Pompeo nie jest łatwo przekonać sąsiadów Chin do budowania antychińskiego sojuszu wojskowego

Prezentujemy artykuł z Global Times w ujęciu chińskiego eksperta na temat relacji USA – Chiny. Biorąc pod uwagę monopol atlantycki na wiadomości w naszym reżimie, kultywującym ideologię supremacji atlantyckiej, warto się z nim zaznajomić, aby mieć dystans i perspektywę szerszego, normalnego spojrzenia na wschodzące Chiny i upadające, zbydlęciałe USA.

Andrzej Filus

 ********************************

Sekretarz stanu USA, Mike Pompeo, podobno w niedzielę wyruszy z wizytą do Japonii, Mongolii i Korei Południowej, jak podał w piątek asystent Sekretarza Stanu USA ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku, David Stilwell. Pompeo ma wziąć udział w spotkaniu ministerialnym w Tokio grupy Quad z USA, Japonii, Australii i Indii.

Pompeo planuje odwiedzić w Azji Północno-Wschodniej kraje sąsiadujące z Chinami, z wyjątkiem Rosji i Korei Północnej. Jego zamiar jest jasny – wzmocnić kraje, sąsiadujące z Chinami w celu zrównoważenia i zaszachowania Chin.

Kluczową rolę dla Washingtonu odgrywają w budowaniu „globalnego sojuszu antychińskiego” dwa regiony. Stany Zjednoczone w tej optyce postrzegają swoich sojuszników w Europie jako znaczących w kontrolowaniu i blokadzie Chin w zakresie zaawansowanych technologii, gospodarki i handlu. Drugim obszarem w optyce amerykańskiej jest region Indo-Pacyfiku, zwłaszcza Indie, Japonia i Australia. Został utworzony czterostronny dialog na temat bezpieczeństwa, nieformalne forum strategiczne między USA i tymi krajami. Co więcej, Korea Południowa jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, podczas gdy USA wielokrotnie zabiegały w ostatnich latach o Mongolię. Gdyby te dwa kraje, sąsiadujące z Chinami, skłaniały się ku Stanom Zjednoczonym i zaangażowały się w lepszą współpracę z nimi, Washington mógłby lepiej sprawdzić i zaszachować Chiny. Dlatego USA poświęcają prowadzą ofensywę dyplomatyczną w tych krajach.
Zastępca sekretarza stanu USA, Stephen Biegun, powiedział w sierpniu, że Stany Zjednoczone dążą do sformalizowania bliższych stosunków obronnych z Indiami, Japonią i Australią, podobnie jak na arenie Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO). Biegun twierdzi, iż USA chcą, aby Wietnam, Korea Południowa i Nowa Zelandia uczestniczyły w rozszerzonej wersji „Quad”. Sekretarz obrony USA, Mark Esper, powtórzył we wrześniu zamiar stworzenia sojuszu, podobnego do NATO w regionie Indo-Pacyfiku.
Taki plan można potraktować jako historyjkę Księgi tysięcy i jednej nocy. Utworzenie NATO miało swoje specyficzne warunki. W czasie zimnej wojny bezpieczeństwu krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych zagrażał Związek Radziecki, ich wspólny wróg, a nie zwykły konkurent. Jednak obecna sytuacja na Indo-Pacyfiku jest zupełnie inna niż podczas zimnej wojny. Kraje regionalne niechętnie opowiadają się po stronie Chin i Stanów Zjednoczonych. Jeśli kraje te będą koordynować z USA w budowaniu sojuszu wojskowego na wzór NATO w zakresie kontroli i równoważenia Chin, ich współpraca gospodarcza, polityczna i bezpieczeństwa z Chinami dramatycznie się zmniejszy, co nie jest zgodne z ich interesami narodowymi.

Doniesiono, że Pompeo może podczas swojej wizyty nakłaniać Koreę Południową do przyłączenia się do „Quad”. Decyzja Korei Południowej o rozmieszczeniu THAAD (Terminal High Altitude Area Defense) w 2016 roku wywołała silny opór ze strony Chin. Seul bałby się przystąpienia do Quad, iż znowu podrażni Chiny. Nawet Australia, której relacje z Chinami gwałtownie się pogorszyły oraz Indie, które mają spory graniczne, niechętnie patrzą na Quad. Gdyby to zrobili, ponieśliby zbyt wiele kosztów, tworząc sobie zagrożenie, jak na przykład gwałtowny spadek wymiany gospodarczej z Chinami. Takiego sojuszu nie da się zrealizować. Jednak ze względów politycznych niektórzy amerykańscy politycy nadal mają nadzieję, iż wykorzystają to jako kartę do osiągnięcia politycznych zysków.
Prezydent USA Donald Trump i jego żona Melania Trump ogłosili, że zarazili się wirusem Covid-19 w piątek. Całkowita liczba infekcji i zgonów w Stanach Zjednoczonych w wyniku nowej fali pandemii koronawirusa ustanowiła ten kraj światowym liderem. W tym kontekście jest wielu zdezorientowanych, dlaczego Stany Zjednoczone wciąż nie szczędzą wysiłków na arenie międzynarodowej, aby nakłonić kraje, leżące obok Chin do polityki antychińskiej.

Chiny postrzegały Covid-19 jako kluczową kwestię, którą należy natychmiast rozwiązać. Jednak Washington nie daje priorytetu pandemii. Stany Zjednoczone uważają, że trwająca pandemia nie wpłynie na ich strategię zagraniczną. Stany Zjednoczone nawet wykorzystują pandemię do antychińskiej strategii. Na przykład Stany Zjednoczone wykorzystują Covid-19 do oczerniania Chin i szkodzenia wizerunkowi ChRL, a następnie wzywają inne kraje do zajęcia wspólnego stanowiska z USA wobec Chin. Nic dziwnego, iż Pompeo odwiedza Azję Północno-Wschodnią, nawet jeśli prezydent USA został zarażony wirusem.

Chociaż Stany Zjednoczone poczyniły wielkie wysiłki, aby przekonać swoich sojuszników do sprawdzenia i zrównoważenia potęgi Chin, to ich efekt jest ograniczony. Kraje te stopniowo widziały politykę nielojalności USA – łamania obietnic, lekceważenia międzynarodowych przepisów i ignorowania zobowiązań międzynarodowych. Nie mogą liczyć na to, że taki kraj podejmie zobowiązania sojusznicze.

Z drugiej strony Chiny ugruntowały swój odpowiedzialny wizerunek na arenie międzynarodowej. Na przykład oferuje pomocną dłoń sąsiednim krajom w walce z pandemią. Chiny chcą udostępnić krajom rozwijającym się szczepionki przeciwko Covid-19 po przystępnych cenach. W rezultacie kraje sąsiednie postrzegają rolę znaczenia Chin, konkurencję między Chinami i USA oraz ewolucję roli USA na świecie w sposób bardziej obiektywny i racjonalny.

Oprac. i przeł. Andrzej Filus

PS. Autor jest zastępcą dyrektora Center for American Studies na Uniwersytecie Fudan.

opinia@globaltimes.com.cn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*