Media a opozycja – czy żyjemy w różnych światach? (2)

Deszcz pod CottbusDaje się zauważyć, jak mocno „podgrzewane” są tematy konfliktowe i jak wykorzystywani są do realizacji tego celu znani politycy. Czyż Polacy nie zasługują na bardziej obiektywne i rzeczowe informacje, zamiast psychoterapii? Jest zapewne grupa, która dobrze urządziła się w ostatnich latach i  nie zależy jej na pozostałej części społeczeństwa. W tym miejscu nie będę odnosić się do przedstawicieli tej grupy. Nie będę też oczekiwać odpowiedzi na pytanie, kto i dlaczego to robi. Ograniczę się do skromnego przedstawienia własnych spostrzeżeń, do oceny i – chcąc być rzetelnym – za obiekt obserwacji przyjąłem głównie telewizyjne programy informacyjne. Mam nadzieję, że to co już wyraziłem i dalsze moje obserwacje dadzą lepszy obraz działania aktualnych mediów, a każdy zapoznający się z tą publikacją dokona własnej oceny. Może też i realniejsze będzie spojrzenie na wiedzę, płynącą z mediów. Przy okazji, nie namawiam do dłuższych i bardziej wnikliwych obserwacji. Mogą one doprowadzić do złego samopoczucia. Refleksje bowiem są przygnębiające.

Media nasze nie wykazują większego zainteresowania wielkimi aferami i nadużyciami poprzedniej władzy, podobnie jak ostatnio okrzyczana i zaraz uciszona afera Panama Papers. Pytam, kto za tym stoi? Tematy do niedawna przecież były chowane pod dywan a powinny być pokazane.

Tradycyjnie, dzień 1. kwietnia w Polsce wiązał się z żartami. W tym roku media informacyjne nie dały telewidzom tej przyjemności. Postanowiły to zmienić. Nie mam tylko pewności w jakim celu? Można to tłumaczyć, że uległy zapotrzebowaniu parlamentarnej opozycji, umożliwiając przeszkadzanie rządzącym. Mam też wątpliwości, z czego wynika ten pośpiech. W moim odbiorze może chodzić o zaostrzenie zapowiadanej totalnej walki i wyeliminowanie nowej władzy z rządzenia. Potwierdzenie tym przypuszczeniom dał PSL swoją inicjatywą ustawodawczą w dniu pierwszego kwietnia. Ludowcy uznali ten dzień jako optymalnie skuteczny, by pomniejszyć znaczenie wprowadzanej przez rządzących najbardziej socjalnej i humanitarnej ustawy. Wcześniej, cała opozycja robiła wszystko, aby nie dopuścić do jej uchwalenia. Wbrew głoszonym przez siebie przekonaniom o braku środków na realizację ustawy „500 plus”, PSL zawnioskował o dodatkowe wydatki kilku miliardów złotych celem przyznania zasiłków na pierwsze dziecko. Bez sensu – albo był to żart prima aprilisowy? Czyż działacze ludowi nie widzą, jak społeczeństwo ocenia takie zachowania?

Katastrofa smoleńska. W poświątecznym okresie media uznały za właściwe poświęcenie kilku godzin poświątecznego czasu antenowego na to, by przekazać transmisje z Sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Jeszcze więcej na komentarze. Temat, to powołanie nowej podkomisji. Ma ona się zająć powtórną oceną katastrofy smoleńskiej. Nikt nie wątpi, że tragedia narodowa z 2010 r., powinna być zbadana do końca. Działając w tej intencji, trudno odbierać racje i mieć wątpliwości co do potrzeby jej zbadania. Ja nie mam na tyle wiedzy, aby zabierać na ten temat głos. Niemniej jednak, wiele zachowań i ogromny opór poprzedniej władzy rzucają się w oczy i to właśnie musi zastanawiać. Wydaje mi się jednak, iż mediom nie chodziło o pokazanie problemu, a tylko o ośmieszenie argumentacji ministra i radość z konfliktu. Skutek dla opozycji i mediów opłakany. Niedosyt wiedzy o największej katastrofie w historii w sposób prawie jednomyślny telewidzowie wyrazili w sondażu. Polacy chcieliby wiedzieć więcej. Można byłoby przejść koło tego problemu obojętnie, oczekując na prace powołanej podkomisji. Jednak „uderz w stół, to nożyce się odezwą.” Po wieczornym programie w TVP Info nastąpił agresywny ruch opozycji – oburzenie b. ministra Klicha czy b. premier Kopacz na dyskusję o katastrofie smoleńskiej. Zastanawiające jest z czego to oburzenie wynika. Przecież ekipie Tuska/Kopacz powinno zależeć na odrzuceniu wszelakich domysłów.

Wszyscy mamy jeden cel, żeby dotrzeć do pełnej prawdy! Trudno mówić o winie, której nie udowodniono. Polacy bardziej oczekują tego aniżeli np. kłótni się o racje w sprawie TK, który przez lata był narzędziem władzy a od kilku miesięcy stał się tylko elementem propagandowym.

