W pilchowickim „Ossian art” – wakacyjne „potyczki” z pędzlem i naturą

Z westchnienia Twego, Ojcze,

powstałaś ziemio moja czarna,

Ziemio dziadów i ojców moich.

Ukochana, jedyna – śląska.

(TP)

Właściwie każde miejsce jest dobre, by o nim pisać, czy też pozostawić ślad swoich wrażeń w postaci obrazu na kartce papieru czy płótnie. Są jednak miejsca szczególne, o których mówi się, że poczuć w nich można oddech, inspirujący do twórczej pracy. Paryż ze swoim Montmartre, czy dawna dzielnica żydowska – Kazimierz w Krakowie.

Warszawska Praga, niegdyś uważana za brudną, zapuszczoną i mało przyjazną dla gości, dziś złapała jakby drugi oddech. Dobrze zachowane, pełne klimatu kamieniczki nastrajają do wspomnień, a klimat tamtych miejsc aż prosi się, by wyciągnąć kartkę papieru i pozostawić na niej obraz wspomnień spędzonego tam czasu. W licznych pustostanach i loftach powstają artystyczne pracownie, a w opuszczonych magazynach organizowane są koncerty i odżywają galerie. Nie brak tam także  kafejek w iście hipsterskim stylu. Dzielnica odżyła i oddycha dziś sztuką w każdym z możliwych wymiarów.

Florencja ze swoimi dzielnicami Santa Novella, San Marco czy San Giovanni  pozwala uwolnić w człowieku potęgę wyobraźni i dać się ponieść artystycznym marzeniom.Tedy i Włosi mają swoje zakątki, w których uciec się można do marzeń i pobudzić przy tym zmysły do działania.

Pilchowice przypominają ze swoim klimatem dzielnicę Wilna – Zarzecze, zwaną także Artystyczną Republiką Zarzecza. (Więcej na www.wilnoteka.It/pl/artykul/zarzecze-druga-strona-wilna). Podobnie jak w stolicy Litwy, spacerując wąskimi uliczkami w ciszy i zaciszu kamieniczek, oddajemy się istniejącej niepowtarzalnej atmosferze, którą upodobali sobie turyści z Polski a także artyści. Także na pilchowickiej Damrota 5 w otoczeniu – tym razem – wiekowych drzew pilchowickiego parku, siadając na ławeczce w cieniu rozłożystych klonów, dębów, buków pamiętających czasy, kiedy to ks. Damrot tworzył tu swoje poetyckie dzieła a młodzi seminarzyści w wolnych chwilach przechadzali się wąskimi alejkami, rozprawiając na różne tematy – oddajemy się klimatowi tego niepowtarzalnego miejsca.

Dziś, dzięki kilku osobom, ten skrawek Pilchowic odżył i stał się wielowymiarową oazą sztuki. W odrestaurowanym budynku prezentowane są obrazy wielu artystów, sala gościła już pod swoim dachem kilka zespołów i grup muzycznych, zaś miejscowi nieprofesjonalni artyści pod opieką Macieja Kozakiewicza każdą wolną chwilę spędzają w miejscowym parku, który niczym ramiona otacza gmach, oddany artystom we władanie, dzięki temu, ta część małego miasteczka z pewnością stanie się niebawem czymś na wzór wileńskiego Zarzecza, czy mówiąc nieco przesadnie – paryskiego Montmartre’u.

Dokładnie rok temu – wspomina Kozakiewicz – stanęliśmy w tym miejscu ze sztalugami w ręce, pełni zapału, jeszcze bez planów i przekonania, co z tego będzie. Rozłożyliśmy swoje malarskie instrumenty i tak to rozpoczęła się nasza przygoda z pędzlem i marzeniami.

