PGE ponad prawem? Polacy o budowie elektrowni atomowej pod Koszalinem

…najprościej zaproponować gwałcicielom z PGE EJ 1 rozwiązanie rynkowe. Każdy może sprawdzić, z kim podpisał umowę na dostawę prądu elektrycznego. I jeśli jest to PGE, wystarczy wypowiedzieć tę umowę. Po prostu: widząc PGE -mówimy nie.

 

Czy już nikt nie pamięta awarii reaktora w Czarnobylu w 1986 roku? Czy w 2011 roku katastrofy w japońskiej Fukushimie? a kiedy do tragedii dojdzie w pod-koszalińskich Gąskach?

Mieszkańcy gminy Mielno obawiają się, że jeśli powstanie tu pierwsza w Polsce elektrownia atomowa, awaria będzie tylko kwestią czasu. Dlatego, póki jeszcze można coś zrobić, działają.
Pan Andrzej Marek Hendzel jest prywatnym przedsiębiorcą, liderem społeczności lokalnej Gminy Mielno.

Beata Traciak: Od kiedy trwa protest wobec lokalizacji elektrowni jądrowej w Gąskach?
Andrzej Marek Hendzel – Od chwili ogłoszenia przez zarząd PGE EJ 1 25 listopada tego roku decyzji o nowych lokalizacjach elektrowni jądrowych w Polsce upłynęły zaledwie trzy dni, gdyż 28 listopada mieszkańcy Gminy Mielno z kilku miejscowości położonych wokół tej lokalizacji wytypowali przedstawicieli, którzy odtąd reprezentują ich na wszelkich spotkaniach z władzami gminy.

Skąd tak niespotykane w Polsce tempo protestu?
PGE EJ 1 ustami swego prezesa wygłosiło coś niebywałego, mianowicie gwałcąc wcześniejsze ustalenia, podane na stronie Ministerstwa Gospodarki, co do przyszłych lokalizacji, gdzie podano 27 potencjalnych miejsc przyszłych elektrowni jądrowych w Polsce, ujawniono nową i nie planowaną w tych opracowaniach lokalizację w Gąskach.

Czy ma to jakieś znaczenie prawne?
Procedura ustawowa, dotycząca inwestycji szczególnie uciążliwych dla środowiska, a takimi są obiekty jądrowe – w tym elektrownie jądrowe -mówi wyraźnie o sposobach podawania do publicznej wiadomości propozycji ich lokalizacji, o metodach przeprowadzania konsultacji społecznych i procedurach zgłaszania tych lokalizacji do ewentualnej realizacji. W przypadku Gąsek pogwałcono wszystkie z tych procedur, a PGE EJ 1 samowolnie i łamiąc wcześniejsze ustalenia – po prostu zakomunikowało tę lokalizację, tworząc fakt dokonany. Tego rodzaju bezprawie jest przejawem typowej arogancji wszelkiej maści inwestorów jądrowych, którzy już od pokoleń stosują metody oligarchiczne przy podejmowaniu kluczowych dla siebie decyzji.

Czym są w tym wypadku metody oligarchiczne?
Mamy z nimi do czynienia, gdy inwestor – nie licząc się z ludźmi – wpycha się na jakiś teren, gwałcąc prawo lokalne a mała grupka decydentów, często nie związanych wprost z aparatem administracji, podejmuje decyzje ponad głowami narodu. W tym wypadku pogwałcono podstawowe prawa narodu jako suwerena, czyli władzy zwierzchniej, gwarantowane przez Artykuł 4. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Arogancja panów prezesów nie jest w ich wykonaniu czymś niezwykłym.

Już wcześniej w swoich opracowaniach wręcz podawali się za przedstawicieli… administracji państwowej, co jest w świetle naszego prawa – przestępstwem. Ale mimo to nikt im nie robi z tego powodu sprawy w sądzie (o co powinien zadbać z mocy swego urzędu prokurator) jak każdemu innemu oszustowi, który podaje się za jakiegoś urzędnika państwowego. W tym wypadku władza- na przykład wójt Gminy Darłowo, gdzie miano postawić elektrownię jądrową Kopań – publikuje na oficjalnej stronie swej gminy opracowania PGE, gdzie firma ta przedstawia się wprost jako przedstawiciel administracji państwa.

W mieszkańcach regionu widać mnóstwo gniewu
Ludzie nie są zagniewani, ludzie upomnieli się o swoje prawa w demokratycznym państwie! Naród jest suwerenem w Rzeczypospolitej Polskiej i decyzja o tak newralgicznej sprawie, jak budowanie obiektów jądrowych- i to w czasach, gdy wyżej rozwinięte w tej dziedzinie kraje całkowicie rezygnują z energetyki jądrowej.

