O swoje prawa zadbajmy sami

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Temat, jaki dziś poruszę, jest stary jak świat. Zaistniał przynajmniej od chwili, kiedy jeden człowiek miał na tyle sprytu, by zostać przedsiębiorcą, a drugi imał się pracy najemnej i de facto uzależnił się od łaski i niełaski pierwszego. Wiele na tzw. lewicy gorzkich łez przelano nad niedolą wyzyskiwanego pracownika. W uniwersytetach mądre głowy grzmią, wzywając w swym zamkniętym kółeczku wzajemnej uczelnianej adoracji – do światowej rewolucji proletariatu. Na ulicach anarchiści wespół z syndykalistami próbują monitorować Specjalne Strefy Wyzysku, lecz wszystko to jest ledwie w mikroskali.Wielkie centrale związkowe i hegemon – Solidarność – tak naprawdę małego, szarego Kowalskiego, pracującego na umowach śmieciowych mają w nosie lub głębiej… W spółkach skarbu państwa, gdzie się zarabia krocie, związki okopały się i zabetonowały na wieki. Tam nie ma śmieciowych umów, a centrale związkowe trzymają swoje przywileje w żelaznym uścisku. Na nich nowe pomysły rządu o uelastycznieniu rynku pracy nie robią wrażenia. Tak tu, w Polsce, metodą na sukces jest bycie „państwem w państwie”. Działają tak partie, hojnie obdarowujące swych członków oraz ich bliższe i dalsze rodziny, działają tak związki zawodowe i działa tak również kościół, który (tu dam przykład Radia Maryja – prywatnego nadawcy) angażował wiernych do demonstracji w obronie interesów Ojca Dyrektora – samym zainteresowanym interpretowanym jako obrona wolności i suwerenności polskich mediów. Czy da się obronić pracowników z około 600 zakładów Specjalnych Stref Wyzysku, korzystających z ulg podatkowych – tego nie wiem? By zadziałał mechanizm obronny – jak w chorobie – potrzebna jest też aktywność samych zainteresowanych. A z tym już gorzej. Nie jest prawdą, że ludzie wyzyskiwani się aktywizują, że walczą, że protestują przeciwko złemu traktowaniu. Nic takiego nie ma miejsca, a czas najwyższy położyć kres choćby instytucji mobbingu, która stała się modelem funkcjonowania dużych korporacji, produkujących wyroby w Polsce. W Ameryce za mobbing trafia się na kilkanaście lat do więzienia, zaś firmy, zainfekowane takimi procesami buduje się od podstaw. Tam z tożsamą chorobą spotkano się w latach 90. i dziś walka z mobbingiem w USA jest priorytetem. W Polsce to wytęskniony klucz do sukcesu. W RP mobbing jako narzędzie wyzysku i „motywator” wzrostu wydajności – jest powszechny. Państwowa Inspekcja Pracy to instytucja niewydolna i skorumpowana. Bada w dobie kryzysu tylko przypadki skrajne, a łamaniem oraz naginaniem prawa pracy w ogóle się nie zajmuje. Dlaczego na kierunkach zarządzania przyszłych inżynierów produkcji uczy się w Polsce form korporacyjnej dyktatury? Tak jest łatwiej – wystarczy wziąć pierwszą lepszą książkę o faszyzmie, komunizmie czy np. publikacje o inwigilacji lub metodach operacyjnych policji i tę „wiedzę” żywcem wprowadzać w czyn. Tak niestety funkcjonuje firma pomiędzy Odrą a Bugiem. Na fotelu dyrektorskim wyleguje się „zagraniczniak”, którego interesuje sowite wynagrodzenie i jakieś efekty pracy podległych mu ludzi, reszta to słupki cyfr. Trzeba nadmienić, że i tak mimo stylu pracy jak w byłych PGR-ach – polscy pracownicy są szybsi od swych zagranicznych kolegów. Szybsi – nie znaczy wydajniejsi! Tam te same czynności mają odpowiedni prestiż. Dla polskiej kadry zarządzającej wszyscy pracownicy są do natychmiastowego zwolnienia lub do zastąpienia kolejną turą ludzi na umowach śmieciowych. Kumoterstwo nie daje firmie wymiernych zysków. Swojacy, choć nie zakładają związków i nie walczą o lepsze jutro dla siebie – zajmują się w pracy często rzeczami w ogóle nie związanymi z produkcją – głównie permanentną inwigilacja tych spoza „rodziny”, szpiegując, inwigilując w Sieci, podsłuchując, stosując rozmaite prowokacje. Taki klimat wzajemnych podchodów w ogóle nijak się ma do kreatywności i wysokiej jakości produktu. By utożsamiać się z firmą czy marką – pracownik musi się czuć doceniany przez pracodawcę. Gdy wciąż słyszymy, iż koszty pracy w Polsce rosną, że będą zwolnienia, to swoją pracę wykonujemy po macoszemu, na „odwal się” i stąd jej jakość w RP jest bardzo niska. Tu zgodzę się z informacją, podaną kiedyś nt. francuskich pracowników fabryki motoryzacyjnej. Tam czynności są tak ułożone, iż w 7 godzin są oni w stanie wykonać pracę, jaka nad Wisłą zajmuje 12 godzin. Polacy jako tańsi są jednak niedocenianą konkurencją dla europejskiego świata pracy. Pracujemy za mniej a mamy wkrótce – dzięki neoliberalnemu rządowi Tuska i elastycznemu prawu pracy – godzić się na obniżenia zarobków. Polskie „elity” wyzysk wpisały jako jedyną formę i styl zatrudnienia. Kolejna kwestia, występująca w fabrykach wyzysku, to logistyka produkcji. Tą najważniejszą dla procesu taktu i przepływu wyrobu kwestią – zajmują się osoby niekompetentne, niedouczone, bez wiedzy lub wręcz na wiedzę odporne. Jakiekolwiek sugestie są odrzucane, bo podważają autorytet władzy i cały proces idzie kulawo, zaś w poszczególnych momentach zatrzymuje się wobec braków komponentów, zaginięć, niedoróbek, błędów itp. Co ciekawe, nic się z tym nie da zrobić – tak z pozycji pracownika, jak i z pozycji zarządzającego – tak już jest, liczy się tylko wynik ekonomiczny i koszty, związane z tą produkcją. Całą resztę obce szefostwo zostawia polskiej kadrze.

