POLSKO, STRZEŻ SIĘ WASZYNGTOŃSKICH „JASTRZĘBI” (4)

Jest też teoria krążąca w Sieci, twierdząca, że gdy samolot cywilny wznosi się, ma włączony transponder, pozwalający na błyskawiczną identyfikację przez wojskowe systemy radiolokacyjne. Trudno je pomylić z pociskiem rakietowym BGM 109. Ale jeśli w cień samolotu wszedł wojskowy dron (amerykański lub izraelski), wtedy dokonuje się dzieło zniszczenia. Internauci wyjaśniają tę teorię faktem, iż podczas ataku pocisk trafić miał w kokpit a… zapalił się silnik!

Zestrzelenia samolotów pasażerskich zwykle zdarzają się w rejonach objętych wojną. W kontekście ostatnich wydarzeń w Teheranie przypominamy tragiczny lot irańskiego Airbusa A300, strąconego w 1988 r. przez USA. 22. września 1980 r. Irak napadł na Iran, aby skorzystać na porewolucyjnym chaosie i zająć pola naftowe Chuzestanu. Airbusa czekał krótki rejs na południowy zachód, do Dubaju. Takie loty odbywały się dwa razy w tygodniu, na wysokości ok. 4300 m. Nisko, bo miał lecieć krótko. Tyle, że kierował się wprost na krążownik USS Vincennes, ostrzeliwujący ścigacze. Albo inaczej: okręt znalazł się idealnie na linii Bandar-e-Abbas – Dubaj. Droga lotnicza Amber 59 ma przepisową szerokość 32 km, samolot mieścił się w tych granicach. Airbus zidentyfikował się jako maszyna pasażerska. Radiotelegrafista okrętu USA sprawdził planowe loty pasażerskie i nie odnalazł w spisie Iran Air 655. Splot kolejnych pomyłek w identyfikacji pasażerskiej maszyny, nieudolność dowódcy i pomyłka przy serii ostrzegawczej (odpalono rakiety) spowodowała strącenie maszyny.

Tak więc Jankesi w 1988 roku zestrzelili irański samolot pasażerski lotu 695, zabijając 290 niewinnych ludzi i choć sąd zmusił Amerykanów do wypłaty odszkodowań – nigdy nie przeprosili Iranu ani rodzin. Rodzinom ofiar rząd wypłacił wysokie odszkodowania na zasadach „dobrowolności, niewynikające z prawnej odpowiedzialności”. Ówczesny wiceprezydent, George Bush powiedział nawet: „Nigdy nie przeproszę za Stany, nie jest ważne, jakie są fakty” (G.H.W. Bush: “I don’t care what the facts are””).

Iran ma to szczęście, że dysponuje siłą, z którą trzeba się liczyć. Nikt nie wie na jakim etapie są zaawansowane prace nad irańską bombą atomową. Pomimo sankcji, Iranowi udało się rozwinąć system dronów. W Iraku irańskie drony były używane do walki z Państwem Islamskim od 2016 r. BBC podaje również, że Teheranowi udało się naruszyć dronami przestrzeń powietrzną Izraela. Sama nowoczesna armia liczy 523 tys. żołnierzy. 150 tys. ludzi wchodzi w skład Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Al Kuds to elitarna jednostka komandosów, licząca 5 tys. fanatyków. Jednostka działała m.in. w Syrii, gdzie wspierała członków rządowej armii Baszada al-Assada. Al Kuds funkcjonowała również w Iraku, skutecznie pomagając szyickiej armii w walce z Państwem Islamskim.

Polacy są bardzo dobrze odbierani w tamtym regionie. Pamiętamy z historii, że pod koniec marca roku 1942 gen. Anders otrzymał decyzję od Stalina o ewakuacji polskiej ludności. Trasa miała wieść przez Krasnowodsk nad Morzem Kaspijskim, gdzie kolej zamieniono na statki. Drogą morską podróżowano następnie do Pahlevi w Iranie na zaproszenie okupujących Iran wojsk brytyjskich. Łącznie, w kilku fazach, na irańską ziemię przerzucono 116 tys. Polaków, z czego ok. 40 tys. cywilów. Mniej więcej połowę z nich stanowiły dzieci. Na terenie Iranu polskich cywilów rozlokowano w obozach dla uchodźców, m.in. w Teheranie, Ahwazie i Meszhedzie. Sami obywatele Iranu, mimo odmienności kulturowej podchodzili do Polaków neutralnie, jedynie kobiety były upominane za zbyt frywolne stroje. Polacy na miejscu nie sprawiali kłopotów, zakładali własne gazety, szwalnie, piekarnie, łaźnie a nawet hodowle bydła. W dużej mierze byli samowystarczalni i od samego początku wiadomym było, że przebywają w Iranie jedynie czasowo. Najważniejszym powodem, stojącym za ich relokacją, była jednak możliwość powołania mężczyzn do brytyjskiej armii. Ze 116 tys. Polskich imigrantów, 78 tys. stanowili żołnierze, którzy zginęli we Włoszech przełamując niemiecką linię frontu.

Warto pamiętać o fakcie, który wypłynął stosunkowo niedawno. Polscy żołnierze z 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii spotkali na drodze młodego Irańczyka, któremu towarzyszył… mały niedźwiadek brunatny. Odkupili go za kilka konserw i otoczyli opieką. Doszło do tego, że misiek jako szeregowy „Wojtek” otrzymywał żołd. Z Iranu Polacy trafili do Palestyny, stamtąd do Egiptu i wreszcie do Włoch, gdzie w składzie 8. Armii bili się o przełamanie Linii Gustawa. Punktem kulminacyjnym walk było zdobycie Monte Cassino. Tam dorosły już niedźwiedź brunatny w kompanii zaopatrzenia nosił pociski, wzbudzając niesamowite zdziwienie wśród walczących żołnierzy.

Kolejną ważną sprawą jest dzisiejszy stosunek Irańczyków do miejsc pamięci II wojny światowej. Okazuje się, iż muzułmanie, choć nie muszą – to jednak opiekują się polskim cmentarzem w Doulab, na skraju stolicy Iranu. Nekropolia jest zadbana, regularnie sprzątana i nawadniana, a ma to duże znaczenie w tak gorącym, pustynnym klimacie. Co jednak bardzo ważne – bieżące, niemałe koszty utrzymania cmentarza, pokrywa strona irańska, czyli władze miasta Teheran. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2020

One thought on “POLSKO, STRZEŻ SIĘ WASZYNGTOŃSKICH „JASTRZĘBI” (4)

  • 21/02/21 o 07:29
    Permalink

    Co do katastrof lotniczych, to polecam opracowanie St. Bednarz i R. Leśniakiewicz – “Tajemnice katastrof lotniczych”, Jordanów 2020, gdzie opisano co ciekawsze katastrofy – w tym wymienione.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*