Na kłopoty Jażdżewski! (2)

Leszek Jażdżewski z Łodzi jest obecnie na ustach wszystkich, będących dziś w opozycji! Ten młody lekkoduch pochodzi ze znanej łódzkiej rodziny z tradycjami opozycyjnymi, związanej – co ciekawe – z duszpasterstwem akademickim. Leszek Jażdżewski nie chwali się swoim pochodzeniem, ale jak Donald Tusk pochodzi z Kaszub, są więc krajanami i pewnie dlatego tak dobrze się dogadują. Dziadek Leszka – Konrad Jażdżewski był profesorem archeologii, wielokrotnie przesłuchiwanym przez SB. Tworzył łódzką szkołę archeologii. Prowadził wykopaliska w całej Polsce. Interesował się głównie okresem neolitu. W latach 60. nie zgodził się zdjąć krzyża ze ściany w swoim gabinecie dyrektora Muzeum Archeologii i Etnografii. Kolejne pokolenie Jażdżewskich to łódzka „śmietanka”. Archeolożka, plastyczka po Państwowej Wyższej Szkole Plastycznej, polonistka, geograf po Uniwersytecie Łódzkim, zoolog wiele lat kierujący Katedrą Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego. Z tak znamienitej rodziny pochodzi Leszek Jażdżewski (ur. 1982), który raczej nie chwali się wykształceniem, ale udało mi odszukać wzmiankę, że być może skończył budownictwo na Politechnice Łódzkiej i wznosił Manufakturę, słynną na całą Polskę. Leszek liznął nieco epoki komunizmu i w nowy ustrój wszedł z całym zapasem pomysłów – szczególnie na siebie!

W roku 2005 prezydent Aleksander Kwaśniewski podjął decyzję, że weźmie udział w moskiewskich obchodach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Jażdżewski miał wtedy 23 lata. Postanowił zaistnieć politycznie! PO i PiS mówiły, iż Kwaśniewski nie ma prawa tam jechać. SLD, jako formacja postkomunistyczna, kładło uszy po sobie. Jażdżewski napisał do prezydenta list otwarty, w którym zaapelował, żeby pojechał do Moskwy, ale ze wspólnym stanowiskiem krajów Europy Środkowo-Wschodniej, dla których „Jałta jest synonimem żelaznej kurtyny i zamiany jednej okupacji na drugą”. Zbierał podpisy na uczelni i wśród autorytetów. W sumie miał ich ponad 2 tysiące. Podpisali się ludzie z dzisiejszej śmietanki Platformy Obywatelskiej i Komitetu Obrony Demokracji, m.in. Marek Edelman, Stefan Niesiołowski, Władysław Frasyniuk. Maila z wyrazami poparcia dostał od Bronisława Geremka, co było dla niego – jak mówi – ogromnym wyróżnieniem. O akcji pisano i mówiono nie tylko w Polsce. Po tym doświadczeniu zapisał się do Młodego Centrum i Partii Demokratycznej – partii Bronisława Geremka. Odszedł, kiedy PD postanowiło współpracować z SLD, tworząc koalicję Lewica i Demokraci. W klasyczną politykę zaangażował się, kiedy stowarzyszenie Forum Liberalne, którego był wiceprzewodniczącym, wystawiło go w wyborach w 2007 roku na listach PO. Wystartował jako kandydat bezpartyjny do Sejmu z 10. miejsca. Los chciał, że się nie dostał.

Rok 2012 – Leszek Jażdżewski niczym samobójca wchodzi samotnie w marsz łódzkich narodowych troglodytów. Zakłócił wiec, otwierający marsz Ruchu Narodowego, nazwany Idzie antykomuna! Przechadzając się między nacjonalistami, zgromadzonymi przy ul. Piotrkowskiej (przyjechało ich około 700 z całej Polski), trzymał karton z napisem: „16 XII 1922: Zachęta – pamiętamy”. Tak się buduje martyrologię! Szalikowcy i szturmowcy z ONR u i Młodzieży Wszechpolskiej przyglądali się zadziwieni dosyć specyficznej sytuacji. Na murku, który został zamieniony w trybunę, przemawiał Adam Małecki, lider łódzkich wszechpolaków i szef tworzącej się właśnie Straży Niepodległości. Wtem na murek wskoczył Jażdżewski a sam wódz Małecki próbował kilkukrotnie wyprosić publicystę. Jażdżewski został ściągnięty na ziemię, poszarpany i opluty. Od linczu uratowali go narodowcy – służba porządkowa marszu, odgradzająca Jażdżewskiego od tłumu, chcącego go zlinczować.

Po fakcie liberał nie zachował się jednak elegancko i niczym konfident przyszedł do organizatora w asyście czterech policjantów szukać sprawców, ale nie udało mu się nikogo zlokalizować. Rok wcześniej powstaje wśród bananowej młodzieży młodszej i starszej pomysł na wydawanie pisma dla polskich japiszonów. 4. czerwca 2011 roku w kawiarni Grawitacja rodzi się Liberté! Najpierw w 2008 r. był to miesięcznik w Internecie. Potem, po kilku latach, wydano pierwszy numer na papierze. Pismo od tego czasu ukazuje się jako kwartalnik. Wszyscy piszą pro publico bono, bo cenią działalność liberalną. Opiekę merytoryczną nad pismem sprawuje liczna rada patronacka.  M.in. Henryka Bochniarz, Jan Hartmann, Janusz Lewandowski, Andrzej Olechowski, Paweł Śpiewak, czyli tuzy środowiska, które patrzy – czy na horyzoncie nie widać już powrotu ich ukochanej formacji: Platformy Obywatelskiej.

Liberté pieniądze pozyskuje z tego samego źródełka, co wszyscy zbuntowani z dobrych domów – takich „rewolucjonistów” wspiera miliarder-globalista George Soros. Pismo finansowane jest m.in. z grantów Konfederacji Lewiatan, Fundacji im. Friedricha Naumanna, Fundacji im. Stefana Batorego, Microsoftu oraz AtlanticaLiberté to bardzo dobra fucha, w piśmie Jażdżewski jest redaktorem naczelnym. Przy współpracy z prezydent Łodzi Zdanowską (PO) powstają Igrzyska Wolności.

Igrzyska Wolności to ogromne łódzkie wydarzenie dla liberałów i oświeconych, podczas którego odbywają się liczne wykłady, dyskusje, a także koncerty, zaś każda edycja skupia się na konkretnym zagadnieniu. W roku 2018 było to świętowanie 100 lat polskiej niepodległości na modłę Tomasza Lisa i Radosława Sikorskiego i aż 3500 wyznawców liberalizmu. W roku 2019 środowisko Liberté i prezydent Zdanowska wynajęli Atlas Arenę dla 13 tysięcy widzów; niczym Świadkowie Jehowy przy blasku świateł będą modlić się do papierowych, zadrukowanych banknotów! Fundacja Liberté jest think tankiem, który wygenerował również popularne miejsce dla ludzi sukcesu – klub 6. Dzielnica przy modnej głównej ulicy Łodzi – Piotrkowskiej 102! To miejsce otwarte na środowiska homoseksualne, artystyczne, muzyczne i polityczne z rejonów Czarnego Protestu, KOD-u i Gazety Wyborczej. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

maj 2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*