Ostatnia prosta Donalda Trumpa… (5)

Sukcesy i porażki Donalda Trumpa

W ostatnich dniach roku 2020 amerykańska Izba Reprezentantów zagłosowała za odrzuceniem weta prezydenta Donalda Trumpa ws. ustawy, dotyczącej polityki obronnej. Odrzucenie weta poparło nie tylko 212 demokratów, ale również 109 republikanów oraz jeden niezależny członek izby. Przeciwko odrzuceniu oddano 87 głosów. Urzędujący jeszcze prezydent USA, Donald Trump stwierdził, że „ustawa nie zawiera środków istotnych dla narodowego bezpieczeństwa” i jest „prezentem dla Chin i Rosji”. Prezydent miał zastrzeżenia m.in. do przepisów, które mogły ograniczyć wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu i Europy. Nie zgadzał się też na zmiany nazw baz wojskowych, które noszą imiona dowódców Konfederacji z czasów wojny secesyjnej. Przewidziane w ustawie wydatki wynoszą ogółem 740 miliardów dolarów, ustawa zakłada też 3 proc. wzrost płac dla amerykańskich żołnierzy.

Jedną z kluczowych porażek początku prezydentury była kontrowersyjna polityka handlowa. Trump z jednej strony grozi Chinom i Europie wojną handlową, z drugiej proponuje podpisanie handlowej umowy! To nie jest nieracjonalne, choć zbyt agresywne działania prezydenta cały czas doprowadzają do poważnego konfliktu. W myśleniu Trumpa o stosunkach międzynarodowych jest miejsce na sojusze, ale nie na rozbudowane alianse wielostronne. Już dawno zapowiadał, że należy wycofać się z Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA) czy z Partnerstwa Transpacyficznego (TPP) i zamiast tego zawierać porozumienia dwustronne, bo łatwiej je kontrolować.

Dzięki wojnie handlowej z Chinami deficyt w bilansie handlowym dwóch państw rośnie, rok do roku notuje się wzrost o kolejne 40 mld dolarów na niekorzyść Washingtonu. Tak, Amerykanie mniej sprowadzają z Chin, ale też mniej są w stanie eksportować. W podobnym duchu krytykował Trump amerykańsko-unijne relacje handlowe, a szczególnie stosunki z Niemcami. I co się okazuje? Deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych zarówno z całą Unią Europejską, jak i z samymi Niemcami również się powiększył!

Donald Trump nienawidzi pomocy socjalnej, a jego kluczowym pomysłem było odwołanie programu socjalnego Obamacare, niestety również tu nie uzyskał w Kongresie większości, by tego dokonać. Porażek jest więcej – w tym m.in.: dekrety imigracyjne, ograniczające wjazdy do USA, które utknęły w sądach, oskarżenia dotyczące domniemanych powiązań z rosyjskim rządem, które doprowadziły do rezygnacji Michaela Flynna, napięcia z największymi sprzymierzeńcami Stanów Zjednoczonych – Niemcami, Wielką Brytanią oraz Australią i wreszcie rekordowo niskie poparcie prezydenta, mierzone w sondażach opinii publicznej. Trump mimo tego, iż daje pracę, to jednak nie zajmuje się jakością życia Amerykanów! W USA rosną nierówności społeczne, kurczy się klasa średnia, CNN donosi, że 40 mln Amerykanów żyje w biedzie. Według badań Oxfordu we wszystkich krajach rozwiniętych 13,8 mln ludzi żyje w krańcowej biedzie. Spośród nich 5,3 mln to Amerykanie – przeszło co trzeci! 

Trumpowską wizję ładu wewnętrznego w USA można nazwać prymitywnym neoliberalizmem, zgodnie z którym każdy może liczyć wyłącznie na siebie; przetrwają silni, a jeśli ktoś upada, oznacza to, że jest słaby i nie należy się nim zajmować. A jeśli jest mocny, wówczas dobrze, obniżmy mu jeszcze podatki. Niesie to za sobą konsekwencje nie tylko gospodarcze. Badania pokazują, iż ludzie ubodzy wycofują się z życia społecznego i politycznego, są mniej oczytani, spada ich ogólny poziom orientacji w świecie, stają się bardziej podatni na sugestie, nie rozumieją pewnych kwestii wiążących się z funkcjonowaniem polityki, nie mają na to czasu i pieniędzy.

