Oczy na Wenezuelę – wyciągnijmy wnioski (4)

Pod koniec marca Rosja postanowiła wysłać swoje wojsko jako element stabilizujący, aby zamanifestować poparcie dla Maduro. Rosyjskie samoloty wylądowały na lotnisku w stolicy Wenezueli. Maszyny przywiozły szefa sztabu rosyjskich wojsk lądowych, generała Wasilija Tonkoszkurowa, około 100 żołnierzy oraz 35 ton ładunku. W ostatnich miesiącach siły zbrojne Rosji i Wenezueli przeprowadziły wspólne manewry wojskowe. W grudniu 2018 roku, dwa rosyjskie bombowce Tu-160 wylądowały nieopodal Caracas i była to oczywista demonstracja siły. Natomiast w styczniu 2019 roku pojawiły się niepotwierdzone informacje, jakoby Rosja wysłała najemników, którzy mają zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi Nicolasowi Maduro. Wiadomo też, iż ochroną elektrowni zajmą się żołnierze, przybyli z Chin.

Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan potępił „próbę zamachu stanu” w Wenezueli po tym, jak samozwańczy przywódca opozycji Juan Guaido powiedział, że ma poparcie wojsk do obalenia prezydenta Nicolasa Maduro. Na 1. maja na święto ludzi pracy Maduro mobilizuje swoich zwolenników przy użyciu mediów społecznościowych! „Będziemy mieli duży, milionowy marsz klasy robotniczej. Klasa robotnicza ma we mnie prezydenta, który zawsze będzie bronił swoich praw i roszczeń – napisał Maduro na Twitterze – Będę trwał w obliczu imperium i jego lokajów, którzy chcą zabrać nasze bogactwo – zawiodą. Musimy zwyciężyć!”.

Sekretarz stanu USA, Mike Pompeo grozi, że administracja prezydenta Donalda Trumpa jest gotowa do podjęcia działań wojskowych w celu powstrzymania kryzysu w Wenezueli. Amerykanie wszelkimi militarnymi sposobami chcą wprowadzić demokrację na bagnetach swych karabinów. Służą do tego prowokacje jak te, kiedy na graniczny most, łączący Wenezuelę z Kolumbią, podjechał długi konwój ciężarówek, który miał być wpuszczony bez sprawdzania (zachodziła groźba, że ciężarówki są pełne broni), by w konsekwencji być spalonym przez samych demonstrantów Guaido, rzucających w kierunku konwoju butelki z benzyną! Amerykańskie media kłamliwie podały, iż ciężarówki podpalił reżim Maduro, ale filmy już krążyły po sieciach społecznościowych. Potem Donald Trump próbował wydawać rozkazy Boliwariańskim Narodowym Siłom Zbrojnym (FANB), namawiając dowódców i żołnierzy do porzucenia legalnego prezydenta Wenezueli, N. Maduro i opowiedzenia się za amerykańską kukiełką – Guaido. W odpowiedzi minister obrony Wenezueli, gen. Vladimir Padrino López rzekł tymi słowami (i taka postawa przydałaby się polskim „elitom”): „Nie jesteśmy najemnikami, jesteśmy synami Bolívara, Zamory i Cháveza! Nikt i nic nie zmusi armii wenezuelskiej do złamania prawa i Konstytucji! Na podstawie tej Konstytucji, w głosowaniu powszechnym, obywatel Nicolas Maduro Morosa został prezydentem Republiki. Generałowie i admirałowie, wyżsi oficerowie, wszyscy żołnierze w kraju przysięgają nieograniczone posłuszeństwo, podporządkowanie i lojalność Prezydentowi Republiki”.

Doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, John Bolton w rozmowie z dziennikarzami stwierdził „To jest nasza półkula – tutaj Rosjanie nie powinni się mieszkać. To jest błąd z ich strony.” Powodem zainteresowania USA Wenezuelą są nie tylko inwestycje, warte setki milionów dolarów i perspektywy przyszłego biznesu z krajem, posiadającym największe rezerwy ropy naftowej na świecie i inne bogactwa. Chodzi o całkowite usunięcie lewicowych ideologii z tego regionu. Prezydent Brazylii, Jair Bolsonaro (ten sam, który zamierza strzelać do strajkujących i wyciąć pod uprawy las tropikalny) ocenił, że Wenezuelczycy są „zniewoleni przez dyktatora” i chce, by „ostatecznie stali się prawdziwą demokracją”.

Władzę Nicolasa Maduro uznają wciąż: Boliwia, Kuba, Salwador, Urugwaj i Meksyk. Ostatnie dni obfitują w sensacyjne wiadomości! Erik Prince – założyciel Blackwater i zwolennik prezydenta USA Donalda Trumpa, skuszony grabieżą miliardów dolarów z aktywów wenezuelskich, zamrożonych przez rządy na całym świecie w ramach sankcji, nałożonych na ten kraj, milionami od bogatych Wenezuelczyków, którzy z kraju uciekli i wpływowych Amerykanów – w imieniu lidera opozycji, Juana Guaido chce wysłać 5 tysięcy zawodowych morderców i najemników, by sprawę Wenezueli zakończyli ku chwale demokracji! Jest tylko jeden problem – Rosja!

Rosja i jej przywódca, Władimir Putin, wyciągnęli wnioski z porażek ostatnich lat. Na początku dekady Rosjanie trzymali się z daleka od „arabskiej wiosny” i nie interweniowali w Libii, zniszczonej i okradzionej z dóbr (podobnie, jak odbywało się to w Iraku) na skutek czego stracili wpływy w strategicznie ważnej i tradycyjnie powiązanej z nimi części świata. Jednak, jak wiemy, Syrii już nie odpuścili i interwencja w tym kraju okazała się sukcesem. Stosunkowo niedużymi siłami uratowali chylący się ku upadkowi reżim i przechylili szalę zwycięstwa w wojnie domowej na stronę prezydenta Asada. Ten ruch uspokoił i Izrael i Turcję, które zajęły się swoimi interesami na pograniczu syryjskim.

Polscy – nieudolni, słabi i bezwolni politycy, uciekający dziś jak szczury do Brukseli, powinni uważnie spoglądać w tamten rejon świata! Na południe od Przesmyku Panamskiego zderzają się obecnie wielkie wpływy i wielkie interesy. 30-milionowy, stosunkowo mały naród wenezuelski musi zdecydować, czy będzie walczył o suwerenność, czy zgodzi się na to, by wraz z nowym liberalnym powiewem wróciło stare. Polscy politycy (o ile są to jeszcze ludzie, identyfikujący się z RP) mają właśnie wyłożony, niczym na tacy scenariusz – jak postępują z niepokornymi nasi niby-sojusznicy zza oceanu. Łajzy i sprzedajne kanalie mogą być błyskawicznie uciszone i usunięte. Przetrwają tyle, jak długo będą potrzebne. Sprawdza się po raz n-ty maksyma, że zdrajców nikt na świecie nie toleruje i nimi się brzydzi!

 

Roman Boryczko,

maj 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*