Trybunał Konstytucyjny. Nie potrzeba być prawnikiem ani politykiem, aby zauważyć, że nie chodzi o racje w sporze o TK. Spór jest polityczny. Szczebel najwyższego poziomu. Z jednej strony profesorowie prawa i największe autorytety – a z drugiej nowo wybrana władza i też najwyższe autorytety prawnicze. Z boku natomiast są winni, którzy wykorzystując media, podjudzają obie strony. W czym więc sprawa? Prości ludzie wiedzą!

Natomiast odpowiedzialni za to zamieszanie nakręcają spór i na dodatek wykorzystują wpływy w UE, kompromitując Polaków i Polskę. Spróbowałem przybliżyć sobie ten temat i doszedłem do jednego wniosku. Gdy w UE jest „patron problemu” – to musiała być też stamtąd reakcja a może i ster. Zauważyłem, jak media sprytnie pokazały wypowiedź D. Tuska z Waszyngtonu. Podkreślono w tej wypowiedzi, jak wstyd mu było, gdy pytano go o sprawy wokół TK i konie, padłe w stadninie w Janowie Podlaskim. Media zasiały ziarno nienawiści wobec rządzących i tematu nie ma! Szkoda, że p Tusk przy okazji nie zwrócił uwagi na artykuły w mediach niemieckich, krytykujące Polskę, podobno z nakazu władz. Wśród wielu wiadomości rzuciła mi się krytyka rządzących przez Nowoczesną i PO, uznając wydatki związane z nieuzasadnionymi wyjazdami informacyjnymi o programie “500 plus”. Zauważył to Petru.

Szkoda, że nie zauważył własnych wydatków „N”, związanych z wyborami i kolportażem Konstytucji RP. Przy samochwalstwie „Nowoczesnej” umknęła świadomość, że Polacy dawno już otrzymali Konstytucję a nowej jeszcze nie ma! Trudno byłoby ominąć przy debacie o TK wizytę komisarza z UE. Media poświęciły jej dużo czasu, wyrażając oczekiwania w obronie TK i sędziego Rzeplickiego. Wizyta Timermansa tymczasem bez efektów.

Typowe niemieckie zachowanie. Z dystansem i nieszczerze. Po wizycie kilka pozytywnych słów w ocenie i medialna zapowiedź ponownego przyjazdu za dwa tygodnie. Minął niecały tydzień, aby potwierdziły się przypuszczenia – rezolucja i  „niemieckie” potraktowanie sprawy. Na dodatek z udziałem europosłów PO. Nowy medialny temat: kto z dyrektywami KE przyjedzie w najbliższym czasie. Przypomnę, że szefem KE jest Donald Tusk i trudno uwierzyć, aby działo się to wszystko poza nim. A może to jest przyczyną tak zdecydowanego działania opozycji. Ciekawe, że Pani Prezydent W-wy i v-ce szef PO, nie zapraszają swojego pryncypała Polaka i szefa KE – a jego zastępcę, Niemca. Dlaczego? Czy po to, aby jeszcze bardziej rozbijać polskie społeczeństwo? Jakim prawem? Polacy jasno określili swoje oczekiwania.

100_4656

Kolejny dzień kwietniowy przyniósł nowe spojrzenie na pojęcie słowa „demokracja”. Przestało funkcjonować naukowe pojęcie „demokracji”, pochodzące od władzy ludu. Dzisiaj w Polsce to słowo stało się orężem w walce politycznej i jest wykorzystywane przez media. Wielka dyskusja w telewizji, z której wynika, że dwie strony konfliktu walczą o demokrację w Polsce. Nie da się popierać jednej z dwóch demokracji, gdy one diametralnie różnią się między sobą. Wtajemniczeni wiedzą, że nie chodzi o żadną demokrację, a o realizowanie politycznej misji. Rządzący, oczekują spokoju i zrozumienia dla podejmowanych kolejnych zobowiązań wyborczych. Opozycja uważa, że ma takie uprawnienia i może robić co chce. Panowie z opozycji ! Warto pamiętać i opamiętać się. Role mogą się odwrócić. Przede wszystkim należy rozumieć, że najważniejsza w tym jest odpowiedzialność za Polskę i wobec wyborców. Odpowiedzialność, słowo dzisiaj niedoceniane. Nie wspomnę o osobistej kulturze.

Wśród wielu wystąpień telewizyjnych zwróciłem szczególną uwagę na kilka charakterystycznych. Jedna w programie Neus 2. Pani Barbara Zdrojewska zachowała się jak mąż stanu. Oświadczyła, że gdy władza nie podporządkuje się opozycji, to po prostu będą wcześniejsze wybory i nastąpi zmiana władzy. KOD ma być gwarantem powodzenia tej inicjatywy. Szkoda, że tę rozmowę przerwał b. minister Klich i zakończył wywiad. I tu refleksja! To, że jakaś Zdrojewska coś tam powiedziała, to nie wiele może znaczyć, ale gdy mówi żona europarlamentarzysty, to warto się zastanowić, skąd taka wiedza?

