Podgrzewanie nastroju (2)

9. maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa w II wojnie światowej. W ramach wydarzenia rosyjski ambasador w Polsce, Siergiej Andriejew, mimo negatywnej opinii polskiego MSZ, chciał złożyć wieniec pod mauzoleum przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie (Cmentarz-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich). Podkreślmy jeszcze raz – rzecz się dzieje na cmentarzu!

Na miejscu znajdowali się przez nikogo nie pilnowani i nie wstrzymywani, wulgarni, hałaśliwi demonstranci z ukraińskimi  flagami. Takie dzięki obecnej władzy mamy dziś obyczaje na cmentarzach, że owa wulgarna tłuszcza na szczęście „tylko” uniemożliwiła rosyjskiemu dyplomacie przejście pod miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy – a nie ukatrupiła go w tym miejscu… Chamy, przybrane niebiesko-żółtymi flagami, wznosiły antyrosyjskie hasła i oblały – będącego bez żadnej ochrony – ambasadora Siergieja Andriejewa czerwoną substancją, określaną „sztuczną krwią”. Prowokatorka lub terrorystka (bo tak też możemy nazwać tę ukraińską niewiastę) miast zatrzymania na miejscu stała się na dłuższą chwilę celebrytką, rozdającą wywiady dla różnych mediów. Iryna Zemliana (34 lata), z zawodu prowokatorka, była aktywną uczestniczką protestów Euromajdanu, rozpoczętych w 2013 r. przeciwko Wiktorowi Janukowyczowi. Do dnia ataku Rosji na Ukrainę, 24. lutego, pracowała w kijowskim Instytucie Masowej Informacji. Pani Iryna jest w Polsce gościem i powinna zachować się kulturalnie jak gościowi przystało, w szczególności nie łamać polskiego prawa. Jeżeli zaś chce wykazać się odwagą, to powinna wrócić na Ukrainę i tam okazywać swoją wrogość do Rosji. Ogólnie rzecz biorąc, jest to prowokatorka – świadome lub nie, antypolskie narzędzie.

Tak zwana Ukrainka, która zaatakowała rosyjskiego ambasadora, to współpracownica agenta Kramka i razem z nim atakowała polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. Agent ukraiński, Bartosz Kramek (Otwarty Dialog), działa bezkarnie w Polsce, bo jest pod ochroną tak zwanych wolnych sądów. Pani Iryna ciągle nie została zatrzymana i nie zostanie – w strachu przed naszymi nowymi ukraińskimi panami. Przyznała się do wszystkiego i każdy w tym kraju zna jej imię i nazwisko. Na co czekają władze?

Międzynarodowo już mamy kompromitację. Jest na to paragraf. Czynna napaść lub znieważenie przedstawiciela obcego państwa są uregulowane w art. 136 polskiej ustawy karnej. Przepis ten stanowi w paragrafie pierwszym, iż „kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na głowę obcego państwa lub akredytowanego szefa przedstawicielstwa dyplomatycznego takiego państwa albo osobę korzystającą z podobnej ochrony na mocy ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

Konwencja Wiedeńska o Stosunkach Dyplomatycznych, sporządzona w Wiedniu dnia 18. kwietnia 1961 r. w Artykule  29. mówi „Osoba przedstawiciela dyplomatycznego jest nietykalna. Nie podlega on aresztowaniu ani zatrzymaniu w żadnej formie. Państwo przyjmujące będzie traktować go z należytym szacunkiem i przedsięweźmie wszelkie odpowiednie kroki, aby zapobiec wszelkiemu zamachowi na jego osobę, wolność lub godność”. Chcecie politycy z dykty wysłać w świat przekonanie, że u nas, w UkroPolu, można bezkarnie dziś oblewać farbą ambasadorów innych państw i nikt z tym nic nie robi. Czy taką chcemy mieć również my, Polacy, opinię kraju, przypominającego zwyczaje somalijskie?

Polskie władze nie rekomendowały ambasadorowi Rosji składania kwiatów 9. maja w Warszawie. „Zgromadzenie przeciwników rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdzie każdego dnia dochodzi do zbrodni ludobójstwa było legalne”. „Emocje ukraińskich kobiet, biorących udział w manifestacji, których mężowie dzielnie walczą w obronie ojczyzny są zrozumiałe” – tłumaczy jedna z najważniejszych osób w kraju: odpowiedzialny za bezpieczeństwo, również obcokrajowców, minister spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz Kamiński.

Piotr Müller na briefingu przed kancelarią premiera powiedział, że rosyjska ambasada została poinformowana o możliwym niebezpieczeństwie. Jak twierdzi, została skierowana nota, „wskazująca na ryzyka związane z tym, że przedstawiciel państwa, które prowadzi wojnę najeźdźczą, które realizuje politykę ludobójstwa na terenie Ukrainy, będzie składał publicznie kwiaty w tym dniu i że to rodzi ryzyka, które mogą spotkać się, choćby z protestami opinii publicznej”. Rzecznik dodał, iż zgłaszała to zarówno strona rządząca, jak i przedstawiciele opozycji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przesłało specjalną notę do ambasadora Federacji Rosyjskiej, aby nie uczestniczył w upamiętnianiu 9. maja w taki sposób, jak to zamierzał zrobić, ze względu na prowokacyjny charakter takiego działania – powiedział premier Morawiecki. „Ambasador powinien się do tego dostosować, ponieważ zbrodnie rosyjskie na Ukrainie są tak strasznym doświadczeniem wielu ludzi, że w jasny sposób pojawienie się ambasadora jest prowokacją”. Dodał przy tym, iż „Rosjanie są zresztą (znani z tego), że dokonują prowokacji, prowokowania na najróżniejsze sposoby w najróżniejszych miejscach na całym świecie i my także (tego) doświadczyliśmy”.

* * *

Nasi „decydenci” uważają, że Rosjanie w oczywisty sposób to wykorzystają, a „ambasador diabła” będzie się kreował na męczennika.

Cóż, Rosjanie będą tylko dochodzić praw, należnych dyplomacie:

https://marucha.wordpress.com/2022/05/20/rosja-rozpoczyna-sledztwo-ws-ataku-na-swojego-ambasadora-w-polsce/ .

W Moskwie oblano kilka dni temu czerwoną farbą polską ambasadę. Zniszczona została m.in. tablica z polskim godłem. Strona polska – a właściwie UkroPol – zastanawia się, czy nie wydalić ambasadora…

 

Roman Boryczko,

maj 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*