„Noc w muzeum” w Wilczy to wspaniały pomysł, godny naśladowania (2)

To właśnie temu powinno służyć nasze muzeum – dodaje Sapik. Wspominać, wyhamować pęd donikąd i zachłysnąć się na chwilę urokiem tego, co przeminęło. Dać sobie chwilę oddechu, zwyczajnie pogadać – tego nam brak, to widać i da się odczuć – podkreśla gospodarz .

Z czasem rozszerzaliśmy naszą działalność, od kilku lat wraz z Gminnym Ośrodkiem Kultury, dzięki przychylności dyrektora Waldemara Pietrzaka, sołtysa Jana Gamonia i Rady Sołeckiej organizujemy  nasze „muzealne noce”. Co roku staramy się zapraszać prelegentów, pasjonatów historii, którzy podczas wspomnianej imprezy prowadzą wykłady, odczyty i prelekcje na najróżniejsze tematy.

W tym roku o białej broni myśliwskiej opowiadał knurowski pasjonat historii i kultury Kraju Kwitnącej Wiśni, a także producent białej broni, Mariusz Kinek, prezentując przy tej okazji bogatą kolekcję noży,  kordelasów i wielu innych cennych myśliwskich przedmiotów. Było też coś dla entuzjastów podróży z plecakiem i busolą. O swoich „przygodach na czterech kołach”, po bajecznych krajach Dalekiego Wschodu i ciągle mało znanych i tajemniczych terenach u stóp surowego piękna gór Kaukazu, a także Rosji, opowiadał nasz ulubiony przez wszystkich Piotr Kulczyna – podróżnik, pisarz, dokumentalista, z zawodu leśnik a z pasji historyk, miłośnik koni. Warto posłuchać wspomnień z podróży z ust tej nietuzinkowej osoby, bowiem poza miłością do historii, ludzi i zwierząt posiada niebywały dar opowiadania. Podczas spotkań z tym człowiekiem, nawet gdy jesteśmy w pomieszczeniach naszego muzeum – dodaje Sapik, widzimy oczami wyobraźni palące się ognisko, stado dzikich koni gdzieś na kazachstańskich stepach, wręcz czujemy zapach  gotowanych potraw w mongolskiej jurcie, czy ryk silnika jego Toyoty, która właśnie ugrzęzła gdzieś w samym środku syberyjskiej tajgi. Należy podkreślić, że Kulczyna wiele miejsca poświęca na tematy, związane z mieszkańcami terenów, które odwiedza. Dzięki temu obala wiele mitów, które narosły przez lata. Uważam – dodaje gospodarz spotkania, że prelekcje te są wspaniałym materiałem dydaktycznym. Głównie przeznaczonym dla młodzieży, budującym właściwe spojrzenie, nie tylko na kulturę i historię wielu narodów, ale także na ich tak zwane życie wewnętrzne, ukazują bowiem życie rodzinne, stosunek do otoczenia, przyrody, natury etc…

W podróż rudzką wąskotorówką zaprosił nas podczas tegorocznej „muzealnej nocy” dyrektor Zabytkowej Stacji Kolejki Wąskotorowej w Rudach, pan Krzysztof Kopeć. Opowiadał o historii narodzin uwielbianej przez wszystkich, naszej rudzkiej „klein banki”, która tak naprawdę narodziła się jako kolejka tramwajowa i – co ciekawe – służyła nie tylko ludziom, ale transportowała także wiele towarów do pobliskich kopalń i zakładów pracy. Nasza wąskotorówka była także ulubionym miejscem pierwszych spotkań z dziewczynami. Pierwsza randka z wybranką serca na trasie z Nieborowic do Rud jest do tej pory dla wielu niekończącym się tematem wielu biesiad rodzinnych. Usiadłszy ze swoją ukochaną na „westernowych”, drewnianych ławeczkach, snuliśmy plany na przyszłość, by już nazajutrz podziwiać  i napawać się klimatem stacji końcowej w Rudach, a tam? No cóż, pozostawmy odpowiedzieć samym sobie.

Historia narodzin naszej kolejki i czasy jej świetności łączą się z burzliwą historią Górnego Śląska. Warto zatem  sięgnąć po lekturę książki Kolej Gliwice Trynek – Rudy – Racibórz autorstwa Krzysztofa Soidy, którą to publikację gorąco polecał wszystkim entuzjastom historii prelegent sobotniego spotkania.

Smaczku naszej tegorocznej podróży w czasie dodał stały bywalec Małego Muzeum, mieszkaniec Stanicy – Paweł Żyła. Jego „konikiem historycznym” są militaria oraz mundury wojskowe z czasów II wojny światowej. Aby było ciekawiej, przybrał podczas sobotniego wieczoru postać niemieckiego żołnierza. Do tego należy dodać, że postacie żołnierzy a także pojazdy wojskowe z niebywałą precyzją są przez niego samego wykonywane z plasteliny.

Ściany Małego Muzeum na czas wystawy zostały ozdobione świetnymi komiksami, autorstwa Macieja Jasińskiego i Jacka Michalskiego, znanych rysowników i artystów plastyków, specjalizujących się w tworzeniu komiksów, a materiały zostały dostarczone przez delegację Stowarzyszenia Paramilitarnego Prochownia 1910 z Gliwic. Członkowie stowarzyszenia od wielu lat współpracują z Małym Muzeum i należą do grupy pasjonatów, ratujących obiekty militarne z czasów minionej wojny.

Organizacja przedsięwzięcia na tak dużą skalę, to cały wachlarz około-imprezowych tematów, związanych z logistyką, czyli przygotowaniem pomieszczeń muzealnych, sal wykładowych itd… Bez zaangażowania GOK, personelu tej placówki, pań z Rady Sołeckiej, które zapewniają poczęstunek – nie byłoby mowy o zorganizowaniu takiej imprezy – podkreśla kustosz Erwin Sapik. My zaś dodajmy do tego, iż bez stałej współpracy i poświęcenia żony, która jest nie tylko dobrą gospodynią, ale dobrym duchem każdej z imprez na terenie Wilczy, nie byłoby mowy o udanej imprezie, jaką jest coroczna „Noc w muzeum w <Klamorach u Erwina>”.

Tak trzymać. Wspaniały pomysł!

 

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*