Pamięć teraźniejszości

Od jakiegoś czasu w gronie redakcyjnym SięMyśli i Przyjaciół portalu debatujemy nad stanem świadomości Polaków AD 2018, acz – jak zazwyczaj – pytań stawiamy więcej, niźli znajdujemy odpowiedzi. Nasze rozmowy stały się pretekstem do napisania paru niewielkich esejów, które pojawią się na łamach SięMyśli. Zaczyna najmłodszy z uczestników dialogu – Jakub Pańków.

Kto kolejny? Zobaczymy…

Lech L. Przychodzki

 

 

 

 

Szarość

Wspomnienia określają i determinują nasze relacje z przedmiotami, miejscami oraz ludźmi. Pamięć definiuje naszą tożsamość. Pamiętam swoje pierwsze wyjście do kina. Malutkie studyjne kino „Pasaż Bielaka” i „Wielka Podróż Bolka i Lolka”. Zachowuję obrazy z pierwszej pielgrzymki papieża do Polski. Stałem w oknie naszego mieszkania, w kamienicy przy ulicy Grodzkiej, a tuż pode mną jechał otwarty papa mobile. Zastanawiałem się wtedy, co by się stało, gdyby doniczka z kwiatami wpadła do środka samochodu. W tamtym czasie, w telewizji można było zobaczyć Edwarda Gierka, sadzącego drzewka przed jakimś blokiem w nowo oddanym osiedlu. Pamiętam relację telewizji z podpisania porozumień sierpniowych; ciągle mam przed oczami absurdalnie wielki długopis Wałęsy. Pamiętam początek stanu wojennego i godzinę policyjną. Pamiętam swoją radość z faktu, że znajomi rodziców musieli czasem zostawać na noc, a wtedy wujek Romek opowiadał niesamowite historie, choć nikt wtedy nie słyszał o Archiwum X. Pamiętam puste półki, ocet i kartki żywnościowe. Pamiętam Czernobyl, który bardziej mnie fascynował i cieszył, ze względu na parodniową przerwę w lekcjach, niż przerażał. Niestety wraz ze wzrostem świadomości zmieniał się też obraz wspomnień. Połowa lat 80. to tak naprawdę bezdenna szarość, która zdawała się pokrywać wszystkie aspekty rzeczywistości niczym kurz. Ta szarość unosiła się nad głowami jak spłowiały i wyblakły sztandar stagnacji oraz beznadziei. Z perspektywy czasu wiem, że ta szarość miała zmęczyć naród i społeczeństwo, miała uśpić czujność oraz stłamsić wolę, a także wypchnąć jak największą ilość ambitnych Polaków na emigrację.

Absurdalnie wielki długopis Wałęsy…

W tamtym czasie pojechałem z rodzicami na dwa tygodnie do Frankfurtu nad Menem, na zaproszenie znajomych rodziców. Z perspektywy dwunastolatka było to przeżyciem niemal traumatycznym. Myślę, że bieda Indii czy Afryki, widziana z pozycji przedstawiciela bogatego, konsumpcyjnego społeczeństwa, nigdy nie będzie tym samym rodzajem traumy, co syto zastawiony stół, widziany z perspektywy głodującego. Niemcy tamtego okresu były w szczytowej fazie dobrobytu, co stanowiło niemal bolesny obraz dla dziecka, przybyłego z PRL-owskiej siermięgi. Zwłaszcza, że pomimo swojego wieku zdawałem sobie doskonale  sprawę, iż to Niemcy  przegrały wojnę. Rodziło się więc w umyśle dziecka pytanie: na czym polegały konsekwencje dla narodu, który zafundował Europie, a zwłaszcza Polakom, piekło na ziemi? Nad tymi wątpliwościami brała jednak górę nienawiść do odcieni PRL-owskiej szarości.

Pamiętam początek stanu wojennego...

Pamiętam, jak moja mama czytała w połowie lat 80. „Folwark zwierzęcy” Orwella, wydany w podziemnej oficynie. Dostała tę książkę od znajomej. To był posmak pewnej konspiracji. Matka tłumaczyła mi, czym jest cenzura, kim jest cenzor. Dla mnie, jako dziecka, był to też sygnał , iż istnieje jakaś rzeczywistość alternatywna, a ta, znana z telewizji, radia, prasy etc. – ma coś do ukrycia. Pod koniec lat 80. matka trochę na siłę zapisała mnie do harcerstwa. To była rodzinna tradycja, ojciec matki był harcmistrzem. Dziadek Rudolf „Miś Skoczylas” Korzeniowski był jednym z instruktorów, budujących przed wojną struktury harcerskie na Śląsku. W czasie okupacji działał jako łącznik Szarych Szeregów, a w latach 1947-48 został mianowany komendantem Krakowskiej Chorągwi. Swój pierwszy obóz na Mazurach w ‘88 będę pamiętał do końca życia, jak też „Obławę” Kaczmarskiego, śpiewaną przy obozowym ognisku – to też był posmak konspiracji. W tamtym czasie miałem już silne poczucie, że rzeczywistość jest przekłamywana, fałszowana. I nie chodziło przecież o jakąś wnikliwą wiedzę polityczną czy historyczną; to się czuło całym sobą. (Cdn.)

Jakub Pańków

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*