Odwracanie kota ogonem

DSC_1666Czemu i komu służą agencje ratingowe? Otóż w pięknie brzmiącej teorii ich analitycy po to zbierają skrzętnie wszelkie wiadomości o stanie gospodarki i posunięciach politycznych danych państw, by móc rzetelnie poinformować wszystkich chętnych (nie za darmo przecież) o korzyściach lub zagrożeniach, wynikających z inwestowania w kraju X czy Y.

Teoria do praktyki ma się nijak i pewnie od początku istnienia owych agencji było podobnie. Zamiast być swego rodzaju bankiem informacji, firmy te służą do wywierania nacisków na rządy i społeczeństwa. Przykład Standard & Poor’s Ratings Services doskonale odzwierciedla ogromne możliwości, jakie daje manipulowanie ocenami ryzyka inwestycyjnego.

Agencja utrzymywała rating kredytowy Polski na poziomie A- od 2007 roku. W ubiegłym roku  podwyższyła prognozę na pozytywną, w oparciu o malejący deficyt pod rządami poprzedniej ekipy i nieprzerwany wzrost gospodarczy w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci. Nic to, że ów „nieprzerwany wzrost” wynika z manipulowania PKB i faktu, iż milczeniem pomija się pieniądze, wyprowadzane co roku poza granice RP, znacznie większe od tych, które w Polsce zostają. Unijnym (i nie tylko) ekonomistom wystarcza to, że zyski zostały w ogóle wygenerowane. Wyzysku pracowników, bliskiemu Chinom, pod uwagę nie bierze nikt, podobnie jak tego, iż właścicielami „polskich” firm nie są obywatele RP, stąd pieniądze trafiają na konta daleko od miejsca, gdzie nasi neo-niewolnicy je wypracowali.

Ze względu na kierunek przemian, zainicjowany przez rząd premier Szydło, 15. stycznia Standard & Poor’s obniżyła ocenę ratingową Polski z A- do BBB+ dla długoterminowych zobowiązań w walutach obcych oraz z A/A-1 do A-/A-2 dla odpowiednio długo- i krótkoterminowych zobowiązań w walucie lokalnej. Jednocześnie zmieniona została perspektywa ratingu z pozytywnej na negatywną.

Na kpinę zakrawa fragment oceny, który prognozuje zmniejszenie się zdolności sektora prywatnego RP do obsługi długów w walutach obcych. “Może (ona) ulec osłabieniu, jeżeli perspektywy gospodarcze będą słabnąć, a polski złoty ulegał będzie dalszej deprecjacji”. Eksperci Standard & Poor’s doskonale rozumieją, iż złotówka będzie szybować w dół głównie dlatego, że obniżyli ocenę ratingową! Jest to dla inwestorów jasny sygnał – sprzedawajcie akcje, wycofujcie się z rynku polskiego.

Zmiana oceny przez Standard & Poor’s, agencji, która w lutym 2015 roku musiała zapłacić w USA 1,5 mld dolarów odszkodowania za błędne i manipulujące rankingi, a wcześniej przegrała przed australijskim sądem proces o te same matactwa, ma na celu ukaranie tak rządu PiS, jak polskiego społeczeństwa. Już kilka miesięcy przed jesiennymi wyborami nad Wisłą główny analityk, zajmujący się Polską z ramienia Standard & Poor’s, Felix Winnekens ostrzegł, że jeżeli elekcja nie wskaże neoliberałów z PO jako zwycięzców, jego firma obniży notowania RP. Teraz po prostu słowa dotrzymano. Stojący za próbą ekonomicznego zdołowania Polaków bankster Soros pokazał już kiedyś Brytyjczykom, co można zrobić nawet ze znacznie silniejszą walutą. Nieoczekiwanym sprzymierzeńcem rządu premier Beaty Szydło stały się Chiny, które podjęły z Sorosem walkę, bo zbyt się próbował rozpanoszyć nawet na tamtym rynku. Pekin to nie Warszawa i jeśli zechce pozbyć się choć części amerykańskich obligacji, dolar będzie miał znacznie większe kłopoty niż obecnie złotówka, zaś Soros straci w oczach swych mocodawców, jak też w oczach tych, dla których jest jeszcze niemal boską istotą.

