Politycy otwarcie przyznają, że jesteśmy na krawędzi „wojny ostatecznej”

Niniejszy artykuł jest wezwaniem do opamiętania się, a jednocześnie ostrzeżeniem przed nieuchronnie zbliżającym się globalnym konfliktem nuklearnym. Tekst jest skierowany przede wszystkim do mieszkańców USA, ale nie tylko. Jest głosem antywojennym, aczkolwiek rozpaczliwym. Możemy także zauważyć jego niekonsekwencje myślowe, co jest probierzem zideologizowania atlantów. To akurat wynik bezwzględnej wojny ideologów atlantyckich z Arystotelesem i Platonem.

Andrzej Filus

Większość Amerykanów nie ma pojęcia, jak blisko jesteśmy czegoś strasznego, wręcz nie do pomyślenia. Chociaż przywódcy na całym świecie naprawdę popadli poważną gorączkę wojenną, zdecydowana większość z nas, tutaj, w Stanach Zjednoczonych, jest całkowicie przekonana, że wszystko będzie dobrze. Większość z nas wierzy gadającym głowom w telewizji, gdy zapewniają swych widzów, iż nasi politycy mają wszystko pod kontrolą i że wybuch konfliktu nuklearnego jest mało prawdopodobny. Ale po drugiej stronie globu widzą rzeczy zupełnie inaczej. We wtorek prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zeleński powiedział Organizacji Narodów Zjednoczonych, że świat jest spychany na skraj „ostatecznej wojny”…

Mrożące krew w żyłach uwagi ukraińskiego prezydenta były skierowane do krajów, które od rozpoczęcia konfliktu w lutym 2022 r. mają ambiwalentny pogląd wobec reżimu na Ukrainie oraz do narodów, jakie popierały ją na początku, aby potem wycofać swoje poparcie.
Inwazja Rosji na jego kraj popycha świat do „ostatecznej wojny” – powiedział ukraiński prezydent światowym przywódcom, uczestniczącym w corocznym zgromadzeniu w Nowym Jorku.

Chociaż raz w życiu zgadzam się z Zełeńskim.

Jesteśmy dosłownie o krok od apokaliptycznego, globalnego konfliktu, w którym mogą zginąć miliardy ludzi, dlatego musimy znaleźć wyjście, póki jeszcze możemy.

Ale podczas swojego przemówienia Zełeński dał aż nadto do zrozumienia, iż absolutnie nie ma zamiaru kiedykolwiek prowadzić negocjacji z Władimirem Putinem…

Nie podając żadnych szczegółów, Zełeński zasugerował Organizacji Narodów Zjednoczonych, że niektóre osoby próbowały pośredniczyć w tajnym porozumieniu pokojowym z Putinem.

Zełeński ostrzegł każdego, kto zaufa Putinowi, aby przypomniał sobie los rosyjskiego najemnika, Jewgienija Prigożyna, którego w zeszłym miesiącu uznano za zmarłego po rzuceniu wyzwania przywództwu Putina.

„Zdaję sobie sprawę z pewnych prób prowadzenia podejrzanych interesów za kulisami. Złu nie można ufać. Zapytajcie Prigożyna, czy można stawiać na obietnice Putina” – powiedział.
Rosjanie uważają także, iż szybko zbliżamy się do punktu, z którego nie ma odwrotu.

W niedzielę minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow publicznie oświadczył, że USA prowadzą „wojnę” przeciwko Rosji…

Zmasowana kampania Washingtonu na rzecz wsparcia Ukrainy bronią jest równoznaczna z wojną z Rosją, powiedział minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, dodając, że Stany Zjednoczone od dawna przygotowywały Kijów do wojny z Rosją.
W niedzielnym komentarzu dla rosyjskiego reportera, Pawła Zarubina, Ławrow zasugerował, iż pogłoski o możliwym daniu przez Washington zielonego światła na dostawę wojskowych taktycznych systemów rakietowych (ATACMS) o zasięgu do 300 km miały na celu „kształtowanie opinii publicznej.”

Zdaniem ministra rozważania te nie zmienią faktu, że „Ukrainę od wielu lat przygotowuje się do walki w celu zadania Rosji strategicznej porażki”. Ławrow oskarżył USA o kontrolowanie działań wojennych między Kijowem a Moskwą.

Większość Amerykanów nie powiedziałaby, iż jesteśmy w tej chwili w stanie wojny z Rosją.
Ale w Rosji patrzą na wszystko zupełnie inaczej.

W rosyjskiej telewizji nieustannie mówi się o tym, że Stany Zjednoczone i Rosja są obecnie uwikłane w egzystencjalny konflikt, który będzie miał tylko jednego ostatecznego zwycięzcę.

Nie trzeba dodawać, iż Rosjanie nie planują przegranej. (Cdn.)

Michael Snyder

Tłum. Andrzej Filus