Opowieści węglem pisane. O Wielkanocy zupełnie inaczej… (2)

Kopalnia została zalana wodą i wydawać by się mogło, że  na tym zakończyła się historia „Fryderyka”… Niestety – wraz ze śmiercią kopalni rozpoczęło się mroczne i raczej niechlubne drugie życie tego zakładu. W roku 1942 hitlerowcy w utworzonej przez siebie tak zwanej Prowincji Górnośląskiej zorganizowali 22 obozy, tak zwane „Polenlager”.  W obozach tych więziono rodziny, które nie podpisały „volkslisty”. Wśród więzionych byli i tacy, co zrezygnowali z pracy na terenie III Rzeszy, nie brakowało także nauczycieli i lekarzy.

Zmiarkowali Orgesze* wspominał dziadek, że dobrym miejscem na lager będzie teren kopalni „Fryderyk”. Na początku jednak, w 1941 roku, Niemcy oddali budynki owej kopalni w posiadanie niemieckim przesiedleńcom z terenów wschodnich, nieco później ludność przesiedlona rozpoczęła zajmowanie gospodarstw, opuszczonych przez aresztowanych Polaków.

Na wiosnę 1942 roku dwa budynki kopalni oraz przylegający do nich teren otoczono ogrodzeniem z drutu kolczastego. Jeden z budynków przeznaczono na pomieszczenia dla więzionych, zaś w drugim urzędowali niemieccy żołnierze oraz administracja obozu. Lager podlegał dowództwu, które miało siedzibę w Raciborzu. Tak więc to, co do niedawna żywiło mieszkańców, stało się miejscem ludzkich tragicznych losów.

 

Wyjątkowo śnieżna i mroźna zima 1945

Zbliżał się koniec  wojny, czas kapitulacji niemieckiej zdawał się być tylko kwestią czasu. 17. stycznia 1945 roku rozpoczęła się tak zwana ewakuacja obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau, znana też pod nazwą „Marszu Śmierci”. Blisko 60 000 tys. ludzi pędzono kilkoma trasami na południe w kierunku Rybnika, Wodzisławia i Raciborza.

W dniach od 19. – do 23. stycznia kolumny żywych trupów w pasiakach, jak nazywano wtedy często wynędzniałych, wygłodzonych ludzi, pędzonych przez kapo i niemieckich żołnierzy, dotarły do Wodzisławia Śląskiego. Świadkami tych tragicznych wydarzeń byli nie tylko mieszkańcy miasta ale wielu sąsiadujących z Wodzisławiem miejscowości, w tym i małych  Gorzyczek.

Relacje i wspomnienia  naocznych świadków tamtych tragicznych wydarzeń są wszędzie takie same i różnią się tylko szczegółami – tak było i w tym przypadku. Kolumny ludzi w pasiakach pędzone były przy wtórze krzyków kapo, nie szczędzących razów tym, którzy z braku sił odstawali od maszerującej kolumny. Najsłabsi padali, by po chwili skonać w męczarniach. Z relacji świadków wynika, że spora grupa zmarłych więźniów została wrzucona do jednego z szybów nieistniejącej kopalni „Fryderyk”. Tablicę upamiętniającą ten tragiczny okres znajdziemy na jednej ze ścian dworca kolejowego w Wodzisławiu.

Wydarzenia te miały znaczący wpływ na to, co wydarzyło się z chwilą otwarcia wydobycia w kopalni „1 Maja”, sąsiadującej z nieczynnym „Fryderykiem”. Szyb, który stał się miejscem pogrzebania ludzi, miał zostać otwarty. Zakładano, że wyrobisko to miało być  przeznaczone między innymi do wentylacji chodników i wyrobisk (pierwszej w historii tzw. kopalni „gazowej”) ale także do transportu ludzi. Mieszkańcy okolicznych wiosek zgodni byli co do tego, że nie będą zjeżdżać na dół, ani też pracować w „katakumbach” szybu, gdzie spoczywa trudna nawet do określenia liczba niewinnych ludzi. Zdecydowano zatem, iż szyb ten z podanych przyczyn nie będzie wykorzystywany do transportu załóg górniczych.

