Matka głupich

chiny4

Znowu do nas powróciłaś komuno kochana

Kontrolo państwowa, praso sterowana

Długo my cię wyglądali nasza zbawicielko

Coca-Colą cię witamy gułagów mateńko

Prorok Urban poprowadził w to czerwone morze

Aby gęsi się taplały w ojczystym bajorze

 

Jeszcze nie zginęła i chyba nie zginie

Komuna miernoty co ma w herbie świnię

Ojczyzna idiotów i państwo ubeków

Wielka producentka narodowych ścieków

Przetrwała w umysłach, bankach, gabinetach

Czerwienieje dumnie w wieprzowych kotletach

 

Znowu nam królujesz z powagą na twarzy

Przewijasz i pieścisz kłamstwa luminarzy

Swoim budowniczym rozdajesz posady

Łotrów i bandziorów zaś chronią układy

I w sercu Europy pasasz stado wołów

Odradzasz się bujnie jak oset z popiołów

 

Jeszcze nie zginęła i chyba nie zginie

Komuna miernoty co ma w herbie świnię

Ojczyzna naiwnych, państwo hipokrytów

Wielka producentka narodowych mitów

Więc nie będę wiernych morałami nużył

Każdy ma los taki na jaki zasłużył.

 

31. sierpnia 1994 roku,

                  AntoniK

 

2 komentarze do “Matka głupich

  • 25/10/16 o 23:52
    Permalink

    Bardzo mądre słowa Panie Antonii

    Walczyć dziś o Polskę to banał
    Miernoty dawno spuściły ją w kanał
    Chiński orzeł w koronie
    Dumny błazen na tronie
    Przed kim jeszcze rozłożysz nogi?
    Upadła ,opuszczona ,zdradzona i sprzedana…

    Odpowiedz
    • 26/10/16 o 19:06
      Permalink

      Panie Romanie – podziękowanie
      Za uznanie dla słów szyderczych
      Co są, jak wszy z włosów wyczesanie
      Ironia, nie przemoc, to broń mądrzejszych
      Dlatego Serenissima nas zobowiązuje
      Dureń jeno chamstwem wojuje…

      Na deser, załącznik do podzięki, relikt z “dyluwium” mego poetyckiego, ale nigdy nie publikowany, a więc premiera, na pohybel czerwonej swołoczy, co na KODchodach się tłoczy. Zawsze używajmy słowa mocnego, jako asenizatora szaletu narodowego! Ahoy!

      Martwe odrodzenie

      Straszna wojna już skończona
      W Polsce zmiana okupacji
      Znów Europa z nas zakpiła
      Stalin pierdząc przy kolacji
      Na jałtańskiej giełdzie wpływów
      Kupił Polskę jak kosz grzybów

      Wolność kolor ma czerwony
      Czarne sterczą ruin ściany
      Orzeł z łysą pałą wrony
      Samogonem w sztok pijany
      Tańczy smętnie kazaczoka
      Stalin go nie spuszcza z oka

      Gdzieś po lasach partyzanci
      Choć wróg inny, to śmiertelny
      Już czerwoni okupanci
      W Polsce stroją ład piekielny
      W miastach wiece i pochody
      W celach kule w tyle głowy

      Okulicki na Łubiance
      Naród wznosi Nową Hutę
      Bierut ściska dłoń dojarce
      Ubek kopie w głowę butem
      Już traktory orzą ziemię
      Wzrasta martwe odrodzenie…
      *

      Gdańsk 4. 10. 1978 rok AntoniK

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*