Okrutne dźwięki ciszy… (2)

Preludium, czyli wielki występ iluzjonisty

Zabawa trwa w najlepsze. Jest tak jak co roku, gra muzyka, ludzie są uśmiechnięci, pieniądze się zbierają a wszystko to w szczytnym celu – dla dzieci. Jak już pisałem wyżej ochroniarze byli, ale jedynie obserwowali ludzi, bawiących się przed sceną. W centrum Gdańska kręciło się 300 policjantów. To trzy razy więcej niż w zwykły dzień. Patrolowali m.in. Targ Węglowy oraz ulicę Długą. Koncert finałowy zabezpieczało ok. 20 policjantów. 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP) wieńczy o godzinie 20:00 akcja Światełko do Nieba. Zgromadzona gawiedź ma podniesione głowy, muzyka na scenie przygasa, prezydent Adamowicz właśnie skończył swe przemówienie. Na scenie już jest nierzucający się w oczy młody, wysportowany osobnik w dżinsach, kurtce i czapce. Ma identyfikator prasowy. Dziś firma ochroniarska tłumaczy się, że „żaden z pracowników ochrony nie miał możliwości oględzin tego identyfikatora”. Podana przez media narracja mówi, iż identyfikator był podrobiony.

Nasuwa się w tym momencie szereg istotnych pytań, na które opinia publiczna powinna uzyskać odpowiedzi. Skąd morderca miał identyfikator dziennikarski? Skradziony? Komu konkretnie, kiedy i w jakich okolicznościach? Podrobiony? Jeśli tak, to kiedy i przez kogo? Stefan W. na pewno nie był w stanie podrobić identyfikatora dopiero w czasie trwania imprezy. Skąd fałszerz miał wzorzec oryginalnego identyfikatora? Identyfikator musiał być na tyle podobny do oryginalnego, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Czy prokuratura ma ten identyfikator, czy też został on zagubiony? Młody człowiek nie zachowuje się w sposób wskazujący na coś, co się za chwile wydarzy.

Stefan W. znał bardzo dokładnie szczegółowy harmonogram imprezy, pojawił się na scenie w odpowiednim miejscu, odpowiednim czasie i przez nikogo niepokojony wyczekiwał. Skąd zdobył tę wiedzę? Kto mu ją przekazał? Atak trwał sekundy. Przeprowadził go specjalistycznym nożem o bardzo długim ostrzu, prawie piętnastocentymetrowym. Narzędzie zbrodni zostało dobrane tak, by zadawane ciosy były śmiertelnie skuteczne. Specjaliści od posługiwania się bronią białą twierdzą, że sposób w jaki posługiwał się nią zamachowiec świadczy, iż odbył on odpowiednie przygotowanie. Perfekcyjnie zadany cios, przeniknięcie na scenę – może z pomocą ludzi z zewnątrz lub samodzielnie – zorganizowanie oryginalnej przepustki, znajomość harmonogramu wydarzenia i brak stresu w czasie perfekcyjnie wykonanej akcji.

Prezydent ma uszkodzone serce, wątrobę, nerki, śledzionę i aortę. Napastnik zaatakował Pawła Adamowicza tylko 5 minut drogi od Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, które ma nowoczesny oddział chirurgii naczyniowej i urazowej. Jeszcze w tym momencie można mówić o wielkim szczęściu! I tu, mimo że zbrodnia miała miejsce na oczach tłumu, dzieje się rzecz niezwykła. Ludzie ze sceny nie reagują na to, co się wydarzyło, gdańszczanie pod sceną, mimo iż wszystko nagrywają swoimi telefonami myślą, że to jakaś inscenizacja, bo wszystko wyglądało jak wyreżyserowany spektakl. Jeśli publiczność na scenie nie widzi plamy krwi a w telewizji relacja kończy się na podbiegnięciu zamachowca do poszkodowanego, to co tu mówić o widzach, którzy stoją za barierkami?

Zamachowiec, miast wycofać się w tym zamieszaniu – a jest nie niepokojony przez nikogo – gdy ugodzony przez niego człowiek klęknął, robi coś, co wydaje się nielogiczne. Wyrywa mikrofon i zaczyna opowiadać o tym co zrobił. „Nazywam się Stefan Wilmont. (…) Platforma Obywatelska mnie torturowała i dlatego zginął Adamowicz”. Napastnik wie, że jego ciosy są skuteczne i wznosząc ręce w triumfalnym geście skacze po scenie. Zachowuje się jak ktoś, kto dobrze spełnił swoje zadanie! Po 37 sekundach od pierwszego ciosu nożem, zaraz po tym, jak skończył mówić, napastnik zostaje powalony przez pracownika obsługi technicznej. Nie stawia oporu, klęka na kolana, po czym kładzie się na ziemi. Mężczyzna dociska Stefana W. do ziemi kolanem. Chwilę później dołącza do niego drugi pracownik obsługi. Po 58 sekundach od ataku na Adamowicza po schodach wbiegają dwaj ochroniarze i przejmują napastnika. Po minucie i 17 sekundach na scenę dociera pierwszy ratownik medyczny, słychać sygnały karetki.