700 000 mieszkańców RP zaciągnęło kredyty we frankach szwajcarskich. Banki udzielały ich nader chętnie, doskonale przewidując rozwój sytuacji – zwiększony zysk kosztem zubożenia kredytobiorców. Z niezadowolenia tej m.in. grupy korzysta tzw. Komitet Obrony Demokracji. Który też nie wziął się znikąd i w ramach czynu społecznego…

I tu dochodzimy do kwestii niezwykle prostej i wciąż wykonalnej. Spytacie Państwo, jak możemy bronić się przed polityką banksterów? Otóż naprawdę wystarczy niewiele czasu, by – z dbałości o rodziny, kraj (do wyboru) – przenieść swoje konta do ostatnich trzech banków, które spadkobiercy myśli Balcerowicza zostawili jeszcze pod kontrolą Państwa Polskiego, być może przez lekceważenie ich czy zapomnienie… Są to NBP BP, BOŚ i Bank Pocztowy.

Od mieszkańców RP naprawdę nikt nie wymaga, by szli na barykady (to tylko KOD wyciąga ludzi na ulice, licząc na podjudzanie przez polskojęzyczne, niemieckie media, które w sobie wiadomy sposób „powiększają” – i rangę protestów i liczbę ich uczestników).  Nie musicie Państwo nawet ujawniać, czyimi jesteście zwolennikami – czy stawiacie na „lewicę”, „prawicę” lub „centrum”… Zróbcie natomiast wszystko, by – kierując się choćby dobrem najbliższych – nie dać się ograbić lichwiarzom. Najsmutniejszym przykładem są tu wspomniani już „frankowicze”.  Nie pomoże im nikt, ich długi nie zostaną spłacone, bo stali się zakładnikami lichwy. Wielu nieświadomie, inni z pełnym rozeznaniem ryzyka.

Pracujący poza Ojczyzną Polacy przesyłają do kraju 50 mld złotych rocznie. To więcej, niż okrzyczana pomoc unijna, od której też trzeba jeszcze odprowadzić podatek. Przysyłający finanse powinni zrobić wszystko, by ominęły one banksterski system lichwiarski, któremu pomagają SKOK-i czy piramidy typu Amber Gold. Polskie jeszcze banki również nie gwarantują pełnej stabilności, ale ich zależność od Państwa skutkuje tym, iż z dnia na dzień nie upadną, zostawiając ludzi bez pieniędzy i jutra.

We wszystkich parabankach i wielu „zwyczajnych” bankach ubezpieczenie kredytów (nielegalne zresztą) i kwoty manipulacyjne – to niekiedy nawet 70% wartości pożyczonego kapitału. Wynika z tego, iż (licząc minimalistycznie, jak czynił to rząd PO/PSL) 3 miliony polskich „uchodźców” ekonomicznych, ciężko pracując na obczyźnie, wspomagają nadal nie rozwój swego kraju, a obcy kapitał i miliarderów, typu Sorosa.

Wystarczy poświęcić godzinę czasu i przenieść swoje konto do któregoś z 3 wspomnianych banków. Tylko tak damy sobie i RP szansę na rozwój gospodarczy i tworzenie miejsc pracy, czego Unia Europejska wcale od nas nie oczekuje. Stąd otwarta „wojna” baknsterów z niewygodnymi im od jesieni władzami między Odrą a Bugiem, podobna do tej, jaką toczą z Węgrami premiera Orbana. Węgrzy potrafią być solidarni. Polaków od 1989 skłócano tak, byśmy stali się posłusznym, przestraszonym bydłem. Jeśli ulegniemy presji – możemy się już przeprowadzać. Choćby na Saharę. Tam da się do woli budować zamki z piasku, naszą od lat narodową specjalność.

Ale chyba rzecz w tym, by wodzowie Standard & Poor’s połamali na Polsce zęby i stracili wiarygodność w świecie finansjery. Możemy im w tym dopomóc, niewielkim doprawdy kosztem! Odwracając kota ogonem, będą kiedyś musieli spojrzeć mu prosto w oczy.

Edward L. Soroka

Rys. Zbigniew Kot

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*