Powitanie pielgrzymów w leboszowskiej „Młynówce”

DSC_0470W sobotę, 23. lipca, mieszkańcy gminy Pilchowice oraz mieszkańcy Leboszowic, jako gospodarze plenerowej imprezy powitali niemieckich pielgrzymów w ośrodku rekreacyjnym „Młynówka”. Spotkanie rozpoczęto krótkim nabożeństwem polowym, podczas którego modlono się w dwóch językach.

Gości z Drezna (Saksonia), Osterode (Dolna Saksonia) oraz Schotten (Hesja) przywitały: zastępca wójta gminy Pilchowice – pani Aleksandra Skwara oraz sekretarz gminy Dagmara Dzida. Obecni byli także – przewodnicząca Rady Gminy, pani Agata Mosiądz-Kramorz i dyrektor GOK Pilchowice, pan Waldemar Pietrzak.

Minutą ciszy uczczono śmierć sołtysa Nieborowic, pana Gerarda Garczorza, który niedawno odszedł. Do wspólnego świętowania w duchu przyjaźni, jak przystało na chrześcijan, zapraszał sołtys Leboszowic – pan Alfred Wilczek. Jak informował prezenter, to panu Alfredowi zawdzięczamy powstanie ośrodka rekreacyjnego, gdzie dziś mogliśmy przyjąć w godny sposób pielgrzymów, modlić się i wspólnie bawić. To prawda, trochę się już zrobiło w tych Leboszowicach – wspomina sołtys – 25 lat mija odkąd sołtysuję w tej miejscowości. Leboszowianie to dobrzy gospodarze, wioska zmienia swoje oblicze to cieszy, a dziś cieszę się i ja, że mogę witać młodych ludzi uśmiechniętych, radosnych, „CZYM CHATA BOGATA” , po naszemu „GOŚĆ W DOM – BÓG W DOM”.

DSC_0445DSC_0446

Sołtys Leboszowic zaprasza do wspólnej zabawy

Goście z Niemiec w trzech grupach prezentowali swoje programy. Były to modlitwy i pieśni religijne. Każda z grup po wykonaniu swojego programu otrzymała z rąk urzędników gminy podstawowe wyposażenie pielgrzyma, jakim była poduszka, z której jednym ruchem można było wyczarować sporych rozmiarów koc. Bardzo to pomocny rekwizyt w plecaku każdego wędrowca.

DSC_0475DSC_0473DSC_0415

Do tradycji Światowych Dni Młodzieży należy sadzenie drzewek przyjaźni, takie też będzie rosło w Młynówce. Wspólnymi (dosłownie) siłami posadzili je polscy i niemieccy pielgrzymi.

DSC_0491DSC_0494

Był też czas na modlitwę, wspaniałą zabawę i pouczające rozmowy, kto miał dziś jeszcze wątpliwości co do przyjaźni polsko-niemieckiej, ten opuścił Młynówkę z przekonaniem, że takowa nie tylko jest możliwa, ale już stała się faktem.

DSC_0455DSC_0462DSC_0456

Niezwykle pouczające były wypowiedzi młodych pielgrzymów:

Mam na imię Miriam Magdalena Czarnecka, mieszkam w Schotten, mam 16 lat i jestem z pochodzenia Polką. Znam język polski, nigdy o nim nie zapomnę, jestem przekonana.

Poproszono mnie, bym powiedziała, co mi się w Polsce podoba najbardziej, pewnie nie skłamałabym, gdybym powiedziała – wszystko, ale tak najbardziej to uwielbiam polskie jedzenie, słodycze i polskie krajobrazy.

Franziska i Josef dodają, że w Polsce urzekło ich podejście do wiary, ilość księży podczas sprawowania mszy świętych i sama ilość nabożeństw. Czasami – podkreślają – u was są dwie a nawet trzy msze podczas jednego dnia, to coś wspaniałego. Miriam potwierdza słowa swoich przyjaciół, dodaje, że w Polsce wspaniałe jest to, że jest tyle pielgrzymek i miejsc kultu takich jak sanktuaria… Tak – powtarza – Polacy są lepiej przygotowani w kwestii wiary, samego przeżywania tego szczególnego stanu. Cała trójka wypowiadając się w kwestii problemu imigrantów zgodnie wyraziła zrozumienie dla obcych przybyszów a Miriam wspomniała o czasach, kiedy to w Polsce nie było demokracji i Polacy zmuszeni byli uchodzić ze swojego kraju. Jakże ja teraz miałabym źle spoglądać na tych biednych ludzi?

Franziska uważa, że ludzie ci, kiedy już wszystko dojdzie do normy i nastanie koniec wojny, wrócą do siebie a tymczasem czegoś się od nas nauczą. Trudno jakoś pogodzić się z takim rozumowaniem – lecz dziewczyna upierała się przy swoim, że tak uważa i ma do tego prawo.

DSC_0410

Od prawej: Miriam Magdalena Czarnecka, Franziska i Josef

Dla Josefa pielgrzymka to ucieczka od codziennej pogoni za pieniądzem, ucieczka od ciężkiej pracy, ale przede wszystkim, co podkreśla, jest to czas wielkiej zadumy nad sobą. W Polsce znalazł szczególne miejsce do tego, by naładować swoje akumulatory prądem, czyli – jak dodaje – tym prądem w tym przypadku jest kolejny zastrzyk wiary. Brak nam w Niemczech tych przydrożnych krzyży i kapliczek, które stoją u was dosłownie wszędzie i nikomu to nie przeszkadza.

DSC_0450DSC_0460

Wszyscy podkreślali niezwykłą gościnność Polaków, niespotykaną życzliwość. Franziska podkreślała szczególny stosunek gospodarzy do nich, jako pielgrzymów. Gdzie na świecie gospodarz domu i członkowie rodziny odstąpią przybyszom cały dom, a spora część rodziny na tę okazję bierze urlop? Po to tylko, by należycie nas przyjąć, pokazać ciekawe miejsca… To jest możliwe tylko u was, to dla nas wielka lekcja.

Oczywiście czujemy się w waszym kraju wspaniale, trudno o lepszą organizację, wolontariusze dwoją się i troją, znają biegle kilka języków, organizacja wspaniała. Czujemy się bezpiecznie i jest nam tu dobrze – tak, to wspaniały czas i będzie co opowiadać po powrocie do domu.

DSC_0518

Każdy dzień, to wizyta w innym miejscu, inna miejscowość, inny naród, odmienna kultura. Tylko język jest ten sam, bo chrześcijanie rozumieją się bez słów. To język otwartego serca, gdzie modlitwa „Ojcze Nasz” odmawiana równocześnie w dwóch językach brzmi tak samo, bo słowa mówią o wierze, nadziei i miłości – o tym wszystkim, czego tak bardzo jest nam brak.

 

Podczas wywiadu wspomagała mnie swoją wiedzą i znajomością języka wolontariuszka, opiekunka grup z Drezna, Schotten oraz Osterode – Aleksandra Kłonica.

 

 

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*