NIEWAŻNE TO, CO PO WYBORACH STAJE SIĘ NIEWAŻNYM?

 

 

 

 

 

 

 

W swoim czasie jeden z krnąbrnych oponentów Waldemara Tomaszewskiego usłyszał od jego posłanników, że jeśli posypie głowę popiołem i tak samo zawzięcie, jak dotychczas krytykował wodza – będzie przez kolejne parę lat wychwalał jego „zasługi dla dobra polskości”, to może liczyć na jego łaskę, a nawet na jakiekolwiek intratne stanowisko dla niego, albo członka jego rodziny. Nie wiem, bo nie śledziłem, czy osoba ta weszła w układ z „diabłem” (tu na pewno znowu narażę się na wyzwiska od adoratorów świętości wodza, ale chyba mam więcej niż oni wiedzy o obiekcie ich wielbienia, na tyle, że mogę stanowczo twierdzić, iż „świętym” on na pewno nie jest), dostrzegając jednak jak inni, dotychczas również krytyczni wobec poczynań szefa AWPL, po „historycznym zwycięstwie” jego formacji zaczynają śpiewać dlań dytyramby, podejrzewam, że stosowana przez Tomaszewskiego zasada, iż wszystko i wszyscy sprzedają się i kupują, raczej się sprawdza się w tzw. społeczeństwie polskim na Litwie. Sprawdza się, bo tak naprawdę, tylko nieliczni litewscy Polacy dziś nie handlują swoją polskością, gdy dla reszty polskość to – niestety – sposób na życie, biznes, czy wręcz zawód (znam wielu takich, którzy zainspirowani „politycznymi sukcesami na niwie polskości” swego byłego kumpla z okresu Gariunai, dopiero niedawno – gdy im pokończyły się ich nieudane biznesy – dostrzegli swoją polskość).

Dlatego nie dziwi mnie zdradzona dziś przez Waldemara Tomaszewskiego sprawa pisowni polskich nazwisk, bo w obliczu możliwości otrzymania intratnych posad w nowej koalicji rządzącej, sprawa ta to pikuś, niech nawet per Pan ale jednak pikuś. Bo w kolejce po te stanowiska od lat stoją już nie tylko rody awupeelowskich baronów, ale też nowo nawróceni wielbiciele „politycznych talentów” wodza. Dlatego, w jedynej nadziei na otrzymanie stanowiska w powyborczym ich rozdaniu (a w grę wchodzą wysokie urzędy w samorządach, parlamencie i rządzie), są oni gotowi uzasadnić każde jego posunięcie.

Nikogo z Polaków nie powinno więc dziwić, że polskie nazwisko, aczkolwiek jest jego własnością prywatną, przez wieki pieczołowicie chronioną przez praojców, w obliczu profitów płynących z udziału AWPL w przyszłej koalicji rządzącej, nie jest dziś sprawą ważną dla tzw. polskiej partii. Co więcej, niektórzy piewcy awupeelowskiego kołchozu przekonują dziś, że kwestia pisowni polskich nazwisk nie jest sprawą litewskich Polaków, lecz została im narzucona przez polityków z Warszawy. Aczkolwiek gwoli ścisłości należy przypomnieć, iż jeszcze w 1999 roku, to właśnie wileński Polak – Kleczkowski – zaczął w sądach walkę o polską pisownię swego nazwiska. Przegrał niestety. Ale zainspirował innych do walki by, na przykład, zgrabne polskie nazwisko „Kwiatkowski” nie byłoby sponiewierane do rosyjsko-litewskiej hybrydy „Kvetkovsij”. Owszem, niektórzy Polacy nie robią problemu z powodu poprzekręcanych swoich polskich nazwisk, ale chyba to tylko świadczy o ich prawdziwym poczuwaniu się do swojej polskości, która dla nich – jak już wspominałem – być może jest sposobem na życie, czy też po prostu zawodem. Nie mówię tu oczywiście o nowo upieczonej posłance AWPL Ricie Tamašunienė, z szyrwinckiego klanu Tomaszunów, która z powodu swego pochodzenia i korelacji rodzinnych akurat niczego nie musi udowadniać i zmieniać. Tym bardziej nazwiska. I taką szczerość w ludziach cenię najbardziej.

 Stanisław Tarasiewicz i Wanda Zajączkowska

Ale nie znoszę dwulicowości tych, którzy, na przykład, jeszcze niedawno przekonując dzieci do tego, że Bóg nie istnieje, podczas lekcji szkolnej udawali wiedźmę latającą na krzyżu. Tymczasem dziś „zaślepieni wiarą” pielgrzymują pod Ostrą Bramę, czy na Jasną Górę udając bogobojną katolicką matkę-Polkę-katoliczkę. Podobne osoby, niestety, stanowią dziś w Akcji Wyborczej Polaków na Litwie najbliższe otoczenie jej równe „bogobojnego” wodza. Dlatego, jego powyborcze oświadczenie, iż pisownia polskich nazwisk jest dziś sprawą nieważną, na pewno znajdzie zrozumienie w szeregach jego przemalowanych „akcjonariuszy” polskości.

 

Stanisław Tarasiewicz

(czy może Stanislav Tarasevič?)

Za: http://stachtarasiewicz.blogspot.com/

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*