Mać Pariadka – anarchistyczny reprezentant prasy alternatywnej (4)

 

B. Anarchizm w Polsce po 1980 roku

Anarchizm z reguły oskarża się o utopijność, a jednocześnie nikt nie neguje faktu, że wolność, sprawiedliwość, samorządność, pokój i solidarność międzyludzka – będące programem anarchizmu – są ze wszech miar przez ludzi pożądane, a nawet niezbędne dla ludzkości, jeśli chce ona przetrwać obecny kryzys i istnieć dalej na Ziemi.

Fragment Płaszczyzny Większościowej Federacji Anarchistycznej

 

W Polsce po roku 1980 następuje odradzanie się ruchu anarchistycznego. Prawdziwy wybuch popularyzowania koncepcji anarchistycznych następuje w drugiej połowie lat 80. Jednak powrót anarchizmu do życia społecznego nastąpił nie wskutek próby urzeczywistnienia jakiejś „utopijnej” koncepcji któregoś z teoretyków tego ruchu, ale pod wpływem spontanicznych działań przeciwko komunistycznej władzy. Preludium do wykrystalizowania się tego ruchu, stały się tak zwane akcje bezpośrednie (demonstracje i „zadymy”). W późniejszym okresie w środowiskach młodzieżowych rozwijała się także działalność artystyczna i intelektualna kontestująca istniejącą rzeczywistość. Na tak przygotowanym gruncie zaczęły powstawać pierwsze grupy anarchistyczne.

Ruch anarchistyczny najwięcej zwolenników i sojuszników zdobył w środowiskach akademickich, głównie wśród młodzieży wywodzącej się ze środowisk kontrkulturowych. Grupy te otwarcie wyrażały swój sprzeciw wobec komunistycznej władzy. Z czasem ich krytyka została przeniesiona także na państwo, które ich zdaniem, ograniczało jednostkę, stosując wobec niej przymus i przemoc. Sprzeciwiali się także wszelkiego rodzaju hierarchizacji życia, militaryzacji i autorytaryzmom, co wynikało bezpośrednio z ideologii anarchistycznej.

Co więcej, ruch anarchistyczny w Polsce powstał w sposób samoistny. W przeciwieństwie bowiem do państw zachodnich, gdzie wszelkiego rodzaju ruchy anarchistyczne czy kontrkulturowe niejednokrotnie wspomagane były przez ZSRR, w Polsce nie miało wpływu na ich kształtowanie ani sowieckie imperium, ani nawet polskie ugrupowania polityczne. Także opozycja nie wpłynęła na kształtowanie się polskiego anarchizmu.

Między anarchistami a opozycją i podziemiem solidarnościowym panowały dość specyficzne stosunki. Z jednej strony wszystkie te grupy współpracowały, „walcząc” na ulicach ramię w ramię, z drugiej nie do końca akceptowały swoje współistnienie.

Anarchiści początkowo pokładali duże nadzieje w opozycji. Jednak w momencie, kiedy, ich zdaniem, zaczęła ona wędrować w kierunku przejęcia władzy odwrócili się od niej. Jany Waluszko, „ojciec” odradzającego się polskiego anarchizmu o powiązaniach z opozycją wspomina: „Współpracowaliśmy z Wolnymi Związkami Zawodowymi, radykalnymi odłamami Solidarności („S” Młodych, „S” Walcząca), grupami młodzieży z Wojny i Pokoju, Federacją Młodzieży Walczącej etc.). Nie wychodziła współpraca z oficjalną Solidarnością, zaś ex-KOR tylko do wizji okrągłego stołu chciał wspólnie z nami budzić społeczeństwo pedagogiką wyzwolenia, by olać je potem dla władzy. Chcieliśmy działać po swojemu, na co nie pozwalała komuna i co, z przykrością trzeba to powiedzieć, od początku nie spotkało się z akceptacją „Solidarności”0. Pomimo jednak owych niesnasek późniejsza Federacja Anarchistyczna, zdaniem Wojciecha Modzelewskiego, wielokrotnie podkreślała swoje uznanie dla przyjętego przez „Solidarność” w 1981 roku programu „Samorządnej Rzeczpospolitej”, odczytując go jako dokument o wymowie w dużej mierze anarchosyndykalistycznej”. (Modzelewski, 2000: 323).

