„Lulu – puszka Pandory” – film nadal aktualny? Rzecz o cenzurze, seksizmie i homofobii (3)

 

Homoseksualiści nadal pozostają najmniej znaną grupą, w którą był wymierzony terror nazistowski. Ich prześladowania są być może ostatnim, niewypowiedzianym rozdziałem historii XX wieku. Nawet ci, co wychowali się w Niemczech, nigdy nie słyszeli o tym, że naziści prześladowali dwa pokolenia homoseksualistów, o tym, iż byli oni kierowani do obozów koncentracyjnych i że wielu z nich tam zginęło. Sporo czasu minęło, zanim zorientowano się, iż niektóre z tych osób żyją. Z biegiem lat zacierają w sobie wspomnienia. To już dla nich zła historia, do której nie chcą wracać. Czy jednak to możliwe? Choć pokolenie wojenne odchodzi w przeszłość, kultura nie może jednak odciąć się od wspomnień. O niektórych mówi się otwarcie, inne pozostają ukryte. Niezwykłym świadectwem tamtych czasów stał się dokument Paragraf 175, nakręcony w 2000 roku przez. Roba Epsteina i Jeffreya Friedmana (narracja – Klaus Müller). W tym wielokrotnie nagradzanym filmie, poruszającym problem dyskryminacji homoseksualistów, swoje historie z więzień i obozów koncentracyjnych opowiadają ofiary, które przeżyły prześladowania (m.in. nagroda na Sundance Film Festival, 2000 – Documentary Jury Prize for Directing Berlin Film Festival, 2000 – FIPRESCI Award [Fédération Internationale de la Presse Cinématographique] for Best Film [Panorama Section]; Teddy Award for Best Documentary).

Po raz pierwszy swymi przeżyciami zdecydowało się publicznie podzielić pięć z nich – pół-Żyd, aktywista gejowskiego ruchu oporu, który spędził wojnę, pomagając uchodźcom w Berlinie, żydowska lesbijka, która uciekła do Anglii dzięki pomocy kobiety, która miała ją zgładzić, niemiecki fotograf – katolik, który został aresztowany i uwięziony za swój homoseksualizm, a po wyzwoleniu przyłączył się do armii, gdyż „chciał być z mężczyznami”, francuski Alzatczyk, który widział tortury swego przyjaciela. Wiadomo o tym, że przeżyli jeszcze dwaj homoseksualiści, jeden w Polsce i jeden w Niemczech. Odmówili jednak opowiedzenia swych historii dla potrzeb tego filmu. Te wszystkie opowieści – czasami gorzkie, a czasami przepojone ironią – niosą niezwykłe świadectwo, do czego zdolny jest człowiek, by przeżyć trudne do opisania okrucieństwo. Bogato udokumentowany archiwalnymi zdjęciami i kronikami filmowymi, Paragraf 175 niesie prowokujące pytania na temat pamięci, historii i tożsamości.

