Potworna zbrodnia polityczna w dyplomatycznej placówce Arabii Saudyjskiej (3)

Konteksty bestialskiej zbrodni 

      Arabia Saudyjska, prywatna własność Saudów, była problemem prawnym dla ONZ, albowiem państwo to jest własnością prywatną, a posiadłość – nieważne jak duża – nie może być w myśl międzynarodowego prawa uważana za państwo. Obywatele Arabii Saudyjskiej stanowią własność Saudów, będąc de facto niewolnikami. Oczywiście, niewolnikami dobrze utrzymywanymi, na wysokim poziomie materialnym, aby nie doszło do rozruchów.

      Saudowie, mając największą posiadłość na Półwyspie Arabskim, posiadają też bardzo duże ambicje polityczne. Nie tylko chcą dominować na Półwyspie Arabskim – w czym sprzyjają im święte miejsca islamu: Makka i Medyna – lecz w całym świecie islamskim. Atoli rozmawiając z przeciętnym mieszkańcem Bliskiego Wschodu, reżim Saudów jest postrzegany bardzo negatywnie. Nienawidzą go Arabowie z bardzo różnych względów, od bliskich więzi z Izraelem aż po sprawy codzienne.

    Saudowie uprawiają narrację pod dyktando swoich mocodawców z Izraela, USA i Zjednoczonego Królestwa. Najważniejsza bowiem jest dla nich współpraca z tymi właśnie państwami.

      Izrael już w latach osiemdziesiątych posiadał koncepcję Wspólnego Rynku Krajów Zatoki Arabskiej, zwanej u nas słusznie Zatoką Perską. Głównym beneficjentem tej organizacji miał być Izrael. W celu kompozycji tej organizacji stworzono plan wiosny arabskiej, do którego zaproszono Saudów. Przystali na to i z ich posiadłości uderzono na Irak. Potem szkolono za ich pieniądze terrorystów, rzuconych przeciw Syrii. Kalifat Islamski promował ideologię saudyjskiego wahabizmu. Kiedy Kalifat Islamski rozrósł się do takich rozmiarów, że zagrażał swoim mecenasom, Saudom i podobnym im właścicielom emiratów i sułtanatów, rozpoczęła się akcja jego likwidacji. Jednakże spustoszenia wojenne w Iraku i Syrii nie zlikwidowały konkurentów politycznych Saudów, na co bardzo liczyli. Wojna nie odsunęła od nich zagrożenia militarnego, a wręcz przeciwnie – spotęgowała.

      Saudowie mają konkurentów w postaci Turcji i Iranu. Turcja zbudowała bazę wojskową w bogatym Katarze, leżącym nad Zatoką Perską w bliskim sąsiedztwie Arabii Saudyjskiej. W odpowiedzi Bahrajn zezwolił na budowę bazy wojskowej dla Royal Navy. Brytyjczycy budują ją oczywiście za wiedzą i akceptacją Saudów.
Turcja wyraźnie dąży do odbudowy Imperium Osmańskiego. Sytuacja destrukcji Bliskiego Wschodu opracowana przez Izrael, a militarnie wcielona w życie przez USA i Zjednoczone Królestwo, została wykorzystana przez Turcję, formalnie członka rozpadającej się organizacji przestępczej – NATO. Turcja prowadzi wyraźnie niezależną politykę. Obecnie zawiązała sojusz z Rosją i Iranem.

      Iran jest regionalnym mocarstwem na Bliskim Wschodzie, które pokazało podczas okrutnej wojny z Irakiem, że potrafi się bić. Kiedy wojska irackie zastosowały broń chemiczną na rozkaz Saddama Husajna, w ciągu trzech dni zginęło na polu walki 80 000 irańskich żołnierzy. Po trupach swoich towarzyszy broni Persowie szli do ataku przeciw wojskom irackim, świetnie wyposażonym przez ówczesny ZSRR oraz USA. Pomimo przewagi Irakijczyków pod względem sprzętu, wojska irackie cofały się pod naporem Irańczyków, aż w końcu wojska irańskie weszły na ziemie wroga.

