Mirosława Kaczmarka czwarta scena wierszy
(układa – się – układa)
niepewność otwierająca drzwi
na początku była ułamaną gałązką
na skraju Puszczy Bydgoskiej
w połowie osiemdziesiątych
młodość dopiero szukała tajemnych ścieżek
właściwych dróg
i głupiej miłości
w długich podróżach ognisk
wybieraliśmy gwiazdy z konarów drzew
(kiedy już obrosnę korą
przestanę bać się nocy
zamienię słowa na ich delikatny szum)
Zielonka była tylko nasza
– nadal nie wiem czy wpada do Wisły
latem żniwny sierpień
którego przecież już nie ma
jeszcze bardziej niż dziadka Stanisława
zastygam w tych samych
lubię
zdjęcie Poświatowskiej przy kubku na pióra
Stachura na stadionie
dzikie gęsi (pierwsza randka) – klucz do zachodów
z tekstem Beatlesów na odwrocie
zaszło
zakluczone
(zdarza się w międzyśniegach)
nim odlecą za morze
przysiadają
na kościelnych wieżach
niektóre
na pomnikach wieszczów
recytują podniebne poezje
później znikają budynki
ogrody i ludzie
w serafitowych oceanach
ten sam zegar
odmierza odejścia
powroty i zaśnięcia
rytmem przypływów
odwraca księżyc
plecami do gwiazd
jak wtedy
gdy twój puls
zapadł w zimowy sen
(którzy zdążyli to zapisać)
nie zaśniemy spokojnie
za chwilę miasto pogubi uliczki
w knajpie na szerokiej
zalśnieni barem poeci
prorocy i bardowie kieliszka
piją za tych co nie widzą
(skrzydeł upadłych
oplatających ratusz teatr
domy w których śnimy
bluszczem bezradności i niewiary)
nie zaśniemy spokojnie
smukła wieża świątyni nie przekonuje
oddech w centralnej*
kolorowe motyle nad milczewskim
jednak – muśnięci chwilą
rozpinamy spodnie whitmanowi
strofy nawlekane mrokiem
(są naszym wewnętrznym gniewem)
pisane nad przepaścią
prowadzą donikąd
nie zaśniemy spokojnie
na tym i na tamtym amen
*centralna – a to ulubiona księgarenka moja
Mirosław Kaczmarek
Po raz czwarty – tak! Uwielbiam świat Twojej poezji, Mirku: delikatny, pełen wzruszeń i zamyślenia… On jest schronieniem, gdy osacza wroga codzienność i bezlitosna pustka. Nadzieją, że wrażliwość i piękno wciąż istnieją. Ciepłem, gdy zanurzona w słowa, zapominam o zimnej rzeczywistość. Jest… I jak to dobrze, że jest!
Cóż mogę powiedzieć… Chcę właśnie, aby moje słowa niosły to, co piszesz… Pozdrawiam ciepło. Mirek.