Prezydent Donald Trump swoją misję prowadził tak, jak gdyby był szefem korporacji. Kluczowym światowym dyplomatom trudno było prowadzić rozmowy z Washingtonem, bo nie wiadomo, z kim tam rozmawiać – zawsze istnieje obawa, że jakiś amerykański urzędnik zamierza lada dzień odejść lub Trump chce go wyrzucić. Medialnie Trump odbierany był jako klaun, jeśli koncentrujemy się na tweetach i wpadkach. 

Istnieje coś takiego jak strategia szaleńca, który podejmuje działania nieprzewidywalne, co z kolei zmusza innych politycznych aktorów do ustępowania mu ze strachu. I można byłoby uznać, iż w szaleństwie Trumpa jest metoda, pod warunkiem, że na arenie międzynarodowej Stany Zjednoczone zaczęłyby odnosić sukcesy. Patrząc szerzej na Bliski Wschód, Stany Zjednoczone w ciągu prezydentury Trumpa ponoszą szereg porażek: umacniają się Iran i Rosja, konflikt izraelsko-palestyński jest coraz dalszy od rozwiązania. Ciekawy jest przykład Izraela, bo mówi się często, iż Trump chce prowadzić politykę zagraniczną jak biznes, ale za uznanie Jerozolimy stolicą Izraela zupełnie niczego nie zyskał w zamian. Rosja wciąż rozpycha się w Syrii, jest na Krymie, Chińczycy umacniają się na Morzu Południowochińskim, koszty wspierania Arabii Saudyjskiej są wysokie, USA są coraz słabsze nawet w zachodniej hemisferze, w Ameryce Łacińskiej. Dziś, w kryzysie wenezuelskim, Washington nie odgrywa decydującej roli. 45. prezydent USA mógł zachować się jak rewolucjonista i próbować walczyć z ciemnymi zakulisowymi siłami, napędzającymi okropieństwa tego świata.

Dziś jesteśmy w dobie pandemii Covid-19; nikt do tej do tej pory nie wyjaśnił, czy była to samoistne dzieło natury, czy pomógł w rozprzestrzenianiu się tej choroby człowiek – wirus zainfekował prawie 100 mln ludzi i przyczynił się do śmierci prawie 2 mln. WHO, ONZ i inne agendy trzymają ludzkość w niepewności, a news ostatnich godzin mówi, że chyba przyjdzie kolejny wirus – Nipah, który po raz pierwszy został rozpoznany w 1999 roku. To wirus również nietoperzy i świń, przenoszący się z człowieka na człowieka. Pocieszającym jest to, że wirus nie przenosi się przez aerozole, więc prawdopodobnie nie będzie stwarzać takiego samego poziomu ryzyka pandemii, jak wirusy takie, jak SARS-CoV-2Niepokojący jest jednak fakt, iż wielkie mocarstwa nie zrobiły zawczasu niczego, by przynajmniej kontrolować, co się dzieje w świecie chorób i laboratoriów. 

