Pomoc pilnie potrzebna

Polakom w Niemczech odbierane są dzieci. W wielu przypadkach zaistniałe sytuacje budzą co najmniej wątpliwości, czy decyzje o odbieraniu dziecka rodzicom są słuszne. Bywają też takie, które napawają wręcz przerażeniem.

Sucha kromka chleba rękami rodzonej matki podana ,

lepiej smakuje,

 aniżeli tort na złotej tacy cudzymi rękami podany.

(z życia prawda zaczerpnięta została)

Na stronie serwisu informacyjnego wp.pl (https://wiadomosci.wp.pl/ niemcy-odbieraja-polakom-dzieci-ostatnia-nadzieja-w-premier) czytamy między innymi, że matki szukają pomocy u polskiego rządu. Sytuacja wydaje się być poważna, TVP również wyemitowała szokujący materiał, którego tematem był wyżej wymieniony problem.

Trudno uwierzyć, iż takie sytuacje mogą mieć miejsce w wysoko (podobno) rozwiniętym społeczeństwie, fakt pozostaje jednak faktem i w tej sytuacji wydaje się, że sprawie należy się przyjrzeć bardzo dokładnie. Warto przy tej okazji przypomnieć fragmenty materiału z wyżej wymienionej strony: oto pani Aleksandrze Urbanik Jugendamt odebrał 2-letniego Natana i 8-letniego Konrada, podając jako przyczynę „nadmierną ruchliwość dzieci i agresję”. Niemiecka organizacja zarzuciła także matce niezaradność, która miała być spowodowana brakiem znajomości języka niemieckiego. Trudno mi to zrozumieć, ale przecież jestem, a raczej należę do nacji niższego szczebla rozwoju, więc to może dlatego mam problemy ze zrozumieniem… Nie każdy wszak Niemcem się rodzi – tak czy inaczej brzmi to dziwnie – wszak miłość, macierzyństwo z całą pewnością nie polegają na znajomości języków obcych – przynajmniej w moim społeczeństwie tak zawsze było.

Na tym jednak nie koniec, organizacja mająca w swojej nazwie miano „młodzieżowego urzędu” lub nazwę bliskoznaczną do tego tematu, dopuszcza się kolejnych – naszym zdaniem – wykroczeń w stosunku do Polaków i ich potomstwa. Matce zarzuca się chorobę psychiczną – czytamy w materiale, zaś organizacja czyni starania o odebranie praw rodzicielskich… Matka od ponad miesiąca nie widziała swoich dzieci – czyżby zwykłe ludzkie  odczucia w tym kraju już umarły? – to przerażające, jak traktowani są ludzie za Odrą, w tak zwanym „wysoko cywilizowanym” społeczeństwie…

Pani Weronice Drozdowskiej – mieszkance Lubeki – Jugendamt odebrał pięcioro dzieci w wieku 2, 5, 7, 10 i 12 lat. Sytuacja ta wydarzyła się w kwietniu 2017 roku. W artykule czytamy, że urzędnicy zabrali dzieci ze szkoły, przedszkola i domu, twierdząc, iż są maltretowane i bite. Rodzicom zarzuca się alkoholizm… Dzieci zostały rozdzielone, rodzina rozbita, a najstarszy 26-letni syn, Łukasz, tego samego dnia popełnił samobójstwo… To nie Syria, Afganistan czy inny kraj, objęty działaniami wojennymi, czystkami etnicznymi i wielu podobnymi tragediami. To Niemcy XXI wieku, kraj mianujący się przyjaznym dla wszystkich nacji – cóż, z pewnością dla wielu, jednak niestety nie dla wszystkich. Dla Polaków, jak widać, nie!

TAKIE DOMY, BYŁY SĄ I BĘDA POTRZEBNE – LECZ TYLKO WTEDY, GDY OBOJGA RODZICÓW ZABRAKNIE. ZDJĘCIA ARCHIWALNE: DOM SIEROT PILCHOWICE PRZED II WOJNĄ.
FOTO ZE ZBIORÓW PRYWATNYCH AUTORA

Podczas gdy Rzeczypospolitej zarzuca się odstawanie od standardów UE, okazuje się, że część przepisów o funkcjonowaniu Jugentamtów pochodzi z lat… 30. ubiegłego wieku.  Nie to jednak wydaje się być największym problemem, a narastanie rasistowskich poglądów także w wielu urzędach niemieckich – również tych, związanych z rodziną i mających świadczyć pomoc ku jej normalnmu funkcjonowaniu. Nie jest przesadą, że coraz gorzej traktowani są za zachodnią granicą Polacy, prowokacje mnożą się, przerażeni ludzie wołają o pomoc… Nie pozostańmy głusi na te wołania. Zadaniem rządu i placówek dyplomatycznych jest zadbanie o należyte traktowanie naszych obywateli, także Kościół powinien włączyć się do pomocy, społeczeństwo w Polsce powinno wspierać ochronę polskich rodzin, sygnalizujmy ten problem w swoich środowiskach, niech włączą się w pomoc organizacje RAŚ, Mniejszości Niemieckich, Związków Górnośląskich, ZHP, ZHR, organizacji samorządowych, politycy wszystkich ugrupowań i sił politycznych. Wielu Niemców podziela nasze obawy, zgadza się z nami, stara się pomóc, sytuacja urosła jednak do takich rozmiarów, iż bez ingerencji strony rządowej, dyplomacji na wysokim szczeblu, z pewnością się – niestety – nie obejdzie.

Chcemy żyć ze sobą na normalnych, dobrosąsiedzkich zasadach. Aby jednak tak było, potrzeba wzajemnego do siebie szacunku. A z tym u naszych przyjaciół zza zachodniej granicy ostatnio jakby coraz gorzej… Nie jesteśmy ślepi, ani głusi – „a ucho w dzbanie ledwo się trzyma”…

Źródła:

https://polskaniepodlegla.pl /opinie/itern/6250-niemiecka-mowa-nienawisci-kolejne-nie

www.fakt.pl /wydarzenia/polska/niemiec-traktowal-polaków-jak-niewolnikow/79m5lmd

www.pomorska.pl /strefa-biznesu/wiadomosci/z/regionu/a/przepracowałam-w-niemc

www.dziennikzachodni.pl/artykul/1007559,markus-matuschczyk-niemcy-nie-sa-przychyl

niezalezna.pl/67182-gorzki-chleb-u-niemca-magdalena-piejko-o-polakach-jako-europejczykach

https://wiadomosci.wp.pl /niemcy-odbieraja-polakom-dzieci-ostatnia-nadzieja-w-premier

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*