Ludzi w pasiakach nadających się do transportu, ładowano do wagonów i przewożono w kierunku obozów Gross Rosen, Buchenwald, Bergen–Belsen, Mauthausen, Ravensbrück i Sachsenhausen.

W Wodzisławiu Śląskim znajdziemy wiele miejsc pamięci, mówiących o tragicznych wydarzeniach stycznia 1945 roku. Na ścianie jednego z budynków widnieje tablica  pamiątkowa, gdzie czytamy: Na wieczną chwałę patriotom polskim, poległym męczeńską śmiercią z rąk hitlerowców w latach okupacji na terenie obozu dla przesiedleńców w Gorzycach – CZEŚĆ ICH PAMIĘCI”.

Z materiałów źródłowych, zamieszczonych na stronie internetowej praha.krajinazaskolu.cz/application.Pages/Unitview.aspx?unitID=3632&rt.=%2Fapplicati  wynika, że w księgach parafialnych miejscowości Gorzyce odnotowano 117 zapisów aktów zgonu ludzi, pochowanych na miejscowym cmentarzu, natomiast 135 osób spoczęło we wspólnej mogile. Nazwiska tych osób są nieznane. Ślady istnienia kopalni pozostały w postaci robotniczych familoków, stoją także budynki, pamiętające czasy, kiedy to okupant zamienił je w miejsca kaźni.

Sprawdzając wiarygodność wspomnień nieżyjącego już dziadka w wielu źródłach, okazało się, że pamięć  starszego człowieka była znakomita. Niewiele jego wspomnień wymagało korekty, widać więc, że spotkania w gronie rodzinnym – zostawiły kiedyś ważny ślad w naszej pamięci! Teraz, mając możliwość korzystania chociażby ze źródeł, zamieszczonych w Internecie, możemy potwierdzić zapamiętane przez nas dane historyczne wielu wydarzeń, później już tylko należy wybrać się w te miejsca, by poczuć klimat tamtych czasów, zarejestrować w materiale zdjęciowym, opisać i przekazać tym, którzy już za chwilę nas zastąpią.

Nie ma już staroszka z sumiastym wąsem i krykom ze srebrnymi ćwiekami, pyrlikiem i żelazkiem na krzyż i głową jelenia, pozostały tylko zgodnie z tradycją puste miejsca przy stole, pozostała także pamięć o tej i wielu jeszcze historiach, które budowały naszą osobowość przez lata. Dziś zaczyna nam coraz bardziej doskwierać brak tych „rodzinnych sejmików”, gdzie niczym dzisiejszy Marszałek Sejmu i ten rodzinny swoją laską obwieszczał rozpoczęcie obrad rodzinnego konsylium.

Nazwiska i dane osobowe osób, udzielających wywiadu do wiadomości redakcji – konsultacja J. B. – Wodzisław Śląski.

Gorzyce* –  historia tej miejscowości, jak wiele podobnych na Śląsku, nosi w sobie wątek nieco tajemniczy, ciekawy i można powiedzieć – niecodzienny. Gorzyce – inaczej „miejsce  górzyste”. Jak podają źródła, nazwa ta znana jest od XIII wieku, problem polega na ustaleniu, która ze wsi sąsiadujących ze sobą została założona jako pierwsza, czy były to Gorzyce dawniej Gorzyce Wielkie czy też jako pierwsze powstały Gorzyczki, dawniej znane jako Gorzyczki Małe. Wszystko jednak wskazuje, że pierwszeństwo mają  dzisiejsze Gorzyczki. Warto podać jeden z faktów, który ma być dowodem na to , że owa osada pod nazwą Małe Gorzyczki miała powstać jako pierwsza: Wieś Gorzyczki w XIII wieku na pewno istniała ponieważ w bulli papieża Grzegorza IX  wydanej w Perugii dnia 26. maja 1229 r.  wspomniane są Wielkie Gorzyce (Gorzyce Major), skoro tak, to musiały też istnieć i Małe Gorzyce (…). (Więcej na www.gorzyce.pl  dokument „Charakterystyka miejscowości” 2.1 Rys historyczny miejscowości Gorzyczki, (s. 6).