O współpracy z opozycyjnym podziemiem świadczył również fakt wydawania anarchistycznych pisemek w, jak to określają anarchiści, „zaprzyjaźnionych” wydawnictwach opozycyjnych. Wydawane przez nich gazety, czasami w postaci druków ulotnych, były niezależne wobec oficjalnej władzy, a także istniejąc obok wydawnictw opozycji – wykształciły w Polsce tzw. trzeci obieg prasy.

Jakie cele stawiał sobie zatem odrodzony ruch anarchistyczny? Najważniejszym zadaniem, zdaniem Waluszki, było tworzenie społeczeństwa alternatywnego, a wszystkie inne aspekty – typu walka o służbę zastępczą, zamknięcie budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu – były tylko działaniami doraźnymi. W postulatach anarchistów przewijają się hasła walki z wszelkimi formami władzy, przymusu, przemocy, hierarchii w życiu społecznym. Wszechobecne były hasła antykomunistyczne, ale również antykapitalistyczne, antymilitarystyczne, antyklerykalne. Nawiązywali po części do koncepcji „Samorządnej Rzeczpospolitej”, postulowanej w swoich pracach przez Edwarda Abramowskiego.

 

Ważną cechą ruchu anarchistycznego były osobiste więzi istniejące pomiędzy członkami i sympatykami ruchu, co niewątpliwie ułatwiało funkcjonowanie anarchistom, wpływało na koordynacje ich działań i w końcu konsolidowało całe to środowisko. Jany Waluszko tak przedstawiał atmosferę istniejącą w anarchistycznym piśmie Mać Pariadka[1]. Jego słowa ukazują jednocześnie specyfikę atmosfery istniejącej w całym ruchu – „W przeciwieństwie do wielkich partii, gdzie ludzie bywają często dla siebie anonimowi, a wiąże ich tylko instytucja, tu były więzi osobiste, które trwają do dziś, mimo że samej Maci już nie ma [w 2001r. wznowiono wydawanie Maci na… 1 numer – aut], a aktywność w ruchu u wielu osób zamarła. Jak to widzimy pokazuje choćby tytuł naszego forum dyskusyjnego – bracia[2]. Ponadto dodaje – Nie wierzę w możliwość zbudowania czegoś nowego przez ludzi, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego. Z obcym da się zrobić wojnę, czasem – gdy ta zmęczy – jakiś biznes czy szwindel, ale nie da się z nim żyć po ludzku”. (MP 1/2001: 13)

Ruch anarchistyczny powoli ewoluował poczynając od Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego na Federacji Anarchistycznej kończąc, przyjmując różne formy. Formalnie anarchiści określali się „ruchem”, który miał swoje zjazdy i posiedzenia, na których zapadały różne decyzje, to jednak wszystkie grupy miały luźny, niesformalizowany charakter. Owszem istnieli przywódcy, ciągnący to wszystko, byli to jednak jedynie duchowi, mentalni przywódcy bez żadnych możliwości instytucjonalnego kierowania i sterowania innymi.

 

Do całkowitego wykrystalizowania się ruchu anarchistycznego, za którego końcową fazę uważam powstanie Federacji Anarchistycznej (FA) w Dobrzeniu k. Opola, przyczyniło się wiele grup. Największy wpływ nie tylko na ukształtowanie się FA, ale również kształt całego ruchu anarchistycznego w Polsce, miał niewątpliwie Jany Waluszko i stworzony między innymi przez niego Ruch Społeczeństwa Alternatywnego (RSA)[3]. Powstał on na przełomie 1982/1983 roku w Gdańsku. Za początek jego funkcjonowania uznaje się wydanie Manifestu RSA w czerwcu 1983 roku.

RSA został założony przez Janego i Cezarego Waluszko, Wojciecha Jankowskiego i Krzysztofa Skibę. Jak zastrzega Jany Waluszko: „To ci, co podpisali manifest RSA, ale uczestnikiem ruchu jest każdy, kto w danej chwili coś dla ruchu robi… Ruchem kieruje ten, kto w danej chwili coś dla ruchu robi, inni w dobrym pójdą za nim, jak mówił nasz statut[4]”.