„Stosunek między mężczyznami lub człowieka ze zwierzęciem jest uznany za niezgodny z naturą. Karą za to przestępstwo jest więzienie, a także możliwość pozbawienia praw obywatelskich” – mówi tzw. Paragraf 175. Ten zapis z czasów Trzeciej Rzeszy nawiązuje do przepisu prawnego dot. karalności sodomii, który w niemieckim kodeksie karnym już od 1871 roku. Z początku w Berlinie, w którym – wedle świadków – można było czuć się wolnym i robić to, co się chciało, ignorowano to główne, niemieckie, homofobiczne prawo. Powstał ruch, który chciał znieść Paragraf 175. Kierował nim osobiście dr Hirschfeld, pionier w badaniach nad zachowaniami seksualnymi, socjalista, Żyd i homoseksualista. Założony przez niego Instytut zyskał światowy rozgłos i coraz więcej osób w Niemczech popierało wyzwolenie homoseksualistów. Dziś trudno sobie wyobrazić, jakie szaleństwa miały miejsca w Berlinie po pierwszej wojnie światowej. Wszystko wtedy stanęło na głowie. Mężczyźni tańczyli z mężczyznami, kobiety z kobietami. To były złote lata Berlina. Myślę, że w całym Berlinie było się wtedy wolnym i mogło się robić, co się chciało. – „Mieliśmy trzy bardzo znane kluby – wyznaje bohaterka filmu Paragraf 175. – Jeden z nich na północy. Przychodziły tam robotnice, zwykle w odświętnych ubraniach. Przyznam się, że trochę się bałam, ale to normalne, jeżeli wcześniej nie widziało się kobiet, które wyglądały, jak mężczyźni, jeżeli nie przebywało się z taką masą lesbijek. Dziwiło mnie to, ale musiałam się przyzwyczaić. Najciekawsze jest to, że spotkałam tam kobietę, która wyglądała jak Marlena Dietrich. Chciałam ją poznać, a ale ona nie zwracała na mnie uwagi. Jednak widziałam ją później kilka razy i to ona uratowała mi życie. To od niej dostałam angielskie dokumenty, które wysłała mi z Anglii”. W klubie tanecznym w Schwarzenburgu – zwykłym barze, w niektóre dni wynajmowanym przez homoseksualistów „było wiele radości i jeszcze więcej hałasu”. Na ich tańcach co jakiś czas ktoś wpadał do baru i krzyczał „Policja tu idzie”. Wszyscy wtedy podciągali spódnice i chowali się, ale policja nigdy się nie zjawiła. Jednak dopóki istniało homofobiczne prawo, dopóty istniały groźby, szantaże i więzienia. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy w ciężkich czasach, kiedy ludzie nie mieli pracy, pozamykano fabryki, miliony robotników wylądowały na bruku, a krajem szarpała wszechpanująca inflacja, pojawił się Hitler. Z początku był on wyśmiewany i trudno było uwierzyć, że ludzie staną po stronie kogoś takiego. On obiecywał, a ludzi w to uwierzyli. „Chcecie masła, czy broni” – krzyczał Hitler w swej słynnej przemowie, a ludzie odpowiedzieli mu „Broni!”. Choć założona po klęsce po I wojnie światowej partia nazistowska miała własne plany co do młodzieży, przez lata ruch młodzieżowy w Niemczech nie przypominał późniejszych działań Hitlerjugend. Tysiące młodych mężczyzn nie miało nic wspólnego z pruską dyscypliną. Dla nich liczyła się romantyczna wizja świata i kult ludzkiego ciała. Później pojawiły się grupy Hitlerjugend z kastetami i inną bronią. Stawianie jakiegokolwiek oporu było bezskuteczne, gdyż bojówki były silniejsze i było ich więcej. Naziści postanowili zmienić naród w zdyscyplinowaną jednostkę bojową. Chłopcy z Hitlerjugend musieli nosić mundurki, a rodzice – szybko je kupić. W ciągu czterech miesięcy całe klasy szkolne nosiły brązowe lub czarne koszule oraz czarne spodenki. Atakiem z 4. lutego 1923 roku członkowie partii nazistowskiej rozpoczęli bestialskie, brutalne akcje przeciwko ruchowi na rzecz wyzwolenia homoseksualistów. Początkowo stosunek do homoseksualizmu na łonie partii nazistowskiej był niejednoznaczny. Ernst Roehm – jeden z oficerów Hitlera i od początku jego towarzysz był homoseksualistą, o czym wszyscy wiedzieli. W latach 20. XX w. Roehm stworzył bojówki oraz SA, prywatną milicję, stojącą za plecami Hitlera i dbającą o to, by jego wizje wcielano w życie. Opozycja, chcąc podważyć znaczenie nazistów, mówiła otwarcie o jego homoseksualizmie, jednak Hitler stał po jego stronie: „SA nie jest instytucją, która ma umoralniać delikatne panienki. To formacja dla mężczyzn, zaprawionych