Patologia pracy, patologia płacy, upadek Polski…

pobraneRozbieżne są opinie w sprawie propozycji wzrostu płacy minimalnej. Związki zawodowe domagają się wzrostu do poziomu 50% średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Jednak podwyżki w sektorze uzwiązkowionym nie załatwią ogromnego problemu, jakim jest patologia pracy (ignorowanie przepisów Kodeksu Pracy przez pracodawców, łamanie przepisów BHP), czy patologia płacy, stawiająca polskiego pracownika w bardzo niekorzystnej dla niego roli. Godzi się przecież na najbardziej niekorzystne dla niego warunki płacy, przyjmuje pracę “na czarno” w sytuacji, gdzie np. w domach przedsiębiorców budowlanych znajdują się fortuny. Gigantyczna suma ok. 2,5 mln zł padła łupem złodziei, którzy w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych włamali się do dwóch domów we wsi Pyzówka (pow. nowotarski). Rabusie prawdopodobnie od dłuższego czasu obserwowali domy swych ofiar. Częśc z tej kwoty była przeznaczona na wypłaty do ręki – czyli, jak mniemam, bez oglądania się na ZUS. Obecnie wysokość najniższej 2661072-a-poor-man-close-into-a-cagepłacy to 1750 złotych brutto, czyli 1286 złotych netto. Jak podkreśla w rozmowie z IAR przewodniczący OPZZ, Jan Guz, po odliczeniu obowiązkowych opłat za mieszkanie, prąd, gaz, wodę, dojazdy do pracy, minimalne wynagrodzenie – nie wystarcza na egzystencję na najniższym poziomie. Dzięki takiej płacy tworzymy pracujących biedaków, przyszłych lub obecnych pensjonariuszy MOPS-u, dożywianych przez Caritas i inne fundacje. Z braku pieniędzy zadłużając się w chwilówkach, ludzie ci stają się niewypłacalni – a w konsekwencji bezdomni. To nie świat, który nas nie dotyczy – to problem skrywany przez miliony polskich rodzin.

– Poza tym niskie płace nie służą gospodarce – dodaje Jan Guz.

Zwraca też uwagę, że mniej pieniędzy w obrocie, to mniejszy popyt na towary i mniej inwestycji. Innego zdania są pracodawcy. Jak mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan, płaca minimalna powyżej 2 tysięcy złotych wpłynęłaby negatywnie na rynek pracy i obniżyłaby konkurencyjność polskiej gospodarki. Ekonomistka zwraca uwagę, że podwyżka najniższego wynagrodzenia oznaczałaby konieczność podniesienia w odpowiednich proporcjach wynagrodzeń tych wszystkich osób, które zarabiają więcej niż minimum. To zaś przyniosłoby totalny wzrost kosztów wynagrodzeń w gospodarce. Lewiatan jest forpocztą globalnego liberalizmu i reprezentuje interesy wielkiego pieniądza. Jeśli nad dobro wspólne imagesprzedkłada się zysk jednostki, wtedy mówimy o patologii systemu, jaki służy najbogatszym. Zainfekowana ową chorobą jest ta część społeczeństwa, która dzięki odpowiednim przepisom żeruje na dobru wspólnym. Prawnicy, doradcy podatkowi – szukający omijania przepisów i krociowych zysków – adwokaci i policjanci, którzy za łapówki potrafią wyciągnąć z więzienia najgorszego zbira, lekarze nie leczący a biorący łapówki za wykonane operacje, politycy, pracujący w spółkach i lobbujący na rzecz prywatnego kapitału. Lista jest długa i stawia nasz kraj na liście bankrutów. Trzy biliony długu nie do spłacenia, 41% naszych obligacji dłużnych  znajduje się w portfelach zagranicznych inwestorów. Pytanie jednak, czy zawsze tak będzie. Odpowiedzi udziela Arnaud Mares z banku inwestycyjnego Morgan Stanley: „Nie pytaj, czy rządy zbankrutują. Pytaj, jak to uczynią”. Może to być klasyczne bankructwo, połączone z restrukturyzacją długu. Może się ono też odbyć przez druk pieniądza i inflację. Wygląda na to, że czas strat nadchodzi. Kanclerz Niemiec Angeli Merkel udało się w końcu października przeforsować w gronie państw strefy euro stanowisko, iż w przyszłości, po 2013 roku, koszty ratowania państw zagrożonych niewypłacalnością muszą ponosić nie tylko podatnicy, lecz także posiadacze obligacji. Wystarczy, że po Grecji i sensation-clipart-7b1d104a94c1052986d0e5344ec35d6dIrlandii zaczną się wywracać kolejne klocki europejskiego domina. Inwestorom zagranicznym łatwiej niż krajowym instytucjom finansowym podjąć decyzję o pozbyciu się polskich papierów. Gdy poczują zagrożenie, przestaną kupować nowe obligacje, a spróbują sprzedać posiadane. 273 mld złotych z ponad 650 mld polskiego długu, jakie mieli pod koniec września zagraniczni inwestorzy, to kwota mniej więcej porównywalna z naszymi rezerwami walutowymi. Gdyby zagraniczni inwestorzy sprzedali wszystkie polskie obligacje, zostalibyśmy z pustymi kieszeniami. Czy ten czas nadchodzi? Widzimy, co globalny kapitał zrobił z Ukrainą. Zasobny kraj skorumpował poprzez kilkunastu oligarchów, wpędził w bratobójczą wojnę i skupił papiery dłużne Ukrainy, stawiając ją w roli bezpańskiego kundla. Miliony obywateli Ukrainy zamierzają emigrować za chlebem i to jest tykająca bomba zegarowa u granic Polski.

Zgodnie z prawem wynagrodzenie pracownika w okresie pierwszego roku jego pracy nie musi wynosić 1750 złotych. Nie może być jednak niższe niż 80% wysokości płacy minimalnej. Żyj, pracuj, zagłodzony zdychaj…

 

Roman Boryczko,

kwiecień 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*