Jak pisali w swoim manifeście – „Ruch Społeczeństwa Alternatywnego nie chce budować utopii. Idealny ustrój nie istnieje, a próby jego realizacji kończą się obłędem autora lub łagrami ich ofiar [sic!] (i to bez względu na to, czy tym ustrojem jest budowany odgórnie kapitalizm czy socja­lizm: jedynie życie społeczne samo może dać dobre efekty – nigdy państwo i urzędy). Z drugiej strony wolność, pokój, sprawiedliwość, samorządność i solidarność mię­dzyludzka – będące hasłami anarchizmu – są wartością cenioną przez większość ludzi. Zły jest więc cel, a nie zasady, wprowadzanie zmian przy pomocy dekretów, a nie przez aktywność ludzi. Jeśli pozostaniemy bierni, każda władza nauczy się wkrótce, by decydować za nas, a jeśli coś nam się nie spodoba i będziemy chcieli zrobić to inaczej – da nam po łapach. Nikt nie da nam nic za darmo, lecz za naszą niewolę”. (RSA – cele i działania, 1992:2i n.)

Jany Waluszko, zapytany, jakie czynniki społeczno-polityczne wpłynęły na powstanie ruchu, odpowiedział „- Nie wiem, czy w ten sposób da się to wyjaśnić. Czynniki statystyczne działają w masie, a elektron jest wolny. My byliśmy takimi wolnymi elektronami. Jeśli coś w ogóle działało, to nasza młodość i kompromitacja w naszych oczach (ale już nie ogółu) nie tylko komuny, ale i opozycji. A wówczas wniosek jeśli ani lewica, ani prawica, to wolność – nasuwał się sam.”[5]

W ramach RSA działają i funkcjonują do dziś różne grupy w poszczególnych miastach, między innymi w Gdańsku, Poznaniu, Lublinie, które jednak mają pełną autonomię w swoich działaniach. Powstanie nowych grup, wchodzących w skład RSA, zdaniem założycieli następuje poprzez „firmowanie” swoich akcji nazwą ruchu, a nie poprzez zapisywanie się. „Brak struktur sprawia, że Ruchu nie można roz­bić a brak kierownictwa – że nie ma kogo przekupić, jak to się zdarza z innymi gru­pami opozycji, „S” nie wyłączając.” twierdzą twórcy ruchu.(Ibid.: 3 i n.)

Twórcy w następujący sposób interpretują swoją nazwę.

Ruch – ma oznaczać niezinstytucjonalizowanie działań, co stawiają jako swoją podstawową zasadę.

Społeczeństwa – ma się odnosić do apolityczności ruchu. „Nie chcemy walczyć o władzę – twierdzą twórcy – a wręcz przeciw­nie. Naszym celem są zmiany, a to, kto ich dokona – jest dla nas nieistotne. Inaczej politycy – ci nie tylko chcą rządzić, ale gotowi są zwalczać to, co sami postulowali, jeśli tylko to nie oni mają tego dokonać”. (Ibid.: 3 i n.)

W końcu słowo „Alternatywnego” miało – ich zdaniem – oznaczać działanie poprzez pluralistyczne współistnienie różnych organizacji życia społecznego. Przy czym wszystko miało odbywać się bez państwa. Dużą znaczenie przypisywali temu, aby każdy miał prawo do realizowania własnych wizji, bez żadnego wzajemnego przeszkadzania oraz to, aby nikt nie był uszczęśliwiany na siłę. (Ibid.: 4)

W pierwszej fazie działalności aktywiści z RSA walczyli o realizację swojej wizji społeczeństwa alternatywnego, walcząc z systemem komunistycznym, jak określa to J. Waluszko „dymiąc i agitując”. W późniejszym okresie głównym celem krytyki ruchu stała się opozycja, która – ich zdaniem – sięgając po władzę zdradziła swoje ideały. Zarzucali jej między innymi to, że nie dąży do niepodległości Polski i wycofania wojsk sowieckich z kraju. Krytykowali odbieranie ludziom wypłat poprzez ciągłe zwiększanie podatków, z których pieniądze przejmuje państwo, za które zamiast pralek i lodówek produkuje się czołgi, a zamiast mieszkań i szpitali buduje się elektrownie atomowe lub inne bezsensowne inwestycje. Nie zgadzali się również na zaciąganie przez państwo kredytów od zachodnich państw, które my również będziemy spłacać. (Ibid.: 4).

