„Myjcie ręce, pijcie wódkę i nie panikujcie” – Białoruś walczy z „zarazą” po swojemu…

„Śpijcie spokojnie, cieszcie się wiosną”. Kiedy szalała świńska grypa, rząd Platformy Obywatelskiej w Polsce uspokajał. Wtedy chodziło o szczepionkę, na którą nie było pieniędzy lub wobec traktowania swojej pracy w sposób olewający – po prostu ktoś w ministerstwie zaspał! W 2010 r. w wyniku tej odmiany grypy zmarło w Polsce 180 osób. Dziś cała Polska zamknięta jest w domach i nie wiem czy w racjonalny sposób da się skomentować to, co dzieje się w naszym kraju i na świecie. Zadam tylko jedno przewrotne pytanie, które ciśnie się na usta przy okazji każdej większej katastrofy, czy innego zdarzenia losowego, występującego na wielkim obszarze. Czy rząd polski odważy się i poda skalę zgonów, które miały miejsce na przełomie marca i kwietnia a śmierć była efektem braku leków, rąk do ratowania, czy braku sprzętu – jak karetki pogotowia itp.? Czy aby nie będzie to liczba szokująca wobec tej, którą znamy przy okazji wirusa Covid-19!

Gdy przywódcy poszczególnych państw wprowadzają stan wyjątkowy, wyglądający bardziej na stan wojenny, zamykają granice, ograniczają prawa obywatelskie i koncentrują się na walce z koronawirusem, niewzruszony Łukaszenka tylko się przygląda i krytykuje sąsiadów i świat twierdząc, że „co niektórzy oszaleli”. Prostoduszny były dyrektor kołchozu przynajmniej wszystko stawia na jedną kartę i odpowiedzialność bierze na siebie jednoosobowo! „Myjcie częściej ręce, jedzcie regularnie śniadanie, obiad, kolację. Sam nie piję, ale w ostatnim czasie zacząłem żartować, że wódką trzeba by nie tylko dezynfekować ręce, ale pewnie też te 40–50 g w przeliczeniu na czysty spirytus wypić… Trzeba truć tego wirusa, ale nie w pracy! (…) Ludzie pracują na traktorach i nikt nawet o wirusie nie mówi. Traktor wyleczy wszystkich! Pole wszystkich wyleczy! (…) Idźcie też do bani. Dwa, trzy razy w tygodniu. Chińczycy podpowiadają, że wirus nie lubi ciepła”.

Według Łukaszenki, który w czwartek zwołał naradę, poświęconą sytuacji epidemiologicznej w kraju, Białoruś „bardziej może ucierpieć z powodu paniki niż od samego koronawirusa”. Nasz sąsiad myśli zdroworozsądkowo, bo nie jest uwiązany globalną siecią szaleństwa a związany jest siecią zależności gospodarczych, szczególnie wobec wielkiego sąsiada i jeszcze nie wroga – Rosji! Na Białorusi obecnie nakładają się problemy lokalne, takie jak uzależnienie od rosyjskiego rynku zbytu, problemy z zaopatrzeniem w surowce energetyczne (na tle konfliktu z Rosją), a także produkcją i sprzedażą paliw. Białoruś nie może sobie w nieskończoność pozwolić na „zamrażarkę”, bo zostanie połknięta przez Rosję w ciągu chwili!

W ostatnich dniach coraz częściej słychać jednak o problemach z aprowizacją – punktowo zaczyna brakować kaszy gryczanej czy makaronu, a papier toaletowy szybko znika z półek. Problemy występują chwilowo, towary są szybko uzupełniane, ale pokazuje to, że Białorusini również gromadzą zapasy – na wszelki wypadek. W bankach zaczęło brakować waluty, bo zaniepokojeni obywatele, również na wszelki wypadek, zaczęli wypłacać dolary i euro.

W państwie Łukaszenki ograniczono na razie tylko imprezy masowe z udziałem obcokrajowców. Jak podkreśla białoruski resort zdrowia, chodzi o to, by zmniejszyć ryzyko „przywleczenia wirusa z innych krajów”. Zamknięto również granicę kraju, również dla obywateli Białorusi, pozostających poza granicami. Prezydent zapowiedział, że rząd nie wyśle po nich żadnych samolotów. Wspomniał przy tym o osobach, posiadających Kartę Polaka, które „włóczą się tam i z powrotem”. „Krzyczymy: nie wyjeżdżajcie za granicę, zostańcie w domu. Nie, oni nadal wyjeżdżają za granicę. Ci, którzy wyjechali po naszych ostrzeżeniach, nie dostaną czarterów. Niech tam siedzą, jeśli sobie pojechali” – oświadczył Aliaksandr Łukaszenka. (Cdn.)

Roman Boryczko,

marzec 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*