Hrabia Larisch* (…) Od końca XIX wieku do jesieni 1945 r. Gorzyczki i Uchylsko należały do hrabiego Larisch – Monnich na Karwinie.[…] Na te tereny Larischowie mieli przybyć w XVI wieku. Larischowie osiedli w Karwinie i zaczęli stopniowo nabywać sąsiednie wsie, miało ich być w sumie 25. Byli także właścicielami kilku pałacyków – między innymi w Gorzyczkach. Pierwsza wzmianka o pobycie Larischów na terenie obecnej gminy Gorzyce mówi o roku 1730. (…) w Gorzyczkach Larischowie  posiadali folwark (chlewnie, stodoły, spichlerz, stajnie), dalej stał dworek w otoczeniu stawu, a w „czworakach”  – (pławaczkach) mieszkała służba dworska, nieco oddalony od zabudowań dworskich stał pałacyk myśliwski (dziś Państwowy Dom Dziecka) (…).

Jest jeszcze jeden znaczący wątek  z życia rodziny Larischów, o którym warto przypomnieć, okazuje się bowiem, że nitka powiązań rodzinnych wiedzie do samego Karola Goduli. (…) Pod koniec XVIII wieku, kiedy to Gorzyczki należały do płk. de Kamieniec, dobra Gorzyczki dzierżawił niejaki August Langsfeld z Gliwic. Jego żona Marianna była siostrą magnata śląskiego, wielkiego przemysłowca Karola Goduli. 20.12.1793 roku odbył się w Gorzycach chrzest ich syna Ernesta Ferdynanda Augusta Paulusa. W tym samym czasie ojciec Karola Goduli – Józef dzierżawił dobra Gorzyczki, 9. września tego roku zmarł  mu syn 8-letni Jan Nepomuk. (…) Józef Godula zmarł w Lyskach 16.03.1816 r. (…) (Wybrane fragmenty dokumentu 2.1 „Rys historyczny miejscowości Gorzyczki” (ss. 6 – 8) www.gorzyce.pl ).

Ziemia wodzisławska posiada w swej historii wiele ciekawych wydarzeń, dzieje kopalni „Fryderyk”, czy też „Marsz Śmierci”, są jednymi z wielu i nie należy uważać tych wydarzeń za historie zamknięte. Ciągle szukamy nowych wątków, związanych z tragicznym losem ludzi stycznia 1945 roku. Wielu mieszkańców Ziemi Wodzisławskiej ma jeszcze wiele do powiedzenia w tej sprawie, z pewnością wrócimy do tematu jeszcze wielokrotnie…

Kopalnia „Fryderyk” również kryje wiele tajemnic, podobnie jak cała wodzisławsk ziemia, otwierająca szlak handlowy dawniej i dziś, poprzez Bramę Morawską na południe, warto więc wracać i do tej historii.

Słówka gwarowe:

Orgesz (Organisation Escherich) – Nie jest słówkiem gwary śląskiej, często bywało, że tym skrótem nazywano Niemców podczas biesiadnych wspomnień z czasów Powstań Śląskich.

Kryka – znaczy laska

Gruba – kopalnia

Zgłobić – rozrabiać

Źródła:

 www.gorzyce.pl

praha.krajinazaskolou.cz/application.Pages/Unitview.aspx?unitID=3632&rt.=%2Fapplicati

https://pl.wikipedia.org/wiki/kolonia_Fryderyka.

Larisch-larysz.eu/pl/aktualnosci/139-z-historii-rodu

https://pl.wikipedia.org/wiki/lariszowie

www.cieszyn.pl/?p=categories/Show&,Category=309

https://pl.wikipedia.org/wiki/Marsze_smierci

www.auschwitz.org/historia/ewakuacja/szlakiem-marszow-smierci

Tadeusz Puchałka

FOTO: ZE ZBIORÓW PRYWATNYCH J. B. – WODZISŁAW ŚLĄSKI

& GERARD TREFOŃ, “BARWY ŚLĄSKA”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*