Oczy na Wenezuelę – wyciągnijmy wnioski

Problem Wenezueli przepychany jest poza naszymi oczami. Wydarzenia, które tam mają miejsce, podawane są w Polsce jako newsy i krótkie migawki, okraszone zdawkowymi komentarzami – jak to socjalizm doprowadził  dumny naród do biedy i chaosu a siły demokratyczne (taka nasza Nowoczesna.pl i ichni Ryszard Petru) przy dyskretnym udziale sił amerykańskich, finansjery i wielkich graczy tego świata, położyłyby chętnie kres tej zgniłej, acz – o dziwo – wybranej bez wątpienia legalnie, władzy dyktatora Maduro. Obrzydzany całemu światu, oskarżany o sfałszowanie wyborów, prezydent Nicolas Maduro po plotce, że czeka nań już samolot z kursem na kubańską Hawanę miał abdykować w ostatnich dniach na rzecz wielkiego, młodego demokraty, liberała Juana Guaido.

Kolejna plotka zaprzeczyła temu wydarzeniu sugerując, że Rosjanie wymogli na Maduro presję, by jednak został w kraju! Na stronę liberałów przeszło zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy z niebieskimi opaskami i z bronią. Marsze nieposłuszeństwa były na tyle nieliczne, iż nie doprowadziły do chaosu i przejęcia władzy! Ambasada brazylijska w Caracas poinformowała, że po ulicznych starciach zgłosiło się tam kilkudziesięciu żołnierzy wenezuelskich, prosząc o azyl i ochronę w obliczu faktu zdrady wobec armii wenezuelskiej. Guaido wystąpił na ulicy przed bazą wojskową La Carlota w otoczeniu zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy-puczystów, mając u swego boku uwolnionego z aresztu domowego, najbardziej rozpoznawalnego przywódcę opozycji – Leopoldo Lopeza. Jego wystąpienie, mające porwać tłuszczę (chwalił się m.in. poparciem najwyższych czynników wojskowych) okazało się czczym gadaniem…

Również wzorem ukraińskiego Majdanu opozycja proamerykańska nie może pochwalić się setkami zabitych i tysiącami rannych po krwawych zamieszkach! Informacje, dobiegające z wenezuelskich szpitali, gdzie obecnie pracują przybyli z pomocą kubańscy lekarze mówią, że rannych zostało ok. 100 osób, w większości od gumowych kul sił porządkowych, a tylko jedna osoba została ranna z broni palnej. Jak na razie nie ma, dzięki Bogu, informacji o ofiarach śmiertelnych w Caracas, gdzie obie strony ostrzeliwują się anemicznie z broni ostrej.

Wenezuelska organizacja praw człowieka Provea ogłosiła, iż jedna osoba zginęła w miejscowości La Victoria. Leopoldo Lopez po fiasku puczu odwiedził ambasady Chile i Hiszpanii. W tej ostatniej znajduje się aktualnie wraz z rodziną wiedząc, że po fiasku zamachu stanu może mu się stać coś więcej niż tylko aresztowanie (ale nie poprosił jeszcze o azyl polityczny).

À propos ambasady: ambasadę Wenezueli w Washingtonie okupuje od 2 tygodni grupa aktywistów i aktywistek kobiecej organizacji antywojennej Code Pink, popierających demokratyczny rząd N. Maduro, która zajęła ją za wiedzą i aprobatą władz Wenezueli (działacze pokojowi dostali klucz do ambasady od jednego z dyplomatów) w proteście przeciw przygotowaniom Washingtonu do napaści zbrojnej na demokratyczną wciąż Wenezuelę. Młody wenezuelski polityk, Juan Guaido, wspierany przez USA sam przyznał, że zbyt mało żołnierzy przeszło na jego stronę, aby przewrót się udał. Użył jasno słowa „przewrót”, czyli zamach stanu z bronią w ręku! 

Dopóki armia pozostaje w koszarach, Maduro jest bezpieczny, a ulicami rządzą milicje biedoty, wiernej socjalistycznemu reżimowi, zwane colectivos – dopóty kraj jest jeszcze w rękach Wenezuelczyków! Są oni uzbrojeni przez rząd, który ufa swoim obywatelom, dając im broń, by chronili wioski i dzielnice miast. Działalność ludowych milicji służy władzy i przez wojsko jest tolerowana. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

maj 2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*