Zapał pozostał, jak widać, co zaowocowało całkiem pokaźnym dorobkiem, a plany – jak wszystkim artystom, pisze życie – dodaje opiekun grupy. Trafiłem na wspaniałe miejsce, wspaniałych ludzi, którzy widzą i czują otaczające nas piękno. Nigdy nie narzucam tematu – informuje – park, w którym się znajdujemy jest miejscem ładowania naszej wyobraźni i niekoniecznie ten pejzaż, który widzimy przed sobą, powinien się znaleźć na obrazie.

KONSULTACJE BYWAJĄ CZĘSTO DOŚĆ WYMOWNE, LECZ PRZYNOSZĄ EFEKTY…

W gąszczu dzisiejszej kulturalnej pustki odszukać dobre miejsce, co pozwala nam „uruchomić zmysły”, to dla artysty bardzo ważne, a nasze gniazdo przy Damrota 5 i ten park oddają klimat, pozwalający na twórczość w sposób jak najbardziej właściwy dodaje. Są to nasze ostatnie spotkania, już z końcem tygodnia pożegnamy się, a na kolejnych zajęciach – mam nadzieję w zwiększonym składzie – zobaczymy się w połowie sierpnia. W tym tygodniu malujemy temperą i powoli członkowie grupy przekonują się do tej techniki.

Rok działalności to niewiele, lecz kiedy przeglądam prace, porównując pierwsze zajęcia, dostrzegam zauważalny postęp.

 

W parku pojawiły się w dniu 3. lipca dwie młode osoby

„Piękne jest to, co robicie, chciałabym tak, ale nie potrafię, może jednak spróbuję. Przyjdę jutro, dziś jeszcze nie pora… Ja także chciałabym przy pomocy pędzla i farby opowiedzieć o swoich marzeniach…”.

Kiedy wspominam pierwsze dni naszej działalności, pamiętam jak to w podobny sposób o sobie mówili prawie wszyscy członkowie naszej gromadki, a dziś możemy się poszczycić kilkoma udanymi wernisażami, zaś nasze doświadczenia – podobnie jak archiwum i kronika – stają się coraz bogatsze.

Należy podkreślić, że  wiele zawdzięczamy osobom, które doskonale czują ludzkie potrzeby. Ludzie ci szczęśliwie w tych, jakże trudnych dla kultury chwilach, znaleźli się we właściwym czasie i na właściwych stanowiskach. Współpraca układa się dobrze, niedawno gościli w Pilchowicach młodzi muzycy z sąsiedniej gminy, wszystko to sprawia, że nastąpi pomiędzy lokalnymi ośrodkami kultury sąsiedzka współpraca – to nic nowego, tak było tu od zawsze, jednak od pewnego czasu wielka polityka przyćmiła dążenie ludzi do tych jakże pięknych tradycji, teraz dzięki poświęceniu – głównie lokalnych Ośrodków Kultury i władz lokalnych – to co piękne i wartościowe, wraca do łask.

Czekamy na chętnych, gotowych razem z nami przeżywać niezapomniane chwile odkrywania ukrytego piękna, które każdy z nas posiada. Czas, abyśmy podzielili się tym, co w nas cenne z innymi. Komnaty naszego zamku przy Damrota 5 stoją otworem dla każdego, należy przy tym pamiętać, że nie jest to lekcja, a spotkania, gdzie wszyscy są ze sobą na „ty”, nie ma profesorów ani dzwonków na lekcje, nikt nikomu nie narzuca tematów. Zapytany jedynie doradzam, proponuję, gdy zajdzie tego potrzeba wskazuję właściwy kierunek działania… Tworzymy gromadę ludzi, którzy po prostu czują się w tym towarzystwie dobrze i jak widać przynosi to wymierne efekty  – dodaje na koniec Kozakiewicz.

Wakacje w pełni, więc i temat raczej wiele mający wspólnego z wypoczynkiem. Kto wie, może jest jeszcze miejsce w plecaku, więc warto upchać paletę z farbami i kilka pędzli. Miłego urlopu, jeśli się da – ze sztalugami pod szczytami któregoś z masywów górskich czy na morskiej plaży.

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*