Nie da się przejść obojętnie wobec zachowania opozycji podczas sesji sejmowej, podczas której wybierano kolejnego członka TK. Pomijając atmosferę medialną wokół tego wyboru i transmisji z posiedzenia Komisji Sejmowej w tej sprawie, to stała się rzecz dotychczas niespotykana w naszym parlamencie. Na konsekwencje regulaminowe zasługuje koleżeńska przysługa głosowania na dwie ręce. I z tym zgoda. To jest jednak drobnostką wobec zmowy klubów opozycyjnych w sprawie zmanipulowania całego głosowania.

Media tu milczą. Zmowa miała być bezbłędna, bo po głosowaniu a przed ogłoszeniem wyników opozycja zachowała się jak zwycięscy. Okrzyki i radość opozycji to potwierdzały. Jakie konsekwencje powinien ponieść klub czy kluby, które zachowały się w sposób skandaliczny? Opozycja oraz media wykorzystując głosowanie na dwie ręce poseł Małgorzaty Zwiercan i szczerą wypowiedź posła Morawieckiego zrobiła dla propagandy pożywkę i zasłonę dymną dla własnego nadużycia.

Dało się zauważyć jak w kolejnym programie TVN sięgnął po Śpiewaka, Rozenka i Niesiołowskiego, którzy nie rozmawiali o decyzjach podejmowanych przez władzę czy zmianach w Polsce, a jedynie wróżyli przyszłość dla obecnej ekipy na tle krytyki rządzących. Warto zastanowić się nad dokonaniami parlamentarnymi Niesiołowskiego czy Rozenka. Poza sianiem fermentu nie wiele zrobili! Angażowanie ludzi do komentowania o najniższym stopniu zaangażowania w polskie problemy potwierdza cele mediów. Media, już rzadko polskie, za wszelką cenę chcą wpływać na podejmowanie najważniejszych decyzji. Tak urządzony był polski światek medialny z Lisem i Olejnik na czele.

Opozycja zatraca umiar. Nawet podczas uroczystości jubileuszowych nie potrafiła złagodzić swojej agresywności. Przeciwnie, do ostrej walki przystąpiła kolejna osoba: Gronkiewicz-Waltz. W swoim uroczystym wystąpieniu potwierdziła, że nie chodzi o Polskę, a o nie pogodzenie się z oddaniem władzy. Tylko dlaczego ma to odbywać się kosztem polskiego narodu? Wpatrzona w Berlin i Brukselę szanowna prezydent nie wzięła pod uwagę skutków, jakie może to zaproszenie wywołać.

Skutki dla Polski. Dzień 7. maja łączy się z obchodami kolejnej rocznicy zakończenia II wojny światowej. Nietrudno zauważyć, że występujące obok siebie uroczystości mogą być niebezpieczne, odświeżając pamięć o zbrodniach niemieckich na polskim narodzie. Może to być bardzo złe dla normujących się stosunków polsko-niemieckich. Należy się liczyć, że każda akcja wiąże się z reakcją. Nie zdziwiłbym się, gdyby sprawą zajęła się prokuratura.

Warto wspomnieć, że dzień wcześnie w sposób niefortunny albo niezbyt przemyślany prezydent Warszawy ustawiła na jednej płaszczyźnie problem powstania w Getcie Warszawskim z kukłą, spaloną  w Wrocławiu czy zdarzeniami w Białymstoku. Nie będzie dla mnie zaskoczeniem, gdy zachowanie p. Waltz uznane zostanie za antypolską prowokację.

100_8648

Tylko w Polsce ulica może nosić jednocześnie dwie nazwy, a oficjalne media wzywać bezkarnie do obalenia legalnego rządu…

To, co się dzieje w większej części mediów jest bardzo niebezpieczne. Niebezpieczeństwo tym większe, że zasięg jest coraz szerszy. W strefę zaangażowania wprowadzane są inne państwa, organizacje i osoby, które dotychczas nie miały pojęcie o położeniu geograficznym Polski, a tym bardziej stosunkach społecznych i praworządności w RP. Należy zdać sobie sprawę, że potencjał finansowy opozycji jest duży, zasilany nie zawsze prawnie i z udziałem funduszy z zagranicy. Z drugiej strony medialnego zgiełku są Polacy, chcący żyć w spokojnym i rozwijającym się, obywatelskim społeczeństwie. Tu tkwi siła i mądrość. Kończę tę pisaninę z nadzieją, że tym razem mądrość zwycięży.

Stanisław Dulias,

Tarnowskie Góry, IV. 2016 r.

Fot.: Lech L. Przychodzki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*