O dwóch takich…

Banalnie prosty na pozór tytuł, jednak nie do końca tak jest. Opowiadanie to mówi o dwóch pasjonatach historii, którzy choć mieszkają spory kawałek drogi od siebie – złączeni są pięknym przesłaniem. Zachować dla świata wszystko, co piękne, wartościowe, a „zakopać” w najgłębszych zakamarkach, podziemiach naszych małych muzeów smutek i wszystko, co złe, niedobre. Kolejna bzdura? – Nic podobnego.

Dla wielu z pewnością tak – lecz nie dla Sapika i Tischbierka, którzy nie zwykli iść na łatwiznę, a człowiek i jego sprawy są dla nich czymś nadrzędnym. Spotkania tych dwóch pasjonatów płyną pod znakiem wspomnień, dzielenia się doświadczeniami, a także opracowywaniem planów na przyszłość. Wszystko po to, by ocalić od zapomnienia a przy tym dać ludziom odrobinę radości. Pęd cywilizacyjny zbyt mocno zhermetyzował nasze życie, stajemy się zamknięci tylko dla siebie, to jest sprzeczne z naszą kulturą, z wolna zaczyna nam doskwierać samotność, a przecież kiedyś, jeszcze nie tak dawno, niedzielne spotkania familijne były czymś zwyczajnym, po prostu tak było i już. Słowo „samotność” było pojęciem właściwie nieznanym, młodzi opiekowali się seniorami do końca ich dni. Tylko powrót do tych utraconych wartości może nam zapewnić – w ogólnym tego słowa znaczeniu – spokój, dlatego właśnie ludzie tacy jak Tischbierek czy Sapik są cenni, ich działalność bowiem dąży do przywrócenia dawnego porządku. Porządku, który nie dlatego jest ważny, bo dawny, ale dlatego, iż skierowany ku człowiekowi.

Pan Krystian to nie tylko regionalista, zakochany w górnośląskiej ziemi, jej tradycjach i kulturze. Kolekcjonerstwem zajmował się od najmłodszych lat swojego dzieciństwa, a śląska oszczędność, szczodrobliwość i poszanowanie wszystkiego, co Pan Bóg stworzył, tylko pomagało mu w jego hobby. Ponad 70-letni dom w całości zamienił w muzeum, tam także natkniemy się na kolejne tajemnice, związane z jego osobą. Okazuje się bowiem, że nie tylko historia pochłania pana Krystiana. Kolejnym jego hobby jest fotografia i tworzenie niepowtarzalnych fotoreportaży.

Wychował się na analogowym sprzęcie fotograficznym, co pozwoliło na uzyskanie wysokiej klasy znajomości fachu, toteż zdjęcia przez niego wykonane to małe dzieła sztuki. Na początek, mając do dyspozycji 32 klatki na kliszy, każde zdjęcie i temat musiały być przemyślane. Nie było mowy o błędzie, do końca nie było wiadomo, co wyjdzie z naszego wielogodzinnego polowania z obiektywem. Czasami drobny szczegół mógł zaważyć nad całością tematu, a więc przez cały czas obróbki materiału towarzyszyły nam emocje. To fajna sprawa – dodaje mój rozmówca. Dziś kilka pomieszczeń, przeznaczonych jest na galerię prac naszego gospodarza. Kolejnych kilkaset obrazów spoczywa, niestety, w szufladach, zaś następnych kilkaset jeszcze na kliszy czeka na obróbkę.

Można mieć wiele pasji – powiada pan Krystian, wszystkie mają niejako jeden cel, zachować od zapomnienia, broń Boże, nie chwalić się swoim dorobkiem, ale poprzez umożliwienie zwiedzania, dać ludziom odrobinę radości, chwilę zadumy nad upływającym czasem, a także dzięki temu zaszczepianie w młodych, bakcyla kolekcjonowania, poznawania życia przez pryzmat lokalnej historii – to ma sens, jestem o tym przekonany.