Choć po 1989 roku równie mocno atakowali byłą opozycję, to wcześniej próbowali nawiązać z nią współpracę. Jednak, jak przyznaje Waluszko, współpraca z oficjalną opozycją nie udała się, gdyż nie pozwalała ona działać ruchowi po swojemu. „„Wojna” [stan wojenny -aut.] na krótko zbliżyła nas do „Solidarności”, ale szybko okazało się, że oni nie chcą walczyć, a my ich słuchać. Więc w oparciu o dawną redakcję i paru nowych ludzi założyliśmy nasz ruch. Nie udało się naprawić tego po 13. grudnia mimo prób, bo chcieli rządzić jak komuna, tylko nie mieli jej siły. Byli śmieszni, a groźni o tyle, że mieszali ludziom w głowie gadając o walce i… kapitulując.”[6] Pozostała im, jak twierdzą, współpraca z radykalną opozycją: „S” Walczącą i „S” Młodych czy FMW, przez co podziemie uznało ruch za „siły niepolskie i niekatolickie, prowokatorów, terrorystów itp.”[7] Jany Waluszko uważa, że ostateczne rozejście się dróg anarchistów i opozycji nastąpiło już jesienią 1980 roku.

RSA zapoczątkował także zakrojoną na dużą skalę akcję antymilitarystyczną, do której dołączył się później powstały ruch Wolność i Pokój. Od 1983 roku zaczęli publikować w Homku, piśmie RSA, artykuły piętnujące przymusowy pobór. Największy oddźwięk sprawa uzyskała w latach 1984-1986, kiedy rozpoczęto akcje ulotkowe, w których poruszali tą kwestię. Aktywiści ruchu walczyli z poborem odmawiając stawiania się przed komisją wojskową, odsyłając i paląc książeczki wojskowe. Te działania rozpoczęli w 1985 roku, kiedy przyłączyli się do akcji, zapoczątkowanej przez tworzący się ruch Wolność i Pokój. Niejednokrotnie spadały na nich za to represje ze strony państwa. Początkowo RSA domagał się wprowadzenia służby zastępczej. Z czasem jednak ich celem stała się walka o całkowite zniesienie poboru. Akcje te kontynuowane były także po roku 90.

Na początku lat 90. ruch zrezygnował z walki o przemianę świadomości społeczeństwa. Swoją działalność skupili na budowaniu własnej społeczności „obok państwa”. „Nie chcemy zmieniać tego systemu, wystar­czy, że będzie on tolerował nasze „budowanie obok”. Jeśli nie – będziemy musieli się bronić wszelkimi sposobami, ale walka nie jest naszym celem. Ci, którzy chcą pozo­stać w ramach systemu i zmieniać go – muszą robić to sami. Po 10 latach walki stwierdziliśmy, że społeczeństwo nasze jest niereformowalne! Postanowiliśmy skupić się na pracy do wewnątrz i budowaniu komórek nowego społeczeństwa, to – upadnie samo, jeśli tak dalej pójdzie. Kto zechce – może przyłą­czyć się do nas, pozostajemy otwarci dla wszystkich chętnych do współpracy, ale nie będziemy nikomu urządzać zabawy w życie. (RSA – cele i działania, 1992: 4) Obecnie, jak twierdzi Jany Waluszko, „kondycja” RSA jest dobra. Działamy sobie na miarę czasu desocjalizacji (tak koniunkturalnej po fali 1989, jak i strukturalnej po przejściu od kolektywizmu do egoizmu. RSA bywa dziś w Gdańsku, Poznaniu, Lublinie, mieszając się z szeregiem innych inicjatyw[8]”.

W 1985 roku powstaje ruch Wolność i Pokój[9], który obok RSA był kolejnym ważnym ugrupowaniem, które wpłynęło na kształt polskiego anarchizmu. Nie był to jednak ruch anarchistyczny, ale pacyfistyczny. Niemniej jednak w swoich szeregach skupiał sporo anarchistów (między innymi późniejszych twórców Mać Pariadki), a działania RSA jak i WiP-u często się zazębiały, np. podczas walki z EA w Żarnowcu. Różnice między tymi grupami w dużej mierze wynikały z odmiennych sposobów działania.

Jak podaje Marek Jędrzejewski, ruch skupił się przede wszystkim na dwóch aspektach. Po pierwsze domagali się służby zastępczej. Walczyli o uwolnienie więźniów sumienia, odmawiających odbycia służby wojskowej. Ponadto domagali się wycofania z Europy wojsk zarówno radzieckich, jak i amerykańskich. Po drugie domagali się respektowania prawa, do życia ludzi zgodnie z duchem natury. (Jędrzejewski, 1999: 136).

Podstawowym celem WiP-u, jak podaje socjolog, była walka z obowiązkiem służby wojskowej. W celu realizacji swoich postulatów organizowali festiwale, zloty, happeningi, manifestacje, protesty i głodówki.(Ibid.:136). Wprowadzili do walki o swoje ideały, zgodnie z duchem działania non-violence, tzw. sittingi, które polegały na biernym siedzeniu, okupując jakiś cel.

