O Mamie Teresie pro memoriam w 15-lecie Jej śmierci (5)

*

Były jednak chmury nad horyzontem Twego życia, Mamo, co w ziemskim wymiarze istnienia nieuniknione! Nie mówię tu o czasie ucieczki przed niemieckim najazdem w 1939 roku, wysiedleniem do Bystrej pod Gorlicami, „wyzwoleniem”, czyli jak napisałaś „piekłem” sowieckiego przemarszu na Berlin, potem ukrywaniem swej tożsamości przez komunistycznymi urzędnikami, ale o ludzkiej marności i wykorzystywaniu Twej wielkoduszności i życiowej naiwności człowieka szlachetnego do praktykowania chamskich roszczeń, tak… Ty wyrastałaś ponad ten wielki pochód ludzkiej miernoty, zmierzający jałowo donikąd, do żłobów i przed nasiadówki telewizyjne. Byłaś kimś, kogo zwykło się nazywać zacnym, a czasem po prostu świętym, bez kanonizacji, ale z oceny wielkich przymiotów ducha i uczynków. Ty zaś wszystkie Twe duże i małe posługi czynione na rzecz potrzebujących bliźnich, podziemną robotę dla Wolnej Polski, przysługi koleżeńskie, takoż wszelkie formy społecznej roboty, bezinteresownego zaangażowania w działania na rzecz wspólnoty gdańskiego KIK i Towarzystwa Ziemiańskiego, propagowania kultury, spełniałaś w duchu takiej skromności i bezinteresowności, że wielu głupców brało Cię za osobę naiwną. Lecz Ty taką nie byłaś, bo wiedziałaś dobrze, że tylko te czyny są coś warte, w których nie ma egoistycznego zabiegania o osobiste zasługi. Byłaś solą w oku dla wszelkich pozorantów, miernot, egoistycznych komediantów i wzorem dobroci dla ludzi rozumnych i sprawiedliwych. Zupełnie nie pojmowały tego dwie familie, wrzeszczańskie zresztą, uzurpujące sobie dobre pozycje społeczne, nie wspomnę personalnie, bo to nie publikacja tabloidowa, ale przypomnę publicznie, że tak zacną i wielkoduszną Osobę, jak Mama Teresa, nękały bezczelnie, nachodziły i wydzierały jej pieniądze w ramach ulubionej „odpowiedzialności zbiorowej” osoby małe moralnie i mentalnie spodlone, zachłanne jak czerwie w truchle. Niech będzie hańba ich czynom i moralnej postawie, symbolicznie! Wasze imiona spisane będą w księdze niepamięci istot wyrodnych…

 

Alamanach Wrzeszczański, AntoniK

 

Na fotografii: Teresa Karśnicka-Kozłowska organizuje wystawę biblioteczną w 1974 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*