w boju”. Hitler zaakceptował Roehma w drodze wyjątku. Dopóki czyjeś działania były zgodne z ideologią partii, nikt nie powinien mieszać się w prywatne życie tej osoby. Naziści jednak zawsze potępiali homoseksualistów. Choć początkowo większość wierzyła, iż ich niemieckie pochodzenie uchroni ich przed represjami, homoseksualiści słusznie zdawali sobie sprawę z tego, że nawet homoseksualista w rządzie w niczym nie może im pomóc. Podobnie, jak nazistowskie ludobójstwo Żydów i Romów, prześladowania homoseksualistów zostały umotywowane fanatyczną wiarą Adolfa Hitlera w wyższość i „czystość rasową” Niemców, którzy jego zdaniem stanowili część „rasy aryjskiej”. Jak rozpoczął swe przemówienie z 1936 r. Heinrich Himmler, szef SS (= Schutzstaffel), czyli „straży ochronnej”, nazistowskiej policji powołanej do walki o czystość rasową, naziści postrzegali homoseksualizm jako „symbol degeneracji destruktywny dla ich rasy”. Jak powiedział Himmler „7-8 proc. mężczyzn w Niemczech ma skłonności homoseksualne. Jeżeli to się nie zmieni, nasz naród rozpadnie się przez tą zarazę. Homoseksualiści pozbawiają ojczyznę tego, co są jej winni – potomstwa”. Naziści bezlitośnie traktują homoseksualizm, który uważają za zbrodniczą perwersję. Aryjska czystość miała zmyć hańbę ojców i zapewnić świetlaną przyszłość. Dlatego naziści, wierząc w spaczone koncepcje nt. zakaźności homoseksualizmu, uważali, że niezwykle istotne jest wynalezienie przeciw niemu „lekarstwa”, by zachować reprodukcyjny potencjał tych mężczyzn. Jednak w obliczu jego braku naziści wierzyli, iż jedynie terror powstrzyma gejów od „infekowania” innych, jak również od zaspokajania swych „chorobliwych” żądzy. W barach dla gejów zapanowała niesamowita atmosfera strachu. Ciągle sprawdzano, kto wszedł. Zaczęły się prześladowania. Trudno było to zauważyć, gdyż bar był wciąż otwarty. Tylko po to, by wszystkich homoseksualistów zebrać w jedynym miejscu. Naziści pozwolili im zachować miejsca spotkań tylko po to, by ich później szybko i łatwo wyłapać. 30. stycznia dzięki dużemu poparciu wyborców Hitler został kanclerzem. W ciągu miesiąca naziści kazali zamknąć większość barów, klubów nocnych i tanecznych dla homoseksualistów. 27. lutego zapłonął Reichstag. Hitler oskarżył o podpalenie komunistów, ci zaś twierdzili, że to naziści i rozpuścili plotkę o aresztowaniu kochanka Roehma. Wykorzystując kryzys Hitler uzyskał od rządu specjalne przywileje. W ciągu miesiąca niedaleko Dachau otwarto pierwszy obóz koncentracyjny. Hitler ogłosił bojkot żydowskich instytucji oraz sklepów. Jednym z pierwszych środków podjętych przez niego po uzyskaniu władzy w Niemczech, było zakazanie magazynów „pornograficznych” (zarówno pro-gejowskich, jak i pro-lesbijskich) oraz organizacji na rzecz praw homoseksualistów, tj. grupy Magnusa Hirschfelda oraz Adolfa Branda. 6. maja 1933 r. miał miejsce atak na Instytut Badań Seksualnych prof. Hirschfelda, a parę dni później podczas publicznej ceremonii spalono jego cenne książki i materiały archiwalne. Kiedy naziści przejęli władzę, naukowiec opuścił kraj. Osiadł we Francji, gdzie zmarł w 1935 roku. Rząd aresztował również jego asystenta, Kurta Hillera. Po serii tortur i fatalnym pobiciu przez bojówki SS wysłano go na 9 miesięcy do obozu koncentracyjnego. Później zdołał on uciec za granicę. W tym kontekście warto również wspomnieć, że wyprodukowany przez Magnusa Hirschfelda film Anders als die Andern (Different from the Others – Inny od innych) był pierwszym i do lat 60. – prawdopodobnie jedynym filmem podejmującym wątek walki o tolerancję społeczną wobec gejów i lesbijek. Po raz pierwszy rolę geja zagrał Conrad Veidt – aktor, znany szeroko ze swych homoseksualnych preferencji. Poza fragmentem – 30-minutową wersją, znalezioną na Ukrainie w 1976 roku – wszystkie kopie filmu oraz jego remake z 1927 roku zostały zniszczone w okresie prześladowań nazistów. 10. maja naziści spalili bibliotekę narodową. W całych Niemczech spalono tysiące książek autorstwa Żydów, komunistów i innych „degeneratów”. 14. lipca, 6 miesięcy po objęciu władzy partia nazistowska była jedyną legalną partią w kraju.

