“Ob. Wieś” wiersze pisze

 

* * *

pech mnie dopadł

gdy do ciebie szedłem

poprzez opłotki

 

i pól zakola

wiatr ze śniegiem w oczy

a na czapka naciągnięta

na bakier trochę tak

byleby okiem jedynym

chociaż w niebo

utrafić jak palcem w d…

 

żałosne to moje Być

rozkrzyczane po okolicy

gawronów stadem

czarnym bo żałoba

i krakanie tylko

nad moim workiem kości

 

– nie rozdziobią mnie one

ani nic –

 

 

ja w akcji pomocy

 

zakręcony jak mały kazio

po dużym jasnym

wystawionym jak dupsko

na wiatr z wykręconym

podwójnym ritzbergerem

stawem barowym z obolałym

karkiem i plecami dolnymi

zwłaszcza

 

z panną w grzbiet poszło

na skróty bardzo

a miało musi być fajowo

aleale – krzysztofa bo było

i niejeden umoczył

dziób i nogi – tak i droga

ciężka na pociechę

znaleźć w ramionach

magnesie tym uroczym

kobiecego ciała – a tu

tyle ci jej co minus

nieskończoność

 

stoję w wodzie po kolana

ręce grzebią w papierach

gryząc wargę spluwam krwią

przeklinając pomoc

powodzianom non stop

o suchym pysku przez 48

godzin

 

  

* * *

uwikłany w kolejne paroksyzmy

pisania wiersza – robienia poezji –

siedzę w pełnym zmieszanych oddechów

i myśli przedziale mego życia

pióro zwraca resztki atramentu

na płachtę kartki poprzedzielanej

równoległymi niebieskimi liniami

właśnie wspominam wczorajsze rozstanie

gdy stłukł się kryształ myśli

na twoje odejście boso po cierniach

losu za widnokrąg własnych piersi

 

patrzę za tobą już niewidoczną

i słyszę jak pytasz – skąd wzięło się

w tobie tyle odwagi żeby się urodzić

 

 Wiesław „Ob. Wieś” Pawłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*