Pijemy i sami nabijamy siebie w butelkę!

Świat mediów w Sieci i tych nadawanych poprzez odbiorniki telewizyjne, obiegła wieść hiobowa, że alkohol w Polsce jest nadużywany. Aż włos się jeży na głowie, gdy globaliści i inni przedstawiciele światowego kapitalizmu i wyzysku zabierają się za zdrowie obywateli, wpierw ich trując. Media zobligowane przez mocodawców, prywatnych właścicieli i reklamodawców wszczęły alarm! Polacy opamiętajcie się! Znajdźcie coś ciekawszego do roboty niż tylko codzienne polityczne ujadanie, donoszenie na siebie, kłótnie w rodzinie i tyranie w niewolniczych warunkach kilkanaście godzin na dobę! Bądźcie szczęśliwi, czyści, zdrowi, trenujcie trekking z kijkami, trenujcie swoje ciało z instruktorem fitness przy telewizorze, odżywiajcie się ekologicznie, segregujcie śmieci, medytujcie, czytajcie książki, przystosowujcie swoje pociechy do nowych norm zachowań i otwartości na innych (również tych seksualnie odmiennych), malujcie obrazy, piszcie wiersze, udzielajcie się na łamach social mediów

Globaliści chcą naszego zdrowia a zarazem w wyciągniętej ręce z śnieżnobiałym uśmiechem podają najnowszy produkt wytwórni, produkujących alkohole – „małpki” o wszystkich możliwych smakach, jakich dusza spragnionego zapragnie. Sięganie po ten nektar zaczyna się już o poranku a po godzinie 6:00 do południa ponad milion naszych rodaków jest już po pierwszej inicjacji. 100 czy 200 ml ląduje w damskiej torebce, robotniczej kurtce, czy garniturze. Wychylane jest w autobusie, pociągu, czy na swoim stanowisku pracy. Kolejna fala spragnionych sklepy oferujące alkohole nawiedza po pracy i wieczorem, dając statystyczną liczbę 3 milionów uzależnionych – każdego dnia kupujących tylko małe buteleczki z wódką! Rocznie małych butelek alkoholu ma sprzedawać się 1 mld! Statystyki w zakresie konsumpcji alkoholu są tendencyjne, bo skoncentrowane na negatywnych skutkach spożywania. Pozytywnego wpływu alkoholu na samopoczucie, więzy towarzyskie, radosne przeżycia chwil – tego nie ma w statystykach. Do tego dochodzą kwestie kulturowe, jak stała obecność procentów na różnego rodzaju uroczystościach od religijnych (chrzciny, komunie, wesela) po jubileuszowe (imieniny, urodziny) i te związane z czymś miłym (w pracy integracja załogi, forma motywacyjna, picie jako wkupne, picie przy piątku, zwiastującym weekend, picie związane z awansem kolegi, kupnem samochodu, domu i wszelkich okazji do picia, jakie wymyślimy).

Nikt nie pije dla przyjemności, ale z „musu”. A mus jest, bo każdy potrzebuje kopa. Nie oszukujmy się, że dzisiejsze czasy są nie do przyjęcia na trzeźwo! Owszem, można wszystko przemodlić, przegadać i przetrawić (najczęściej gniotąc w sobie), ale alkohol zazwyczaj wyzwala te wszystkie złogi i wywołuje stany emocjonalne – od płaczu do śmiechu. Dawniej alkohol służył głównie jako środek uśmierzający ból, a dopiero później zaczęto stosować go w celu odprężenia i relaksu. Ludzie pili hektolitrami mocne piwo, żeby przeżyć głód, niedostatek i wojny, lali do beczek z wodą w czasie rejsów rum i pili, bo inaczej warunki byłyby nie do wytrzymania. Wówczas zauważyli, że alkohol nie tylko jest higieniczny, ale daje możliwość zapomnienia. W końcu alkohol zmienił swoją rolę na tę, którą znamy dziś: jest towarzyszem większości imprez i ułatwia nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

sierpień 2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*