Prześladowania gejów i lesbijek przez nazistów w latach 30. nasilały się, z wyjątkiem ich krótkiego zawieszenia w 1936 roku, kiedy z powodu organizacji Igrzysk Olimpijskich w Berlinie Niemcy znalazły się w centrum uwagi całego świata. Liczba mężczyzn skazanych za uprawianie homoseksualnego seksu wzrosła z 801 w 1932 r. do ponad 12 000 w 1937. Do 1934 r. Hitler stworzył silny przemysł zbrojeniowy. Roehm chciał zwiększyć znaczenie SA kosztem wojska, co się nie podobało Hitlerowi. 29. kwietnia wydał więc wyrok na Roehma oraz na 300 wrogów Rzeszy. Pierwsza nazistowska masakra została później nazwana „nocą długich noży”. Tydzień później jako kolejny powód zabicia Roehma Hitler podał jego homoseksualizm. Obiecał też oczyścić partię nazistowską z homoseksualistów. Samo napiętnowanie nie wystarczyło, zaczęły się prześladowania. Władze gestapo utworzyły specjalny wydział do walki z homoseksualizmem. W październiku 1934 roku rozpoczęły się masowe aresztowania, w tym samym miesiącu Gestapo formalnie założyło Wydział Bezpieczeństwa Federalnego do Zwalczania Aborcji i Homoseksualizmu. W następnych miesiącach sąd zarządził, że legalnie karane mogą być wszelkie akty, zagrażające „wrodzonym, zdrowym instynktom narodu niemieckiego”. W 1935 roku, w rok po zabiciu Roehma, naziści wprowadzili własną wersję paragrafu 175. 28. czerwca tegoż roku paragraf ten rozszerzono, by umożliwiał karanie miłości homoseksualnej i uznanie „kryminalny występek” nawet zwykłe, przelotne spojrzenie. W nazistowskiej wersji paragrafu 175 jako dowód wystarczała plotka lub domysł. Do więzienia można było trafić za dotknięcie kogoś, za gest, za spojrzenie. Podejrzewani o bycie homoseksualizm byli aresztowani przez policję polityczną, po czym wywożeni do obozów koncentracyjnych – do Dachau, Mauthausen, Buchenwald, Schirmeck. Nikt nie wiedział, jak długo będzie więziony, ani dokąd trafi. Podejrzewanych śledzono, by ich szantażować. Policja gromadziła dokumenty i umieszczała nazwiska na liście homoseksualistów. Korzystając z pomocy wszechobecnych szpicli podejrzanych obserwowała – dokąd chodzą, co robią, jak żyją. Zaczęły się zsyłki i pożegnania. Ci, którzy zostali, trzymali się razem. W obozach koncentracyjnych, dokąd byli wysyłani, prześladowanych z powodu orientacji seksualnej nazywano ich „homo” albo „paragraf 175”, co podkreślały stosowne napisy na plecach. Później homoseksualistów stygmatyzowano, przypinając im różowe trójkąty (różowy trójkąt – homoseksualista, zielony – przestępca, czerwony – więzień polityczny, brązowy – Cygan, fioletowy – świadek Jehowy, żółty trójkąt z gwiazdą Dawida – Żyd). Oficjalną polityką wobec homoseksualistów była reedukacja. Ponieważ większość z nich stanowili Niemcy, nie trafiali do komór gazowych. Zaciągano ich do niewolniczej pracy, poddawano eksperymentom chirurgicznym albo kastrowano. Prawie ¾ z nich zginęło w obozach. Istniała w nich pewna hierarchia więźniów – od najsilniejszego do najsłabszego. Oczywiście najniżej znajdowali się homoseksualiści. Aresztowani, poddawani torturom, bici, osamotnieni, pozbawieni możliwości obrony i procesu – znajdowali się na samym dole klasyfikacji. O gwałtach nie warto wspominać. „Przy mnie i przy 300 innych osobach zamordowano mojego przyjaciela Jo. Skazano go na pożarcie przez psy, owczarki niemieckie. Nigdy tego nie zapomnę” – opowiada jeden z bohaterów filmu dokumentalnego Paragraf 175. O szczęściu można było mówić, gdy ktoś trafił do zwykłego więzienia. Mogło to przedłużyć życie. Najstraszliwszą torturą przyprawiającą o gęsią skórkę był tzw. śpiewający las. Polegała ona na tym, że do wybetonowanych dziur w ziemi wstawiano drewniane pale, a na zamocowanych na nich hakach wieszano wszystkich skazanych. – „W żydowskich barakach było podobnie, z tym, że jeszcze ich do tego krępowano – dowiadujemy się z filmu. – Wrzaski i krzyki z lasów były nieludzkie. Śpiewające lasy… nie da się tego opisać, a o wielu rzeczach wciąż się jeszcze milczy”. (cdn.)

 

Agnieszka Maria Wasieczko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*