Są też oczywiście przykłady walki o swoje prawa, lecz by doszło do zawiązania komórki związkowej, wszystko musi być tworzone z dochowaniem szczególnej tajemnicy, ponieważ przyszli związkowcy są narażeni na szybkie zwolnienie z pracy. Związki zawodowe są potrzebne w fabrykach – Strefach Wyzysku – choćby dla monitoringu występujących tam patologii. Firma oszczędza na wszystkim. Latem na klimatyzacji, wiatrakach, środkach czystości… Zimą na ogrzewaniu, dochowaniu norm pracy. Nikt z zagranicznych inwestorów nie będzie ronił łez nad poważnymi schorzeniami i wypadkami obcych sobie kulturowo ludzi. Pieniądz nie ma emocji, pieniądz to władza a zysk daje szanse na wyścig o globalne panowanie marki. To, w którym miejscu produkcji się umieścimy, zależeć będzie od tego, jak będzie nas postrzegać multikorporacja. Jako przedmiot czy podmiot i partnera w zyskach? Wydaje się, iż bierny opór jest bezcelowy – a jednak znam to na własnym przykładzie, że solidarność pracownicza zawsze popłaca. Może nie zburzymy muru, ale złapiemy przyczółek dla obrony swoich interesów. Wystarczy razem za sobą stać, stawiać często sprawę na ostrzu i… mamy dużą szansę na wywalczenie czegoś. Jeśli strach przysłania nam – pracownikom oczy, uginamy się pod terrorem niższej kadry zarządzającej, a na co dzień ulegamy negatywnej medialnej propagandzie – to sami już odpowiedzieliśmy, gdzie chcemy być w hierarchii.

Niewolnik ma prawo tylko do nędznego ochłapu za kilkunastogodzinną pracę. Posiada też drugie prawo: może zdechnąć z przepracowania! Nie oburzajcie się, to nie jest godna śmierć, bo „jakie życie, taka śmierć”. A emerytura? Zapomnijcie, to przywilej dla tych zza biurka, nie pracujących fizycznie.

 

(AWANGARDA)

LIPIEC 2013

2 komentarze do “O swoje prawa zadbajmy sami

  • 09/07/13 o 21:13
    Permalink

    Cały czas powtarzam.
    Stosunki społeczne od wieków szwankują
    Dlatego, że jedni drugich wyzyskują.
    Polskie państwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i tu jest pies pogrzebany. Oszukujących zwykłego człowieka można spotkać na każdym kroku. Przeczytajcie artykuł i mój komentarz pod nim. http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/kilka-uwag-o-poj%C4%99ciu-i-praktyce-tzw-szkody-ca%C5%82kowitej-w-ubezpieczeniach-komunikacyjnych-pusi#comment-28375

    To z tego linku też trzeba przeczytać, aby nabyć większego rozeznania. http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/otwarte-pismo-do-trybuna%C5%82u-konstytucyjnego-i-ludzi-dobrej-woli

    Powiem krótko – w Polsce, gdzie by nie wdepnął to w gówno.
    Odnośnie działalności o. T. Rydzyka to także powiem krótko. Chciałbym żeby wszyscy menadżerowie byli tacy jak o. T. Rydzyk. To nie o. T. Rydzyk się bogaci. To jego działalność ubogaca jego dzieła. A to nie jest to samo. TV Trwam z chęcią oglądam. Nie jest obarczona błędem spolegliwości wobec władzy.

    Odpowiedz
  • 13/07/13 o 18:24
    Permalink

    Do Odmieniec
    Dziekuje za komentarz.
    By zachodzily zmiany potrzebna jest chec samych ludzi.Jesli bogacimy się sami dla siebie depcząc przy tym słabszych to jest to bogactwo pozorne,mialkie i nic nie dające.
    Tak działa mafia ,Ci od brudnych interesow i tkzw”elity”.
    chronią się przed narodem w strzeżonych osiedlach a swój przepych eksponują zdala od oczy “motłochu”
    Bogactwo Narodu To Male kroki,szczescie,pewnosc i bezpieczeństwo dla każdego uczciwego obywatela.Bogacic się powinni uczciwi przedsiębiorcy jak i Ci najmujący się do prac ,ale i tez nie z własnej winy bezrobotni.
    Ps O T Rydzyk i jego Imperium kluje w oczy rozmachem ,ale i dużym zaangażowaniem wiernych i sympatykow.
    Niestety wszystko dziś kreci się wokoło pieniędzy a gdzie pieniądze tam tajemnice i niedopowiedzenia.
    Nie podoba mi się ze wiernych mobilizuje się do akcji parapolitycznych
    Jeśli jednak ludzie chcą bronic “swoich ” mediów daj im Boze

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*