Nie lękajcie się…

Zwolennicy tęczowej ideologii

Wydarzenia, z którymi się spotykamy ostatnio na naszych ulicach, wyglądają na coś w rodzaju aktu desperacji ze strony środowisk LGBT. A tak niewiele potrzeba, byśmy mogli zacząć się szanować.

Geje, lesbijki i wiele jeszcze najróżniejszych środowisk, usiłujących wmówić pozostałej „reszcie” społeczeństwa, że tylko ich spojrzenie na świat jest właściwe, angażują się w podejmowanie najróżniejszych praktyk po to, by udowodnić swoje racje. Chciałoby się rzec w tym momencie: Nie lękajcie się… Nie imajcie się desperackich czynów w celu podkreślenia swojej inności, nazywając ją tylko jedną i jedyną drogą do zachowania równości i tolerancji etc… Środowiska te od wieków były, są i będą częścią, nie marginesem tego świata – i czy to komuś się podoba czy też nie – tak było, jest i pozostanie. Nie trzeba moim zdaniem przekonywać o swoich racjach i orientacjach ludzi młodych, tworząc i organizując happeningi na ulicach naszych miast, miasteczek, także pod murami a nawet w murach szkół. Warto w tym miejscu przytoczyć starą tezę, mówiącą, że każdej akcji towarzyszy reakcja. Po co zatem organizować te dziwne, kolorowe spektakle? Społeczeństwo i bez tych zabiegów zna swoje „miejsce w szeregu”…

Nie narzucajcie swojej inności, czy też homoseksualnych upodobań. Pozwólcie żyć na od dawna utartych zasadach tej części społeczeństwa, która uważa, że miłość dwojga ludzi, kobiety i mężczyzny, to nie tylko fizyka ale tak naprawdę na samym początku – o czym należy pamiętać, a o czym się niestety zapomina – są to wartości wyższe, pozwalające w efekcie na pozyskanie szczęścia w postaci owocu miłości, a co za tym idzie kontynuacji tego, co nazywamy łańcuchem przetrwania naszej cywilizacji. (Tak został ten świat zbudowany, tęczowa rewolucja niczego nie zmieni).

Proste to słowa nie ubrane w naukowe wywody, ale jakże chyba trafnie określają to wszystko, co przecież dla ludzkości jest istotne. Nie zabraniajmy młodym ludziom prawa do miłości heteroseksualnej, imając się wręcz aktów desperacji, w postaci wchodzenia ze swoimi ideologiami do sal wykładowych szkół. Pozwólmy młodym ludziom samym decydować o swoich psychoemocjonalnych zachowaniach. Młodzi sami potrafią dostrzec różnice fizjologiczne, potrzeby ciała i duszy, w którą to chyba wspomniane środowiska innej orientacji seksualnej nie wierzą i może dlatego mamy dziś z tą kwestią tak olbrzymi problem. Miast wzbudzać niepokoje społeczne, organizujmy raczej spotkania, których tematem będzie podkreślanie, jak ogromną wagę należy przywiązywać do miłości kobiety i mężczyzny. Ileż piękna niesie za sobą to uczucie, jakiego dopiero końcowym aktem jest seks – nie zaś odwrotnie. Pamiętajmy, że to z tego aktu  miłosnych uniesień rodzi się nowe życie – cud istnienia. Nie burzmy tego porządku, pozwólmy naturze istnieć na starych utartych zasadach, dla jednych – Bożego Prawa, dla drugich – na biologicznej zasadzie istnienia życia, rodzenia, śmierci na koniec.  Nikt moim zdaniem nie ma prawa zabraniać mężczyźnie życia z jego przyjacielem, kobiecie z jej życiową partnerką, to prawo do samostanowienia o swoim losie, które to prawo posiadamy wszyscy. Trzeba pamiętać jednak i o tym, iż należy się to prawo także społeczeństwom heteroseksualnym. Zarówno jedni, jak drudzy, nie powinni demonstrować swoich ideologii, a także orientacji seksualnych, a raczej nauczyć się żyć obok siebie.

Uszanujmy prawo do intymności, prywatności. Niech dom stanie się tym miejscem, w którym jest czas na czułe wyrażanie swoich uczuć. Pocałunek dwojga zakochanych ludzi nie jest niczym nagannym, starajmy się jednak zachować umiar i to o tym także należy rozmawiać z młodzieżą. Tolerancja bowiem to wielkie słowo, polegające między innymi na zrozumieniu potrzeb innych ludzi, czy aby nasz pocałunek kogoś nie urazi a może zawstydzi – uszanujmy tych wszystkich, którzy żyją obok nas. Nie wychodźmy z pozycji siły – zarówno jedni jak drudzy – do swoich współpartnerów, korzystających z dobrodziejstw życia.

Szkoła jest miejscem edukacji, kształtowania ludzkich umysłów, a także charakterów, wychowania na zasadach wzajemnej tolerancji. O tym wszystkim mowa jest od dawna, wszystko, co dziś próbuje się wtłoczyć społeczeństwom na siłę, tworząc nowe ideologie powoduje skutek odwrotny od zamierzonego. Miast tolerancji, która była czymś normalnym, rodzą się bardzo niebezpieczne nastroje wrogości, czyżby to o to chodziło? Wielkie zadanie do spełnienia mają tu nauczyciele, wychowawcy dyrektorzy placówek wychowawczych, a także rodzice. Należy się głęboko zastanowić nad tym, co jest młodzieży potrzebne, czy dotychczasowe opracowania mające na celu kształtowanie młodego społeczeństwa są wystarczające, czy też należy dokonać zmian w systemie nauczania i wychowania.

Od podejmowania tych i podobnych decyzji są Kuratoria Oświaty, Ministerstwo Edukacji Narodowej, nie zaś środowiska takiej czy innej orientacji. Zgadzam się na jakieś spotkanie z tym czy innym środowiskiem, bo to dziś wrażliwy temat, dzięki udzieleniu zgody będę miał spokój jako dyrektor szkoły czy też innej placówki wychowawczej. Moim zdaniem to najgorszy z możliwych pomysłów i oby takowych było jak najmniej. Pamiętajmy, młodzież to nasza przyszłość. Mając na uwadze ten owoc, który wykiełkował i już za chwilę zastąpi stare zeschłe rośliny, cisną się na usta dawno wypowiedziane słowa naszego Męża Stanu, hetmana wielkiego koronnego, Jana Zamoyskiego (1542 – 1605): „TAKIE BĘDĄ RZECZYPOSPOLITE, JAKIE ICH MŁODZIEŻY CHOWANIE” .

PS. Aby wypowiedzieć swoje zdanie, do którego – jak mniemam – mam prawo, wcale nie trzeba używać wulgaryzmów. Można? Można. Da się? Da się. Po co więc te spektakularne akcje o nazwie Tęczowych piątków, które tylko zwiększają ryzyko wrogich reakcji. Doprawdy trudno na to odpowiedzieć, a zrozumieć jeszcze trudniej. Przestańmy się wzajemnie nagabywać a będzie dobrze.

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*