Mieszkańcy Knurowa w hołdzie dla swojej patronki

Wielkie świętowanie z okazji Barbórki rozpoczęło się w Knurowie już 2. grudnia od uroczystej koncelebrowanej mszy świętej, którą sprawował ks. arcybiskup, metropolita katowicki Wiktor Skworc. Przypomnijmy, iż ten śląski duchowny nie bez przyczyny stał się szczególnie bliski górnośląskiej społeczności, bowiem urodzony w Bielszowicach – dzisiejszej dzielnicy Rudy Śląskiej – od najwcześniejszych lat związany był z tą ziemią i jej mieszkańcami. „Jest nasz!” – tak mawiają górnicy, a także członkowie ich rodzin. Przypomnijmy, iż młody Wiktor Skworc podczas studiów miał także okazję odbyć staż w jednej z górnośląskich kopalń, dzięki temu poznał ciężką pracę berkmona. Smak wylanego tam, na dole potu, z pewnością sprawił, że jego homilie nabierają dziś właściwego wymiaru, są niejako odzwierciedleniem ludzkich pragnień, a więc tego wszystkiego, czego wierni – w tym także górnicy – oczekują od księdza. Ludzie ci zmagają się z naturą na co dzień, a także i od święta – bo taka jest ta „niezapłacona a opłacona ogromnymi wyrzeczeniami robota” i ten tylko potrafi docenić jej wartość, kto poczuł jej smak i ciężar na swoich barkach oraz w sercu, często pełnym trwogi, strachu, nie tylko o swoje zdrowie ale także kamrata, który nagle znalazł się w potrzebie.

Uroczysta msza w mieście na węglu i z węgla powstałym, a także słowo boże i tym razem poruszyło do głębi tych, co to raz w roku przychodzą „na czarno” do kościoła. Ksiądz arcybiskup w homilii wspomniał o trudnej historii Górnego Śląska od czasu, kiedy to także dzięki górnikom Górny Śląsk powrócił do Macierzy. Wspomniał również o tragicznym losie górników oraz ich rodzin w czasie wszystkim nam znanej Tragedii Górnośląskiej.

***

Mimo słów otuchy, dochodzących z kościołów, a także pocieszających sygnałów ze strony rządowej, nieprzerwanie – jako mieszkańcom tej ziemi – nasuwają się nam gorzkie skojarzenia podczas barbórkowych rozważań. Odnosimy często wrażenie, że tylko niewielu rozumie znaczenie słów Górniczy Stan – czym są tak naprawdę te słowa i jak ogromne mają znaczenie nie tylko dla samych górników. O tym także wspominał ksiądz arcybiskup.

Podczas barbórkowych wspomnień, przy biesiadnym stole często wraca temat dnia dzisiejszego oraz obawa i szczere zakłopotanie, iż oto przyszło nam żyć w trudnych czasach, kiedy potrzeby ludzkie spychane są na margines. Liczą się tylko interesy jednostki, a także tych wszystkich, którzy zawłaszczyli sobie prawo do zarządzania gospodarką ościennych państw, a górnictwo to temat, z którym rozpoczyna się bezpardonową walkę. Ktoś pisze na nowo historię, nie zmieniła się tylko praca pod ziemią, bo ryzyko jest to samo. I codzienne pożegnanie i to „Szczęść Boże!”, zasłyszane na progu od matki, żony, opy czy staroszka – i dziecka spoglądającego z nadzieją na ojca, bo przecież już za chwilę stanie pod szolą, która przeniesie go na kilka godzin do zupełnie innego świata. I ten obrazek św. Barbary na stoliku obok łóżka – wróć fater, niech cię Ona obroni, niech cię strzeże ojcze nasz, od wszelkiego zła tam na dole, wspominają najbliżsi każdego dnia.

Takie są żywoty nie świętych, a ludzi i rodzin tych najtwardszych z twardych, wyciosanych  niczym ta skała, pod ziemią i jak ich patronka uparcie idą przez życie na przekór całemu złu, które nas, ludzi Czarnego Śląska, każdego dnia otacza. Pamiętajmy, iż pozbawienie Polaków narodowości na rzecz stworzenia super-państwa, to także utrata naszej, śląskiej tożsamości. Na to żaden z nas przyzwolenia dać nie powinien, a górnictwo to nie tylko czarna robota, kilof, oskard, a także zwyczaje, obyczaje i to wszystko, co stanowi ważną część naszej narodowej spuścizny kulturowej. Pamiętajmy także i o tym w czasie, kiedy zatopimy się we wspomnieniach podczas barbórkowego świętowania.  „Warto raz do roku usłyszeć wołanie z ambony, wołanie tego, który wyrósł z tej ziemi, jest jednym z nas a teraz jako duszpasterz wstawia się za nami” – mawiają ludzie węgla, czarni jak skała, którą wyrywają naturze pazurami, ludzie o często surowym sposobie bycia lecz czystych sercach, nasi górnicy

I tylko ten czas dziwnie i w niezrozumiały sposób gardzący tą profesją, nakazuje nam głośno i coraz dobitniej wyrażać swoje niezadowolenie. Dobrze więc, że można usłyszeć słowa życzliwe i godne, zachowujące powagę chwili, tego szczególnego dnia, a wypowiadane w  śląskich kościołach jeszcze na długo przed czwartym grudnia, czego doświadczyliśmy w naszym Knurowie na dwa dni przed Barbórką… Zatem pozwólcie bracia górnicy, że już teraz złożymy Wam najserdeczniejsze życzenia. Niech Was nie opuszcza nadzieja i wiara także w to, że zostaniecie otoczeni należnym Wam szacunkiem. Górnicy byli, są i pozostaną jednym z ważniejszych elementów, utrzymujących gospodarkę państwa na odpowiednim poziomie. Pamiętajmy także, że bez nich nie byłoby dziś wolnej, niepodległej Polski. Czas abyśmy to zrozumieli wszyscy, także ci, co spoglądają na nas z góry, nie tylko krajowego szczytu polityki.

Należy podkreślić, że w tej szczególnie ważnej dla miasta uroczystości brali udział przedstawiciele władz Knurowa z prezydentem Adamem Ramsem na czele. Obecny był także dyrektor kopalni Knurów, który podobnie jak prezydent, związany jest z miejscową kopalnią od wielu lat. Tradycyjnie uroczystości w kościele parafialnym pod wezwaniem św. św. Cyryla i Metodego uświetniła Orkiestra Dęta KWK Knurów.

 

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*