O jakie instrumenty demokratycznego państwa chodzi?
Głównym instrumentem demokracji w Rzeczypospolitej jest referendum, w którym naród wypowiada się bezpośrednio, a nie poprzez swoich przedstawicieli. Dla takich pozornych inwestorów jak PGE EJ 1 najwygodniej byłoby sprowokować ludzi do jakiejś nieprzemyślanej akcji, do jakiejś “rozróby”.
Na to spece od manipulacji z PGE byli przygotowani. Przyjechali tu 30 grudnia w asyście policji. Ale ludzie zebrali się sami na kontr-spotkaniu w Gąskach i ustalili, że będą dążyć do referendum lokalnego w Gminie Mielno. Są mądrzy, nie dali się władzy sprowokować.

Co ustalili mieszkańcy Gminy Mielno?
Kilka dni później zebrała się ośmioosobowa Grupa Inicjatywna Referendalna. Ustawa o referendum nakłada w wypadku referendum lokalnego minimum pięć osób w takiej grupie. Czyli wymóg ustawowy został spełniony. Następnego dnia do tego grona dołączyli się wszyscy radni i sołtysi Gminy Mielno. A po złożeniu wniosku do Pani Wójt, która przyjęła ten wniosek na piśmie, zaczęto zbierać podpisy. W wypadku referendum lokalnego jest to 10 proc. uprawnionych do głosowania z ostatniego kwartału. Zebrano w krótkim czasie- niespełna 10 dni -znacznie więcej podpisów niż to minimum. Wniosek obecnie jest przedłożony Radzie Gminy Mielno i czeka na zatwierdzenie referendum lokalnego.

Jak to wyglądało na miejscu?
Brakuje mi słów, by wyrazić podziw dla ludzi w Gminie Mielno. Czegoś takiego, a powtarzam to już któryś raz z rzędu, czegoś takiego nie widziałem jak żyję. Takiej zwartości i jedności u ludzi nie spotkałem nigdy. Ale sprawa jest zrozumiała. Skoro władza centralna lekceważy opinię społeczności lokalnej i wysyła do niej „handlarzy śmiercią”, jakby ci szli po swoje, to co miałby zrobić naród? Patrzeć i się przyglądać, gdy go gwałcą? Jesteśmy szczęśliwym krajem, bo powoli, ale kiełkuje u nas prawdziwa demokracja. Nawiązujemy tym sposobem do wielkiej tradycji Rzeczypospolitej jeszcze z czasów Zygmunta Starego. Do tradycji Złotego Wieku. Jeśli ktoś uważa, że naród, który tyle wycierpiał na przestrzeni ostatnich trzech stuleci, da sobie wmówić jakąś brednię, bo kilku awanturników, związanych z lobby energetyki jądrowej chce zagwarantować swoje niedorzeczne pomysły oszczędnościami ludzi, które ci zebrali przez ostatnie dwadzieścia lat harówki, to taki ktoś jest już historycznym odpadem.

Co stanie się teraz?
Dalej będzie referendum lokalne, a potem – jak zadecyduje Ten Który Jest dzięki głosowi Narodu. Naród w Polsce sam wie, czego potrzebuje. Sam wie, co robić. Ludziom nie trzeba niczego mówić. A tym bardziej, jak mają gospodarować swoimi środkami, które wypracowali w pocie czoła. A dziś, najprościej zaproponować gwałcicielom z PGE EJ 1 rozwiązanie rynkowe. Każdy może sprawdzić, z kim podpisał umowę na dostawę prądu elektrycznego. I jeśli jest to PGE, wystarczy wypowiedzieć tę umowę. Po prostu: widząc PGE -mówimy nie.

Ciekawy sposób protestu…
To także jest forma demokracji. Wypowiedź poprzez swoje pieniądze. Wszystko jest zgodne z prawem. Umowę można wypowiedzieć i niech teraz PGE popróbuje przetrwać na rynku bez ludzi, którzy od tej firmy kupują prąd elektryczny.
Skoro firma zdecydowała się lekceważyć ludzi, niech poczuje jak jest, gdy to ludzie ją zlekceważą. Na rynku jest tylu innych operatorów, dostarczających prąd elektryczny. PGE nie ma na to monopolu.

Czy nie zarzuci wam ktoś, iż działacie z chęci zemsty?
Ludzie na Pomorzu nie uprawiają vendetty. To nie leży w naszej tradycji, tu ani nigdzie w Polsce. Ale wyrazić sprzeciw mogą. I inni, którzy w końcu zrozumieli, czym jest energetyka jądrowa, jakim jest nieszczęściem dla ludzi, także mogą zabrać głos. Zmienić operatora i dostawcę ma prawo każdy. Po co dofinansowywać kogoś, kto nie liczy się z Narodem i jego złotówki obraca przeciw obywatelom?

Czyją pomoc przyjmiecie, czyjej nie?
Od lat wiadomo – nazwiska są dobrze znane – kto walczy w Polsce z pomysłami budowy elektrowni nuklearnych, a kto, w różnej formie i za różne pieniądze, pomysły te popiera. Proszę się nie martwić, odróżnimy troskę o dobro Polski od troski o własne kieszenie.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sprzymierzeńców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*