     Saudowie traktują Iran jako państwo szyickich sekciarzy. Szyici w posiadłości Saudów są szczególnie prześladowani. Na ziemiach, zamieszkałych przez szyitów, w Arabii Saudyjskiej znajdują się główne złoża ropy naftowej. Okrutne, bestialskie prześladowania szyitów trwają tam od dłuższego czasu i są szczególnie krwawe. Tam oprawcy zamordowanego w Stambule dziennikarza-dysydenta ćwiczyli się w morderstwach. Samo zabicie nie przynosi zboczonym sadystom satysfakcji. Zdegenerowana dzicz lubuje się w torturach. Zwyrodnialstwo amoralnych szaleńców, opętanych żądzą władzy, ze wszystkimi pozorami zdrowego rozumu wyżywa się tylko w zadawaniu okrutnych cierpień. Kierowcy taksówek, którymi jechali siepacze po akcji na lotnisko w Stambule z placówki dyplomatycznej, opowiadali agentom służb, że saudyjscy zwyrodnialcy byli bardzo rozbawieni, upojeni zadawaniem tortur swej bezbronnej ofierze. Były to potworne, wyrachowane osobniki, nie cofające się przed żadną nikczemnością, kierujące się tylko intuicją zwyrodnialców. Upojeni władzą byli pewni swej bezkarności, życia ponad jakimkolwiek prawem. W swym obłędzie kierowali się żądzą nienawiści. Działania oprawców przeprowadzone były z szatańską premedytacją i przebiegłością, bez litości. Zbrodnia ich upajała, podnosiła im słodką adrenalinę. Wtedy seksualnie szczytowali. Potworni szaleńcy, obracający się w świecie piekielnych intryg, niezmordowani w swych bestialskich poczynaniach.

     Saudowie wraz ze swym sprzymierzeńcami przystąpili niedawno do działań zaczepnych przeciw Iranowi. Na początku przeprowadzano ataki na posterunki graniczne Iranu, które skończyły się sromotną klęską. Atak wyszkolonych w Arabii Saudyjskiej terrorystów w Teheranie w ubiegłym roku był krwawy, albowiem napastnicy wiedzieli, że nie mają dużych szans na przeżycie. Atak na irański parlament i mauzoleum Chomeiniego skończył się dla nich tragicznie. Wszyscy zostali zabici bądź złapani. W tym roku przygotowano atak podczas parady wojskowej w północnej części Iranu, gdzie mieszkają mniejszości plemienne. Zginęły dziesiątki osób, obserwujących paradę wojskową. Najwięcej kobiet i dzieci, co wywołało wściekłość wśród Persów. Nie wszyscy terroryści zostali zabici lub złapani. Prezydent rozkazał irańskim służbom specjalnym zmycie hańby. Nitki prowadzą do Jerozolimy i Rijadu.

       Saudowie promują ideologię, którą przedstawił niedawno na konferencji w stolicy Bahrajnu minister spraw zagranicznych dworu Saudów. Jak się wyraził, w ciągu ostatnich 50 lat konflikty na Bliskim Wschodzie doprowadziły do ​​dwóch konkurencyjnych wizji: „światła” w postaci Arabii Saudyjskiej, wiernej Zjednoczonemu Królestwu i USA od lat 30. XX wieku i „ciemności” w postaci Iranu. Oczywiście, wspomniał o „histerii w mediach po śmierci Khashoggi”. Zapewnił, że reżim nie wyda sprawców Turcji i sam wymierzy sprawiedliwość po bardzo dokładnych śledztwie. Jednym słowem, straszył emirów i sułtanów znad Zatoki Perskiej Iranem, iż może spotkać ich ten sam los.

      Trump próbował wykorzystać śmierć Jamala Khashoggi na swoją korzyść, ale to mu się nie udało. Jego zięć, Jared Kushner, najdosadniej określił postawę Trumpa: Kto mu daje pieniądze, ten nim rządzi. I Trump rzekł: Czas zamilknąć, bo Saudowie to nasz sojusznik.

      Prezydent USA, Donald Trump, co prawda powiedział, że władze saudyjskie dokonały „najgorszego kroku, ukrywając zbrodnię dysydenta dziennikarza Jamala Khashoggi” ale związki z Rijadem są na tyle silne, iż – jak oznajmił – „ustala się teraz fakty, które zdecydują, w co ma niewolnik oficjalnych mediów wierzyć”. W co chce wierzyć pan Trump, to jego sprawa, ale jako prezydent – to już nie jego sprawa, chyba, że traktuje USA na wzór Saudów jako swoją posiadłość, którą zamieszkują niewolnicy. Zespół bezpieczeństwa ma spreparować fakty, do opracowania oficjalnej narracji dla amerykańskich niewolników.

 

Konkluzja

    Sprawy zatem załatwia się pod stolikiem. To nic nowego. Arabia Saudyjska będzie musiała zapłacić dużo pieniędzy za swój bestialski czyn. Już teraz jest przecież na granicy bankructwa. Książę-siepacz, Mohammed ibn Salman, drogo będzie kosztował dwór Saudów. Być może go zabiją, albowiem w swej głupocie wydawało mu się, iż jest równy graczom z City czy Wall Street. Niestety, dla nich jest tylko tłustą świnią. Dziki parweniusz może się bawić w towarzystwie, żreć i chlać, spółkować z luksusowymi dziwkami w ich towarzystwie. Parweniuszowi wydaje się, że interes tworzy przyjaźń. Atoli interes w swej istocie jest bezwzględny. Po obu jego stronach są tylko śmiertelni wrogowie, bowiem na podium tylko jedno jest miejsce dla zwycięzcy. Każdy błąd kosztuje bardzo drogo w opętanym świecie bezwzględnych wyznawców bożka mamony.

                                                                                         Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*