Ruch współpracował z RSA, które zapoczątkowało ruch obdżektorski. Jednak postulaty tych dwóch ruchów trochę się różniły. WiP początkowo protestował przeciwko składaniu proradzieckiej przysięgi wojskowej. Odrzucał podporządkowanie polityczne armii Związkowi Radzieckiemu, podczas gdy anarchiści z RSA odrzucali w ogóle instytucję wojska. W późniejszym okresie WiP rozpoczął walkę o zastępczą służbę wojskową, a gdy ta została uchwalona, walczyli o jak najlepszy jej kształt. Nie akceptowali tego, co uchwalono za pierwszym razem, że służba zastępcza miała się odbywać w dużych odległościach od miejsca zamieszkania i słabo opłacana. Było to przyczyną kolejnych protestów. W 1985 roku ruch Wolność i Pokój, w ramach swoich protestów, zaczął odsyłać i palić książeczki wojskowe. Do akcji dołączył Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, a także inne grupy kontrkulturowe. Spotkało się to z represjami ze strony władz. Aktywiści tych ruchów zamykani byli w więzieniach. Odpowiedzią WiP-owców były kolejne demonstracje, mające na celu uwolnienie więźniów sumienia. Dzięki współpracy z organizacjami zagranicznymi akcje te nagłośnione zostały na Zachodzie, który próbował – i to skutecznie – wpłynąć na polskie władze.

W 1989 roku, tuż przed przemianami w kraju, ruch Wolność i Pokój zaczął się dzielić. Część aktywistów chciała zbliżyć się do partii politycznej, a reszta chciała działać na dotychczasowych zasadach. Ów rozłam wynikał niewątpliwie z dużej rozbieżności orientacji ideowych wśród ludzi tworzących ruch, z czego na początku sam WiP był dumny.

Po przemianach w kraju ruch w praktyce przestał istnieć. Część ludzi, jak na przykład Jan Maria Rokita, postanowiła zająć się polityką. Inni stali się funkcjonariuszami UOP-u. Pozostali, którym bliższe były idee wolnościowe, zasili szeregi tworzącej się Federacji Anarchistycznej lub realizowali się w innych sferach zbliżonych do tej koncepcji. Na przykład jako ekolodzy lub założyciele polskiej grupy Amnesty International. (MP 67 (1-2/98): 13 i n.)

Kolejną grupą, która wpłynęła na tworzący się anarchizm w latach 80. był TOTART, powstały w Gdańsku w 1986 roku. Założycielami byli: Zbigniew Sajnóg, Artur Kozdrowski, Ryszard Tymon Tymański oraz Paweł Konjo Konnak. Była to grupa proanarchistyczna, która preferowała działania na płaszczyźnie artystycznej. Włodzimierz Chorązki tłumaczy powstanie nazwy następująco – „Wychodząc z założenia, że ustrój totalitarny (tot-ustrój) totalizuje społeczeństwo, to ono (tot-społeczeństwo) powinno ztotalizować produkcję sztuki – tot-sztuka. Tot-Art miał być początkiem tot-sztuki”. (Chorązki, 1996:17)

Swoją aktywność prowadzili w różnych formach. Organizowali wystawy, wernisaże, happeningi, a wszystko to miało charakter prowokacyjny.

W pewnym sensie także wrocławska Pomarańczowa Alternatywa (PA) wpłynęła, jeśli nie na tworzenie się ruchu, to z całą pewnością na sposób działania anarchistów. Była to artystyczna grupa stworzona przez Waldemara Marię Frydrycha vel Majora. Organizował on happeningi, które z początkowej, zabawowej formy, przybrały charakter ruch twórczego. Pomarańczowa Alternatywa naśmiewała się z socjalistycznej rzeczywistości. To właśnie PA, zdaniem Marka Jędrzejewskiego jako pierwsza funkcjonująca w Polsce organizacja niezależna posłużyła się w swoich działaniach happeningiem, który miał duże znaczenie na wpływ świadomości społecznej.[10] Ta forma manifestacji szybko została podchwycona przez środowisko anarchistyczne i stała się stałym elementem walki z systemem.

