Oczy na Wenezuelę – wyciągnijmy wnioski (2)

Nicolas Maduro jako prezydent Wenezueli został zaprzysiężony na drugą kadencję 10. stycznia 2019 roku. Chwilę potem, 24. stycznia 2019 Stany Zjednoczone Ameryki Północnej uznały Juana Guaido za głowę państwa, wtrącając się po raz kolejny w losy państwa niezależnego i niepodległego, mającego swoją Konstytucję i sądy!

Prezydent Bolivariańskiej Republiki Wenezueli, Nicolas Maduro dostał w demokratycznych wyborach ok. 6 mln głosów, J. Guaido, sterowana kukiełka Donalda Trumpa, Boltona i Pompeo otrzymał natomiast ledwie ok. 100 tys. głosów poparcia. Mimo to kraje regionu (i nie tylko) zmuszone zostały do bezwarunkowego poparcia dla puczysty. Warto tu przypomnieć, że Guaido swój ruch uzgodnił tylko z Washingtonem, ale nie poinformował o nim innych liderów opozycji, więc gdy wyciągnął z kieszeni książeczkę Konstytucji Bolivariańskiej Republiki Wenezueli – którą chce wspólnie z USA obalić – i powiedział, iż od teraz jest prezydentem, kompletnie wszystkich liderów opozycji zaskoczył (o całej akcji wiedziało czworo jego stronników, z tego dwóch mieszkających poza Wenezuelą i jedna, przebywająca w areszcie domowym).

Powstały więc dwa bloki: USA przyłączyły do siebie: Kanadę, Australię, Izrael, Brazylię, Kolumbię, Chile, Peru, Kostarykę, Paragwaj –  ogólnie, wszystkie kraje tzw. Grupy Lima z wyjątkiem Meksyku i Urugwaju. Luis Almagro, prezes Organizacji Państw Amerykańskich (OAS) i jeden z najzagorzalszych krytyków reżimu boliwariańskiego, pogratulował liberałowi: „Gratulacje dla Juana Guaido, jako tymczasowego prezydenta Wenezueli”. Stany Zjednoczone i 50 innych krajów, w większości zachodnich, uznało Guaido, W opozycji do zamachu stanu stoją: Rosja, Kuba, Turcja i Chiny – to przyjaciele Wenezueli, z którymi trzeba się liczyć!

Impas tej okrutnej dla Wenezueli i samych Wenezuelczyków sytuacji dwuwładzy opiera się na tym, że legalnie wybranego prezydenta nie da się ot, tak usunąć. Maduro ma na tyle duże poparcie społeczne i poparcie wojska, iż ciągle jest w stanie kontrolować sytuację w kraju mimo kompletnego upadku gospodarki, która stoi w ruinie dzięki sankcjom, nałożonym na ten kraj. Niestety ta nieformalna wojna domowa przynosi również ofiary i w samym styczniu 2019 roku zanotowano ponad 40 zgonów wśród demonstrantów i 791 aresztowań. Z tych ostatnich wielu dokonały służba bezpieczeństwa i kontrwywiad SEBIN (Boliwariańska Krajowa Służba Wywiadowcza). Wśród nich było 11 nieletnich. Niektórzy zarzucają im, że stoją za atakiem na uczestników mszy w kościele Matki Bożej z Guadalupe, potępionego przez Wenezuelską Konferencję Episkopatu. Jest jeszcze druga strona medalu, bo ci sami bezpieczniacy muszą chronić samego Guaido przed jego współpracownikami wiedząc, że ofiara “tymczasowego prezydenta” może być przyczynkiem do rychłej interwencji USA. Guaido reprezentuje najbogatsze odłamy społeczeństwa a biedocie Ameryki Środkowej poparcie Wuja Sama kojarzy się tylko z jednym – z morderstwami, rządami generałów i obozami śmierci.

Za sprawą ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza Polska uznała w Brukseli  Juana Guaido za „tymczasowego prezydenta Wenezueli”. Wenezuela jest kąskiem do schrupania również dla wielkich graczy europejskich, nasz kraj jedynie żyruje podłość silniejszych od siebie. Jak wszak można ufać komuś, kto ma w polskiej Wikipedii trzy zdania na swój temat i widać, że wpis powstał dopiero co. Na Facebooku zaczynają się tworzyć profile z jego nazwiskiem i zewsząd padają pytania, kim on jest? Kolejny anonimowy królik, wyciągnięty z kapelusza, niczym w Europie Macron, którego nikt nigdy nie znał, a który dziś robi oszałamiającą karierę.

Wiemy naprawdę niewiele. Juan Guaido jest synem pilota i nauczycielki. Ma siedmioro rodzeństwa. Jest inżynierem, tedy pochodzi z wyższej warstwy społeczeństwa Wenezueli. W 2009 roku Guaido stał się jednym z członków-założycieli partii Voluntad Popular wraz z wybitnym przywódcą opozycji, dysydentem proamerykańskim – Leopoldo Lópezem. Na fali protestów antyrządowych w 2017 r. Guaido stanął z ramienia swojej partii na czele Zgromadzenia Narodowego Wenezueli. Od samego początku młody polityk używał Konstytucji Wenezueli, aby podkreślić „nielegalność prezydenta Maduro” i ogłosił, że będzie pracował na rzecz pokojowego „przejścia” do demokracji w kraju. Co ciekawe, mimo iż Maduro określany jest przez USA niemal jako nowy Stalin – młodemu opozycyjnemu politykowi nie spadł włos z głowy! Będąc marionetką międzynarodowej finansjery 23. stycznia 2019 roku został przez nią ogłoszony „prezydentem Wenezueli”. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

maj 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*