”Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”

motor-lublin-turniejPiłkarscy chuligani, fanatycy z krwi i kości, w życiu zawodowym kierują się raczej zasadą nie przemęczania się na nisko płatnym etacie. Kibolskie gangi zajmują się wymuszaniem haraczy, stręczycielstwem, przemytem, produkcją i handlem podrabianymi papierosami oraz narkotykami, ale nie tylko. W Lublinie tamtejsi fanatycy Motoru postanowili zabawić się w wyłudzenia bankowe. Stadionowi bandyci we współpracy z pracownikami banków naciągnęli banki w sumie na ponad 1,2 mln zł. W skład grupy weszli i pseudokibice, również ci o nacjonalistycznym zabarwieniu, jak również byli pracownicy instytucji bankowych i parabankowych. Pomysł owej bandy na oszukiwanie własnego państwa (a to byli podobno „patrioci”) z krwi i kości polegał na zakładaniu fikcyjnych firm. W tych przedsiębiorstwach wystawiano zaświadczenia o zatrudnieniu podstawionym osobom – tzw. słupom – i uwierzytelniano ich dochody. Następnie na podstawie poświadczających nieprawdę dokumentów wyłudzano z banków pożyczki i kredyty, jak też zakładano rachunki bankowe na fikcyjne dane personalne. Świat stadionowych gangów ceni w swych szeregach „ludzi” i złodziei, ale co ciekawe ma też swoisty kodeks honorowy, mówiący o tym, że podczas bójki zwaśnionych grup chuliganów nie można nikomu zabierać telefonów komórkowych, kurtek, butów i innych rzeczy – niezwiązanych z kibicowaniem. Kibice nie są złodziejami, oczywiście tylko w takim przypadku…

kibice_lecha_1269846750„Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka” to przysłowie na własnej skórze odczuli idealnie fanatycy z Poznania. W tamtejszym sklepiku kibicowskim „Tifo” od zawsze zbierane są fundusze na wyjazdy grup kibicowskich Lecha Poznań. Kibice Kolejorza poinformowali, że ze sklepiku zniknęły pieniądze, które miały być przeznaczone na niedzielny wyjazd do Białegostoku. Właściciel sklepu dysponuje jednak zdjęciami z monitoringu, na których widać złodzieja, więc to tylko kwestia czasu, gdy spotka go ręka sprawiedliwości niebieskich fanatyków. Złodziej okradł złodzieja. Koniec świata!

Roman Boryczko,

grudzień 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*