Moim zdaniem należy tu włączyć także ekologów, którzy wyodrębnili się z różnych kontrkulturowych grup, a którzy także wpływali na kształt anarchizmu, czego przykładem mogą być Zieloni Anarchiści. Marek Jędrzejewski twierdzi, że „apoteozują [oni] przede wszystkim działania nieformalnych organizacji, a także inicjatywy oddolne, którym często zarzuca się charakter działań antypaństwowych, anarchizujących życie społeczne”. (Jędrzejewski, 1999: 120). Choć jak zastrzega nestor polskiego anarchizmu – Jany Waluszko – „ekologom grozi raczej skorumpowanie przez system przy pomocy różnych etatów, komputerów, fundacji, dotacji, oficjalnych programów”. (Mać Pariadka 1/2000:14). (cdn.)

 

Marcin Pielużek

 

Przypisy:

0  W rozmowie z autorem;

[1] W tekście również jako Mać lub Pariadka;

[2] W rozmowie z autorem;

[3] Pierwszą powojenną grupą anarchizującą był Klub Artystów Anarchistów, działający w latach 1959-1964 w Bytomiu. Po przeniesieniu się jednego z liderów klubu do Warszawy działała on jako grupa studencka – literacko-plastyczna (1964-66). Była ona jednak stricte artystyczna, zajmująca się poezją, muzyką, malarstwem. Nazwa została wybrana ze względu na zainteresowania twórców ideami E. Abramowskiego, M. Bakunina i P. Kropotkina, ale grupa ta nie odegrała ona żadnej większej roli. (MP 7-9/98; 62). Później aktywność wolnościowców odżyła w 1980 roku w przy uniwersyteckim warszawskim klubie Sigma, która stała się początkiem anarchistycznego boomu lat 80;

 [4] W rozmowie z autorem. W manifeście można przeczytać, że ludzie tworzący RSA, „wywodzą się ze środowiska gdańskiej alternatywy, grupy młodzieży z pogranicza opozycji i kontrkultury, funkcjonującej od marca 1980 r., kiedy to w I L.O. w Gdań­sku spotkały się: redakcja pisma homoistycznego Nietoperz (rocznik 1962) i kaba­ret uczniowski Tapeta (rocznik 1964)”.(RSA – cele i działania, 1992: 2);

[5] W rozmowie z autorem;

[6] W rozmowie z autorem;

[7] W rozmowie z autorem;

[8] W rozmowie z autorem;

[9]  Sami członkowie o powstaniu ruchu pisali w swoim sztandarowym piśmie A’Cappella następująco: “Ruch Wolność i Pokój powstał na skutek wzmożonych wyładowań atmosferycznych. Największym sukcesem (jak dotąd) jest fakt, że nie wybraliśmy swojego kierownictwa oraz to, że toleruje w swoich szeregach przeróżnej maści palantów. To wbrew pozorom w Polsce nie lada osiągnięcie, bo na ogół zdarza się odwrotnie – mamy “kierownictwo” i “przywódców”, nie ma jednak upragnionej masy członkowskiej, a gdy powstaje jakaś grupa, sekta – to jest przeważnie tak ideowo jednolita i zwarta, że jakikolwiek dewiant czy odszczepieniec od reguł gry grupy jest w momencie narodzin przeznaczony do kasacji. Z WiPem tak nie jest. WiP jest wewnętrznie tolerancyjny. Niektórzy twierdzą nawet, że anarchistyczny. To dobrze. Anarchizm non-violence (bez przemocy) nie jest taki zły. Czymże jest więc WiP? Jest to kilkuset człekokształtnych potworków (płci obojga) zatruwającym życie podstarzałym generałom, niszczących karierę ambitnym milicjantom, psujących obrazek ładu i składu propagandzistom i zawodowym krętaczom i w ogóle jest to ekipa podejrzana i niepewna, w której katolicy mieszają się z elementami niezbyt patriotycznymi, bez entuzjazmu dla religii i tradycji.”;

[10] “Sztuka prowokacji intelektualnej poprzez ośmieszanie schematów, haseł polityczno -propagandowych, zbitek słownych wyrwanych z kontekstu nie jest niczym nowym w repertuarze działań teatralnych. Dotychczas jednak odbywało się to w zamkniętej przestrzeni oraz istniał wyraźny podział na aktorów i widownię. W działaniach happeningowych podział ten przestał faktycznie istnieć. Aktorami stawali się zarówno milicjanci, jak i zwykli ludzie, tworzący na żywo barwne przedstawienie.” (Jędrzejewski, 1999: 209-210).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*