Netykieta – dlaczego, po co, dla kogo…
Mam już dość cholernej dyplomacji!
Nazywajmy chamstwo chamstwem, a złodzieja złodziejem!
Yeti
Chamstwo ma tylko wtedy rację bytu,
gdy jako zjawisko wywołuje równą sobie reakcję intelektu.
Stanisław Jerzy Lec
W świecie chamstwa, kłamstwa, obłudy, plastiku, interesowności, debilizmu i bezmyślności
ciągle wierzę, że pozostanę sobą, że się nie stoczę.
Anonim
Nikt nie lubi być poniżany czy obrażany, kiedy zajmuje się upublicznianiem wypowiedzi swoich i sam nie przejawia w wypowiedzi owej agresji i chamstwa wobec potencjalnych Czytelników. Nawet wtedy, kiedy ma się wiele dystansu do swej aktywności i nie traktuje jej prestiżowo. Znieważanie bowiem, tak od kuchni, nie tylko ma na celu publiczną dyskredytację adwersarza, ale także wywołanie jego „złych emocji”, zaśmiecenie jego psychiki złością i często nienawiścią, czyli zainfekowanie „wirusem chaosu i mentalnego rozstroju”. Każdy, kto to przeczyta, zapewne wie z autopsji, o co tu chodzi. Obrażający, to szkodnik, świadomy lub nieświadomy, ale osoba społecznie szkodliwa, patologiczna (tak modne ostatnio określenie), burząca ogólny nastrój solidaryzmu i porozumienia ponad podziałami. Nazywanie takiego osobnika(czki) trollem, to za mało. To patologiczny, aspołeczny typ godny pogardy i wykluczenia za swą moralną marność i społeczną szkodliwość! Ale w dobie ogólnodostępnej Sieci, w dobie zaangażowania służb i partii politycznych w „internetową propagandę” czy „mowę nienawiści” i „piętnowanie, stygmatyzowanie przeciwników”, często nazywane „fuck news”, takoż w dobie bierności lub dyspozycyjności tzw. adminów, proceder obrażania interlokutorów w dyskusjach na forach jest na porządku dziennym, jest bezkarną formą niszczenia dobrego obyczaju i pogłębiania społecznych podziałów, generowania złych emocji, tak…
Jak temu zaradzić? To problem złożony, a mówiąc językiem „belfra” lub „katechety” – „należy podnieść ogólny stan kultury wypowiedzi w narodzie”. Tak, ale jaki stąd wniosek – „należy zwiększyć liczebność stada kur niosek”. Tak można zironizować takie naiwne i chciejcze postulowanie naprawy obyczaju, zdyscyplinowanie prowadzenia dialogu w Sieci, który z wyjściowej swej formy zamieniał się w „chamskie oszczekiwanie wzajemne”. Na to może jedynie zaradzić zmiana prawa, sankcje wobec adminów, publikujących chamski bełkot, sankcje wobec zwyczajnych chamów i aspołecznych zwyrodnialców, którzy cieszą się cynicznie ze swej bezkarności, bo nie ma odpowiednich narzędzi prawnych (albo są niewłaściwie stosowane), aby skutecznie spacyfikować owo żałosne, chamskie i szkodliwe zjawisko. To, co się dzieje, można nazwać „apoteozą internetowego chamstwa”, które rozkwita jak pleśń na gnijącym jabłku i nie ma woli powszechnej, interwencji prawnej skutecznej, aby tę „semantyczną dżumę powszechną” skutecznie spacyfikować i ukrócić! A to przecież robota dla Ministerstwa Cyfryzacji, które ma za zadanie nie tylko zawiadować kolportażem informacji, ale także jej jakością, w tym – receptą skuteczną, jak społeczną szkodliwość wielu publikacji i wypowiedzi o charakterze inwektyw ad personam, bez wartości informacyjnej i polemicznej, bez etycznego i ideowego przesłania, zwyczajnie wyeliminować! To marazm czynników państwowych, czy szczególny przejaw idei „dziel i rządź”, co? Pytanie zostawiam bez odpowiedzi… Czekamy, aby przeciw tej „chorobie społecznej” zostały zastosowane skuteczne remedia!
I jeszcze geneza owego zjawiska, prócz oczywistego „upadku obyczajów” w społeczności nadwiślańskiej. W Internecie łatwiej, niż w codziennym życiu, czyli w „realu”, obrażać czy bezpodstawnie krytykować i wyszydzać rozmówców, bo nie stajemy z nimi twarzą w twarz, chroni nas bowiem „brak jedności czasu i miejsca”, a często anonimowość. Jednak Sieć – o czym nie wszyscy wiedzą lub pamiętają – ma zapisany zbiór zasad przyzwoitego zachowywania się, taki kodeks rzetelnego i przyzwoitego internauty – netykietę. Znalazłem ten kodeks, więc podaję, iż w Internecie NIE NALEŻY przede wszystkim:
– pisać wulgaryzmów (do podkreślenia wypowiedzi służą przymiotniki),
– wyzywać i obrażać (jeśli nie wiesz, co napisać – nie pisz niczego),
– spamować, czyli zaśmiecać (np. wysyłać linki do stron, których odbiorca nie życzyłby sobie otrzymać),
– wysyłać tzw. „łańcuszków szczęścia”, czy nie sprawdzonych informacji o zbiorowej „pomocy dla potrzebujących”,
– pisać nie na temat (OT – OffTopic),
– wpisywać kilka razy z rzędu te same treści, mistyfikując ich premiery,
– odpowiadać z wykorzystaniem komentowanego wpisu (użyć należy opcji „Odpowiedz”),
– pisać wiadomości wielkimi literami,
– przesadzać z emotikonami (mają być dodatkiem do tekstu, a nie główną treścią),
– stosować argumenty ad personam, zamiast ustosunkować się do omawianej treści,
– zasadzać się na „upatrzonego przeciwnika”, aby każdy jego tekst, bez względu na treść, bezpodstawnie krytykować.
To tyle w kwestii. Zatem, kto jest bez winy, niech pierwszy „rzuci kamieniem kulturalnego komentarza”, bowiem wszelkie chamskie i nieadekwatne komentarze będą uzasadnieniem tego, że tekst został wyemitowany w obszar społecznego obiegu myśli nie bez racji! Z poczuciem uznania i solidarności z tymi, co kulturze słowa hołdują, a na pohybel chamom i siewcom śmiecia dyskusyjnego, zwanych trollami, a dla mnie troglodytami, czas, marny wzrok i energię życiową poświęciłem. HOWGH!
Jako plansze poglądowe mogą służyć ilustracje, znalezione właśnie w Necie. Jedne bardziej satyryczne, inne bardziej chamskie. Nieistotne bowiem, jak źle myślimy o tym, kogo atakujemy. Ważne, byśmy nie zniżali się do jego poziomu!
Wilk Miejski