Ostatnie kuszenie na koniec świata…

Fantasmagorie, mrzonki, których wydawać by się mogło pomysłodawcami mogą być tylko wyznawcy teorii spiskowych, czy upaleni ziołem skrajni lewicowcy, zaczytani w dziełach klasyków anarchizmu, kooperatyw i pracy u podstaw. Marzenie ściętej głowy robotnika, któremu ciągle pod górę w świecie socjalnych osłon uzwiązkowionej Zachodniej Europy, a co dopiero mówić o wyzysku Ameryki Łacińskiej, Afryki, Azji…

Społeczeństwa, by żyć, muszą pracować, a nie się lenić. Do tego nasi rodacy, Polacy, są jednymi z najbardziej zapracowanych narodów na świecie, a to wiąże się z wieloma niedoborami – poczynając od snu i odpoczynku, kończąc na niedostatecznej opiece nad swoim potomstwem czy przedwczesnym zgonem ku chwale Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, gdyż dla niego takie wiadomości są zbawienne.

Ogólna liczba osób aktywnych zawodowo na rok 2021 wynosiła 17 203 000 osób. 16 597 000 osób pracuje, 606 000 osób jest czasowo, bądź trwale bezrobotnych, biernych zawodowo (emeryci, dzieci) jest aż 12 651 000 osób. Dodajmy dziś to tego 3,5 miliona Ukraińców – wówczas wychodzi nam realnie, że jeden pracujący utrzymuje jednego człowieka, który nie jest aktywny zawodowo z różnych przyczyn. Rosnąca liczba świadczeń socjalnych powoduje ubywanie osób aktywnych na polu zawodowym. Polacy spędzają w pracy średnio dwie godziny dłużej niż mieszkańcy innych europejskich państw. Jesteśmy do tego zmuszani, bo tak ułożony jest nieudacznie skonstruowany plan pracy. Łącznie pracujemy przez ponad 1900 godzin w roku – wynika z danych, opublikowanych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

Bolączką naszego narodu jest to, iż mimo często wysokich chęci, skłonności do poświęceń, myślenia niekonwencjonalnego – polegamy na polu zarządzania czasem oraz tradycyjnie na polu nadzoru i jego kompetencji. Kluczem do sukcesu jest indywidualne podejście do każdego pracownika. Podstawą wydajnej pracy, jest dobra organizacja, a podstawą dobrej organizacji jest nadanie poszczególnym zadaniom odpowiedniego priorytetu. Są obowiązki, którymi należy zająć się w miarę szybko, nad innymi można pochylić się w nieco późniejszym terminie.

Planowanie pracy wymaga dużej dyscypliny i zaangażowania, ale dzięki temu nie będziemy musieli notorycznie zostawać po godzinach. To tak w teorii, praktyka pokazuje często, że „płynność” produkcji jest często czysto przypadkowa. Firmy z zagranicznym kapitałem po dekadach niewolniczego wyzysku czegoś się jednak nauczyły, albo brutalnie nauczył je tego czasowo rynek pracy. Firmy, chcące pozyskać polską tanią siłą roboczą zrozumiały, iż „miska ryżu” nie jest tu już szczytem marzeń przeciętnego Janusza. Niektóre firmy gwarantują pracownikom pakiety usług medycznych oraz karnety sportowe, a także elastyczne rozwiązania czasu pracy. Dobrym motywatorem są też premie i podwyżki. Rośnie również popularność pracy zdalnej. Praca za godną płacę. Znośny wyzysk, połączony z satysfakcją, że ogromne poświęcenie, jakim jest upływający czas naszej ziemskiej egzystencji, ma sens (choćby krótkotrwałego szalonego maratonu w pracy).

Bajecznie bogaci pracodawcy z Wall Street to rozumieją. 16 tys. dolarów miesięcznie, czyli 68 500 zł – tyle zarobimy na płatnym stażu na Wall Street. Czołowe banki inwestycyjne podniosły wynagrodzenia dla stażystów o 37,2% w roku 2021. Sektor finansowy, podobnie jak wiele innych, zmaga się z ograniczoną liczbą kandydatów. To nie praca – to koszmar, po 100 godzin w tygodniu (praca także w weekendy). Rynki zamieniły się w zaawansowany plac zabaw dla dorosłych. W czasie pandemii rynek oszalał. Entuzjazm inwestorów i nagły zastrzyk środków stymulujących doprowadziły do takiej hossy, że na giełdę mogła wejść niemal każda firma. Plan przebudowy świata dla globalistów z Wall Street przyniósł przewidywany chaos. Pandemia dla amerykańskich rynków była tylko wabikiem, mającym na celu wydrenowanie poprzez strach portfelów maluczkich na dziesięciolecia. (Cdn.)

Roman Boryczko,

czerwiec 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*