MIESZKAŃCY PRZYSZOWIC PRZYWOŁUJĄ PAMIĘĆ DRAMATYCZNYCH WYDARZEŃ PIERWSZYCH DNI „WYZWOLENIA 1945”

Przyszowice to jedna z wielu miejscowości na Górnym Śląsku, które w szczególnie okrutny sposób zostały potraktowane w styczniu 1945 roku przez sowieckich „wyzwolicieli”. Historia pierwszych dni „wolności” stycznia ‘45 wyryła bolesne piętno na mieszkańcach tej wsi. Pięć lat okupacji niemieckiej łatwiej było przeżyć niż jeden dzień pobytu Sowietów. Świadczą o tym dowody w postaci mogił niewinnych cywilów, w tym kobiet i dzieci. Spokoju nie zaznali mieszkańcy Przyszowic także wtedy, gdy do głosu doszli urzędnicy polskiej tak zwanej Władzy Ludowej.

Na początku pojedyncze mordy, rozstrzeliwania, a później wywózki ludzi na Wschód, głównie mężczyzn w sile wieku, których często zabierano bez możliwości pożegnania się z rodziną. Tak było w przypadku Maksymiliana Harazima, którego zabrano bezpośrednio z pola, gdzie kazano mu zakopywać zwłoki. Los sprawił, iż przeżył piekło „białych niedźwiedzi” i wszystko skrzętnie spisał. Dzięki temu pozostał dowód jego drogi przez nieludzką ziemię – za to tylko, że był Ślązakiem.

 

Horrendum śląskie – przez lata przemilczane – domaga się wreszcie „prawa głosu” 

Konieczne jest spisanie możliwie największej ilości ludzkich tragicznych zdarzeń z tamtego okresu, nie jest to sprawa ani łatwa, ani prosta, wiele z nich nie ujrzy światła dziennego, bowiem odeszli główni aktorzy tego potwornego spektaklu (odeszli zarówno ci, których mianowano wtedy sędziami, jak też niewinnie przez nich skazani w myśl nieludzkiego prawa).

W wielu przypadkach rodziny i bliscy owych osób nadal wolą milczeć. Często bywa też tak,  jak relacjonuje swoją rozmowę z ojcem Alojzy Szewczyk: Nigdy nie mówił o pobycie w Rosji. Na rok przed śmiercią pytałem ojca o pobyt w łagrze, ale nie odezwał się ani słowem, tylko się rozpłakał. (Cytat źródło (s. 1), Biuletyn Informacyjny IPN – Deportacje Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku. Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Oddział w Katowicach).

W tym samym materiale czytamy dalej: Maksymilian Chrobok, pierwszy powojenny dyrektor kopalni „Knurów”, a w czasie wojny dowódca batalionu „Orzesze” w Inspektoracie Rybnickim AK. Za działalność w Podziemiu został aresztowany przez żołnierzy sowieckich w lutym 1945 roku i wywieziony do jednej z kaukaskich kopalń. Do kraju wrócił w listopadzie 1947 roku. (Wybrany cytat, s. 7).

Los zesłańca dzielili zarówno cywile, jak byli żołnierze – zarówno Armii Krajowej, Wehrmachtu jak i wojacy gen. Andersa. Minęło kilkadziesiąt lat, pamięć – mimo wielu prób zatajania, a później wręcz zakazu wspominania o tej mrocznej historii – trwa, a w Przyszowicach, dzięki członkom Towarzystwa Miłośników Przyszowic, co roku spotykamy się w gronie delegacji sąsiednich gmin na parafialnym cmentarzu. Nieco później na spotkaniu wspomnieniowym, by jeszcze raz wrócić pamięcią do tych, jakże tragicznych dla tej ziemi i jej mieszkańców, czasów.

          HENRYK F. SPOROŃ – WYPROSZONY Z POLSKI PO STANIE WOJENNYM HISTORYK                    I PUBLICYSTA, RODOWITY GÓRNOŚLĄZAK

Dzięki organizacjom, stowarzyszeniom działającym na terenie Górnego Śląska, a także rodzinom deportowanych i zamordowanych, pamięć o tych potwornych czasach odżywa, coraz więcej pojawia się także materiałów na ten temat w prasie. Nie zapomnijmy o pierwszych odważnych, którzy o Górnośląskiej Tragedii pisali artykuły i książki – o Ewaldzie Stefanie Polloku, Henryku F. Sporoniu czy Bruno Nieszporku. Oni ruszyli lawinę. Ale w dobie narastającej poprawności politycznej i wchodzenia w życie pokolenia zero-aktywnego możemy się spodziewać wyciszenia i tego rozdziału śląskich dziejów, tym bardziej, iż coraz głośniej mówi się o konieczności poprawy stosunków z Rosją. (Cdn.)

Tekst i foto:

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*