 

Górny Śląsk, czyli kopalnie, górnictwo i mundury

W „Szpargołach…” podziwiać można wiele górniczych hełmów, a także unikalny wzór górniczego galowego munduru. Tuż obok niewinnie wyglądająca walizka, która posiada swoją krótką wprawdzie, ale zawsze filmową karierę, będąc jednym z rekwizytów w filmie „Halo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy”.

Od najmłodszych lat pana Krystiana Tischbierka zachwycała gra czwórki chłopaków z Liverpoolu i śpiew Elvisa Presleya, toteż posiada on sporą ilość albumów tych wykonawców i całkiem pokaźny zbiór płyt winylowych oraz kilka ciekawych eksponatów, związanych z tym tematem.

Górnego Śląska nie można upatrywać jedynie jako zadymioną część Polski z kopalniami, hutami, których już zresztą nie ma, podobnie jak koksowni. Region ten, co należy podkreślić, to także rolnictwo i leśnictwo… Stąd goszcząc we wspomnianym muzeum natkniemy się na wiele eksponatów związanych właśnie z tym tematem – a wśród nich także wiele regionalnych perełek. Śląsk to także kultura, a więc instrumenty muzyczne, których także jest w „Szpargołach…” znaczna ilość. Kultura to również czytelnictwo i tu otwiera się byfyj z kolejną pasją pana Krystiana, a więc piękna kolekcja jeszcze piękniejszych miniatur książkowych.

Medale odznaki, maszyny rolnicze, kolekcja kufli, butelek po złotym napoju pewnie z całego świata, bo to wszystko jest ważne, niczego nie wolno wyrzucać. Marnotrawstwo w śląskiej rodzinie było czymś nie do pomyślenia, tak zostaliśmy wychowani – wspomina pan Krystian – od okruszyn ze stołu, które nasze mamy i omy zgarniały dłonią, by nic się nie zmarnowało, po maszyny rolnicze, które konserwowane, gotowe są do pracy jeszcze dziś. Raz zakupiony sprzęt powinien wystarczyć na lata tak, że nowożeńcy często otrzymywali wiele urządzeń w spadku, by służyły im dalej.

Często jest tak, że wielu ludzi odwiedza małe muzeum, by popatrzeć na swoje rzeczy, które wzbogacają zbiory pana Krystiana i to w tym czasie zaczyna się kolejna wspomnieniowa lekcja, kończąca się często wraz ze wschodem słońca rodzącego się kolejnego dnia.

Jest jeszcze jedna wartość, o której nie wspomnieli ani Erwin Sapik ani pan Tischbierek. Oto dwie miejscowości znacznie od siebie oddalone, stają się ogniwami łańcucha, zbliżającego do siebie dwie gminy. Dwaj „inżynierowie odbudowywania dawnych zwyczajów”, nie wiedząc nawet o tym, budują most, który łączy dwa środowiska. Bez polityki też można, a raczej należałoby powiedzieć, tylko bez polityki możliwa jest owocna współpraca. Kończy się opowiadanie „O dwóch takich, co to chcieliby światu ukraść smutek, zakopać w najgłębszych czeluściach ziemi, a ludziom pozostawić radość i chęć do tworzenia i odtwarzania tego, co oby nie bezpowrotnie umiera”. Warto skierować swoje plany wakacyjnych krótkich wypadów w stronę Bargłówki i wstąpić do „Szpargołów omy Getrud”, znaleźć łatwo, bo muzeum mieści się obok budynku pani sołtys.  Warto także odwiedzić Bargłówkę 1. września, wtedy to będzie okazja spróbowania śląskich kulinariów i różnych innych wspaniałości na słynnym „Krupniok Feście”, tego samego dnia odbędzie się „Rodeo Bargłówczańskie”, czyli westernowa impreza plenerowa. Więcej informacji znajdziecie na stronach sołectwa, a także w biurze pani sołtys.

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*