Kluczowym sukcesem prezydentury Donalda Trumpa było podkreślenie i odwołanie się do historii i spuścizny „Ojców Założycieli” – America First. Podczas wyborów prezydenckich roku 2016 stopa bezrobocia w USA była relatywnie niska. Od tego czasu jeszcze spadła i pod koniec roku wynosiła 3,7 proc., co jest najniższym wynikiem w historii. Wyraźny był też wzrost wynagrodzeń. Były o 3,1 proc. wyższe niż rok wcześniej, a ceny dóbr i usług konsumpcyjnych wyższe o 2,3 proc. Jeszcze ważniejszym wskaźnikiem zarówno dla zwykłych Amerykanów, jak i dla ekonomistów jest liczba nowych miejsc pracy. Od inauguracji rządów Trumpa w styczniu 2017 roku do października 2018 roku liczba zatrudnionych wzrosła ze 150,5 mln do 156,6 mln. Entuzjazm budziły zapowiedzi obniżenia podatków oraz zniesienia lub ograniczenia wielu regulacji, kosztownych dla przedsiębiorców. Krajowe Stowarzyszenie Producentów (NAM), najważniejsza organizacja, reprezentująca interesy amerykańskich przedsiębiorców, oszacowało bezpośredni koszt przepisów federalnych dla producentów amerykańskich na 138,4 miliardów dolarów rocznie. Usunięcie części tych przepisów było jednym z głównych punktów programu gospodarczego Trumpa. Prezydent wywiązał się z tej obietnicy. Wycofane zostały ograniczenia, nałożone na instytucje finansowe. W grudniu 2017 roku Kongres uchwalił reformę podatków, obniżając najwyższą stawkę PIT z 39,6 do 37 %, a stawkę CIT z 35 do 21 %. Zwiększona też została kwota wolna od podatku, a za to zlikwidowano wiele szczegółowych ulg. Reforma kosztować będzie w ciągu siedmiu lat 1,5 bln dolarów, ale dała gospodarce impuls popytowy i zachęciła do inwestowania. Na niwie militarnej – wraz z wyraźną pomocą Rosji – istotnym było zlikwidowanie nie tylko zagrożenia, stwarzanego przez ISIS, lecz praktycznie całej organizacji jako takiej. Choć nie jest to jedynie zasługa prezydenta, to jednak za jego kadencji i z jego istotnym udziałem udało się zrealizować cel, który wydawał się nieosiągalny. Centrum polityki zagranicznej USA za Trumpa stały się Chiny. Relacje amerykańsko-chińskie są wyjątkowo skomplikowane ze względu na dwa czynniki. Pierwszy z nich dotyczy konieczności manewrowania przez Washington pomiędzy dążeniem Pekinu do zmonopolizowania obszaru Morza Południowochińskiego a uzasadnionymi roszczeniami wobec tego akwenu ze strony innych państw – sojuszników i przyjaciół Stanów Zjednoczonych. W tej kwestii Trump nie popełnił żadnego błędu. Odstąpienie od TPP z państwami azjatyckimi i zamrożenie negocjacji TTIP z Unią Europejską należy odczytywać jako pilnowanie interesów narodowych (nie mylić z korporacyjnymi) – Trump wszczął postępowanie przeciw Chinom nie tylko na podstawie przepisów, dotyczących nieuczciwych praktyk handlowych, lecz także regulacji, dotyczących zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego.

Od strony wizerunkowej wiele emocji budziła kwestia muru granicznego z Meksykiem, przy czym często nie pamięta się, że istnieje on już na długości ok. 1000 kilometrów i po części powstał za czasów Obamy, a Trump chce go jedynie wydłużyć o kolejne 500 km. To tama dla niekontrolowanej emigracji i przestępczości. Mało kto jest też świadomy, że wielusetkilometrowe mury czy płoty graniczne stoją już – lub są wznoszone – w kilkudziesięciu miejscach na świecie: nie tylko w Izraelu czy między Koreami ale także na przykład między Indiami a Bangladeszem (ponad 3 tys. km), Kostaryką a Nikaraguą (ponad 600 km), Słowenią a Chorwacją (400 km) czy Iranem a Pakistanem (700 km).

Izba Reprezentantów przegłosowała artykuł impeachmentu Trumpa!  232 kongresmenów zagłosowało ostatecznie w środę w Izbie Reprezentantów „za” artykułem impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa. Wśród nich znalazło się 10 Republikanów. „Przeciwko” postawieniu przywódcy USA w stan oskarżenia było 197 parlamentarzystów. Prezydenta USA oskarżono o „podżeganie do powstania”. Tym samym formalnie postawiono go w stan oskarżenia. Trump jest pierwszym prezydentem USA, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów. Poprzednio stało się to w grudniu 2019 roku, w związku z tzw. aferą ukraińską. W 2020 r. Senat z większością republikańską uniewinnił prezydenta. W tym roku proces w izbie wyższej parlamentu, ze względu m.in. na obwarowania proceduralne, prawdopodobnie nie rozpocznie się przed 20. stycznia i zaprzysiężeniem demokraty, Joe Bidena, na 46. prezydenta USA.

Roman Boryczko,

styczeń 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*