Napastnik został wyprowadzony ze sceny półtorej minuty po tym, jak dokonał ataku.

Jerzy Owsiak nie przerywa rozpędzonej zbiórki, ze studia wydaje tylko oświadczenie. „W tym kraju od trzech lat tak się zakręciliśmy, że nie możemy uszanować nawet takiego dnia jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. To jest momentami dziki kraj. Nie róbcie tego. Nie można przemocą walczyć z przemocą. Weźcie to sobie do serca”. Politycy wszystkich opcji za pomocą mediów społecznościowych łączą się z rodziną – rannego jeszcze wtedy – Adamowicza.

Rozwinięcie rytmiczne, czyli jak media i władza wszystkim nam zawsze wytłumaczą otaczający nas świat

Paweł Adamowicz w wyniku odniesionych ran umiera. Media poprzez określone komendy i sygnały ukierunkowują emocje polskiego społeczeństwa a w szczególności osób, popierających dzisiejszą opozycję. Kościół Katolicki przyłącza się do narracji hiperżałobnej, silnie podkreślając boskość zamordowanego. Samorządy polskich miast w sposób skoordynowany tworzą godną króla oprawę ostatniej drogi. Mają być telebimy, psycholodzy dla pogrążonych w żałobie, którzy sobie nie radzą z traumą, specjalne pociągi przewożące chętnych, by udać się na pogrzeb a zarazem manifestacje solidarności przeciwko przemocy (czyt. przemocy obecnie urzędującej, „faszystowskiej” władzy PiS-u). Gdańsk pamięta! Ludność wylega na ulice, wśród tłumu sam Donald Tusk. „Pamiętam z jakim wzruszeniem śpiewałeś z nami hymn „Solidarności” – Modlitwę o wschodzie słońca. Obiecuję ci, że obronimy nasz Gdańsk, nasz kraj i naszą Europę przed nienawiścią i pogardą”. Adamowicz był wiernym druhem Donalda Tuska. W 2001 roku budowali wspólnie Platformę Obywatelską, z którą Adamowicz związał się na kolejne 14 lat.

W 2015 roku został zawieszony przez Grzegorza Schetynę z powodu kolejnych doniesień medialnych o nieprawidłowościach w oświadczeniach majątkowych polityka i powiązaniach z aferą Amber Gold. Tusk uderzył w Schetynę Adamowiczem, rykoszetem dostało się również Jarosławowi Wałęsie, który w wyborach prezydenckich zdobył tylko haniebne, trzecie miejsce. Prezydent Polski poruszony deklaruje, że ogłosi żałobę narodową w dzień pogrzebu! Jerzy Owsiak sprytnie rejteruje, schodząc z blasku kamer, jako firmujący zbiórkę (być może potem posądzany o partactwo sądownie) i składa rezygnację ze stanowiska szefa Zarządu Fundacji WOŚP. Cała Polska od morza do Tatr wychodzi na ulice, pali znicze, płacze, maszeruje w Wiecach Przeciwko Nienawiści i PrzemocyEuropa to widzi i swoje wie – tubylcy w Polsce biorą się już za łby. 

Z głośników popłynęło Sound of Silence a tłum, stojąc nieruchomo, został porwany głosem Davida Draimana z zespołu Disturbed. Już się mówi, że to chyba ręka opatrzności zesłała ten utwór, który od dziś będzie się kojarzył z tą datą! Utwór grano też z Wieży Mariackiej w Krakowie w dniu pogrzebu polityka. W Necie pojawia się wpis księdza Jacka Dunina-Borkowskiego o tym, iż nie będzie się modlił za zmarłego z powodu jego poglądów na kwestie LGBT. Internet i Kuria linczują odmieńca. Krystyna Pawłowicz i Piotr Wielgucki (Matka Kurka) za całe zdarzenie w Gdańsku obwinili szefa WOŚP. Internet zlinczował odmieńców. Jerzy Owsiak słynie wszak z celnych i chamskich ripost a dostało się celnie (zwolnienie z TVP z „wilczym biletem” być może na zawsze) satyryczce Barbarze Pieli. Filmik, ukazujący Owsiaka jako „nakręcaną zabawkę” do wyciągania datków, został określony antysemickim a autorka została zlinczowana. „Może wszystkim tym szaleńcom, którzy mają nazistowskie pomysły z plasteliną włącznie. Pani Barbara Piela, uraziła mnie Pani bardzo. Poczułem się istotnie jak w Auschwitz. I pani to zrobiła”. Pamiętamy „mowę nienawiści” Jerzego Owsiaka w kierunku Krystyny Pawłowicz i jego akcję Ruch Wypie…dolenia Krystyny Pawłowicz w Kosmos. Samą zainteresowaną nazwał „brzydką, PiS-owską starą panną”, radząc jej więcej seksu. Piotr Wielgucki (Matka Kurka) za publiczne zapytania, dotyczące prawidłowości zbiórek WOŚP od Owsiaka usłyszał słowa pogardy: „Będziesz miał w dupę”, „Śmierdzisz komorą Auschwitz”, „Wariat ze Złotoryi”, „Król żebraków”. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*