Mały Franek wyprowadził polskie „Orły” po zwycięstwo

Dziś pewnie cały świat, nie tylko ten piłkarski, zachwyca się postawą naszych piłkarzy, tym razem jednak na początku trzeba wspomnieć o szczególnym miejscu, jakim jest Stadion Narodowy. Nigdzie na świecie podobne obiekty nie są w stanie oddać takiej atmosfery jak ten i jeszcze kilka podobnych obiektów w Polsce.

Kiedy na krótko przed rozpoczęciem meczu kamery pokazały stadion dosłownie żyjący, pewnie wszyscy pomyśleliśmy o tym samym: „Chłopaki, wam tu po prostu nie wolno przegrać, już nie tylko dla samej sportowej imprezy, ale dla ludzi, którzy potrafią stworzyć tak niepowtarzalny nastrój, rwać wam trzeba murawę pazurami i wygrać.” Złośliwi powiedzą pewnie, że pazurami tejże murawy rwać nie trzeba, bo ta sama całymi płatami odchodzi (położona byle jak i zbyt późno), to jednak osobny temat i zostawmy go na inną okazję. Winnych tej chałtury niech rozliczy prezes Boniek. Dziś cieszmy się zwycięstwem, które po części zawdzięczamy naszym wspaniałym kibicom, choć tak naprawdę, po zwycięstwo na tym stadionie naszych „Orłów” wyprowadził mały Franek, a także jego koledzy i koleżanki…

Na samym przodzie wózek, w nim chłopczyk, który na krótko przed meczem napisał list do naszego piłkarskiego bombardiera. List, gdzie mowa była o marzeniach chłopca, jakie wydawały się być niemożliwe do zrealizowania… Tymczasem stało się, Franek – a tuż za nim Lewy i pozostali piłkarze w asyście dzieciaków, wkroczyli na stadion, który ożył a bicie serca tego obiektu słyszane było pewnie w całej Europie, a kto wie – może echo tego serca słyszane było także za oceanem. Pomyślałem wtedy, że ów warszawski obiekt, to nie koszyk a raczej przypomina dziś gniazdo orła. I choćby nie wiem co, przegrać tu i w tym miejscu  po prostu nie wypada. Kiedy już po chwili stadion zagrzmiał od słów hymnu narodowego a kamery pokazały zachowanie dzieciaków, stojących przed piłkarzami obydwu drużyn, które stały się kolejnym niepowtarzalnym symbolem tej niecodziennej chwili, zauważyliśmy, że dzieciaki doskonale zdają sobie sprawę, co śpiewają i dlaczego.

Wspaniały spektakl, jaki po raz kolejny zgotowali nam kibice, także po raz kolejny pokazał naszą duchową siłę, jedno tylko przyćmiło ten wspaniały sportowy nastrój: przykro patrzeć kiedy dorośli ludzie nie potrafią uszanować barw narodowych, wypisując na płatach flag i sztandarów hasła o najrozmaitszej tematyce, często szczytne, lecz czy płat sztandaru jest odpowiednim miejscem na ich wypisywanie?

Jak pamiętamy, lekko nie było, Czarnogórcy bowiem to nacja waleczna i charakterna, nie przyjechali do Polski po przegraną, walczyli dzielnie i był moment kiedy to ważyły się na Narodowym nasze losy. Nie darmo jednak mały Franek wyprowadzał Lewego na murawę, i nie darmo z takim serduchem dzieciaki wykrzyczały hymn swojej Ojczyzny. Mecz, którego byliśmy świadkami i który każdy z nas przeżywał na swój sposób, był nie tylko ważnym wydarzeniem sportowym, ale także kolejną wizytówką naszego kraju, naszych zachowań, z pewnością także przykładem dobrej, wręcz wspaniałej, organizacji wielkich sportowych imprez, bo przecież Narodowy to nie tylko piłka nożn,a ale także piękna dyscyplina sportowa jaką jest siatkówka i wiele innych dyscyplin, jakie potrafimy organizować z jednakowym rozmachem.

Jedziemy do Rosji!!! Mamy powody do radości, bo droga do Mundialu nie była łatwa, lecz nie wypisujmy tej radości na flagach i sztandarach! Na koniec należy jeszcze raz podkreślić, że wydarzenie to – nie tylko jako sportowe – pozostanie w pamięci nas wszystkich – głównie za sprawą serducha Roberta Lewandowskiego, jego chłopaków z drużyny i wspaniałych dzieciaków. Nie wolno przy tym zapomnieć o kibicach – jak ktoś niedawno powiedział są oni kolejnym zawodnikiem w polskich reprezentacjach, nie tylko tych piłkarskich.

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*