Nie wszystko, co stare, musi być złe…

Uginają się pod ciężarem ostrych słów krytyki pod adresem ojca Rydzyka strony największych portali społecznościowych w kraju. Wspomniany duchowny miał jakoby rozdawać młodzieży podręczniki o tematyce wychowawczej, w których sporo miejsca rzekomo poświęca się także tematyce seksu, zaś materiały te ponoć zostały zaczerpnięte z czasów nam bardzo odległych, więc pewnie stały się niezbyt życiowe, raczej bardzo odległe od współczesnych potrzeb każdego z nas…

Z tego co łatwo dostrzec, różnica w anatomicznej budowie ciała, a także w zakresie potrzeb – zarówno mężczyzny jak kobiety – od czasów Adama i Ewy nie zmieniły się, zaś czasy, powiedzmy, II Rzeczpospolitej to okres, kiedy zwracano baczną uwagę na zachowanie godności i honoru, o czym to już obecnie zapomniano całkowicie i to nie tylko na polu życia prywatnego ale i politycznego. Może więc pomysł z powrotem do dawnych lekcji naszych zachowań ma sens, skoro sami nie potrafimy sobie dziś z tym poradzić.

Nikt nikomu nie karze ślepo brać na pniu wszystkiego, warto jednak wybrać to, co było i jest dla nas istotne i ważne. Zadajmy sobie pytanie, czy pojęcie seksualności współczesnego człowieka to jedynie łóżko i techniczne pojęcie tego tematu, czy należałoby edukację w zakresie znajomości odpowiednich pozycji seksualnych odstawić na później lub wręcz zaniechać edukowania w tym zakresie młodych ludzi? Wszak natura, rozsądek i czas – to najlepsi wykładowcy, a wspomniana wstrzemięźliwość mogłaby tylko pomóc, nie zaszkodzić. Seks, wręcz zapamiętanie się w tym bez granic i umiaru, korzystanie z dobrodziejstw życia i przysłowiowa  jazda bez trzymanki, oto, co wmawia się przy każdej okazji młodym ludziom, zaś stałe partnerstwo? Pozostawmy to już woli obydwojga partnerów, wszak mają prawo stanowić o sobie, czyż nie tak? Na Boga, nie!

Z pewnością każe nam się dziś oglądać ten spektakl od końca, a już na pewno od środka, pozostawiając początek na marginesie lub wycinając  z niego to, co najważniejsze. Czyżby proponowanie wstrzemięźliwości seksualnej, o czym mowa jest między innymi we wspomnianej lekturze, miałaby być czymś nagannym? Faktem jest, że czas dojrzewania i wczesnej dorosłości, to także czas zwiększonego pożądania, czy zatem nie lepiej byłoby młodego człowieka przygotować na ten atak hormonów, po to, by mógł sprostać burzy mózgów, kotłujących się w jego organizmie, nie zaś reagować w sposób automatyczny, wręcz pozbawiony ludzkich zachowań, powodowany tylko temperamentem, bez wartości wyższych, które powinny wręcz dominować w tym czasie nad  agresją seksualną. Trochę wstyd, że w kraju, gdzie chrześcijaństwo wrosło niezwykle mocno w historię, a także życie każdego z nas, Polaków, dziś robi się wszystko, by Kościół sprowadzić wręcz do miana jakiejś podziemnej organizacji, jeszcze nie przestępczej, choć wielu jest takich, którym marzy się właśnie taka a nie inna sytuacja. Komu potrzebna jest dziś walka z Kościołem, bo to przecież nic innego jak właśnie to, o czym wspominam… Mówi się, zresztą słusznie, że wiara obroni się sama, a ludzie – no cóż, są, odchodzą jak czas, który przemija. To prawda, dlaczego jednak zarówno wiara jak prawda muszą zostać okupione tak wysoką ceną? Komuś z pewnością na tym zależy. Obym się mylił – bardzo tego pragnę…

Tadeusz Puchałka

Rys. Zbigniew Kot

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*