Lista przedmiotów fakultatywnych gimnazjum genderowskiego im. Przodowników Pracy Neoliberalnej w Wólce Naftowej

Dedykuję wszystkim nauczycielom, utrwalaczom Psubracji, entuzjastom marksistowsko-liberalnej urawniłowki, entuzjastom likwidacji historii i ich uwielbiania dla testów na matołectwo uczniów, KODchodującym radośnie, śpiącym kiedy PO-PSL likwidowały naukę historii Polski w szkołach, zezwalało na nakładanie koszy na głowę uczycielom, bo to tolerancja, obrońcom uczniowskigo zbydlęcenia tzw. fali w gimnazjach, zjawiska rodem z LWP, posranym autorytetom, kukiełkom w teatrze politycznym przegranego establiszmentu Psubracji i guldenowego dyrygenta – 

Sorosta Analnego.

  1. Język wołowy w galarecie – Bardzo ważny przedmiot humanistyczny z wkładką mięsną, lecz wegetariańską, rekomendowany przez prezydenta Hollanda i wielkiego muftiego Zairu Podwodnego. Rozwija duchowo skautów i ministrantów podwodnych. Dla muzykantów z Bremy jest neutralny, choć osioł może poczuć się gorzej. W tradycji staropolskiej pod wpływem owego języka chłop zamienia łapcie z łyka w sarmacką karabelę, którą zjada co niedzielę. Razi swą rubasznością Włochów i kościelnych śpiochów. Nie jest wskazany dla młodych matek i obsługi wodnych armatek. Język wołowy znają biegle śnięte krowy i brzemienni pozamałżeńsko hodowcy jałowcy i czarne wdowy, trajkocące o embrionach i jurnych mormonach.
  2. Kaligrafia szwarcwaldzka – Przedmiot stary jak świat śródziemnomorski, choć imputuje się mu pochodzenie od małpy. Niedawno odkryto, iż kaligrafię ze Szwarcwaldu uprawiał Neron podczas pożaru Rzymu, a także Tuchaj Bej w czasie zwiedzania Krymu na zaproszenie martwej kobiety z gminu. Po wysłuchaniu dumek Putina poziom kaligrafii osiągnął taki poziom wycyzelowania, iż embriony muszą się skrobać… za uchem, zaś Inocenty Kadłubek czuje się zuchem. Po pełnym kursie owej kaligrafii można zostać mężną białogłową lub emerytowanym Jehową, a także księgowym w bazylice lub zamiatać krokodylowe ulice.
  3. Angelologia praktyczna – Prastara wiedza o aniołach białych i czarnych, a także chórach anielskich, strąceniu aniołów w szeregi Komsomołu, anielskich włosach i peruce Judasza, zakładanej do czardasza. Praktykując angelologię można poznać smak lewitacji i usłyszeć poszum skrzydeł archanioła Uriela, który o jednej nodze na hulajnodze wraca z żydowskiego wesela. Wielkim wzorem angelologii stosowanej politycznie, także domacicznie, jest Angela Merkel, która swoje anielskie maniery rozdaje muslimom jako koszerne desery. Dyplomowany angelolog potrafi – pleść wiklinę, wydalać KODchody w wiejskiej parafii i mężnie stawić czoła ruskiej mafii na wschód od Edenu.
  4. Wizualizacja erotyczna – Przedmiot popularny w Skandynawii, ale w kraju cuchnącym psubratem i płynącym wódką, dzieci trzyma się krótko i sprawy erotyczne są dla nich enigmatyczne. Dlatego więc, niestety, uprawiania minety uczą dzieci gazety, drukowane przez masonów i odlewników prawomyślnych dzwonów. Zaś wszystkie pozycje erotyczne, choć niektóre nie są śliczne, znają tylko uczeni w piśmie i gejsze jedzące wiśnie. Właściwie zastosowana wizualizacja erotyczna pozwala poczuć popęd do drwala i uczucie wstydu na widok jelenia karibu.
  5. Wychowanie manichejskie – Nauczycielami wychowania manichejskiego są apostołowie z Prowansji, którzy po wejściu do podziemnego tunelu wyszli na zewnątrz dopiero na Helu. Tam założyli latający uniwersytet im. Hansa Klossa, który naucza, jak się nadwagę zrzuca poprzez głodówkę Brunnera i jak oczyszcza się duszę, ścinając świętą gruszę. Manichejczycy, kiedy idą po ulicy, rozsiewają miazmaty spod pachy taty i nauczają młodzież, jak do pralni oddać odzież. Pomimo, iż dualizm ontyczny przeszkadza im w akceptacji świata, bardzo ich popiera tata i na wywiadówce siedzi zawsze w cyklistówce.
  6. Etnografia buszmeńska – Jeden z nielicznych przedmiotów, dzięki któremu można poznać kawał świata i czarnego spotkać brata. Buszmeni z reguły nie używają cyklotronu do przyśpieszania melonów, są więc prości w obejściu i naturalni, nawet w ciasnej kopalni. Ich wielka miłość do lwów uczy nas, iż zwierz z wielką grzywą będzie na nas patrzył krzywo, jeśli nie damy mu sera i dwa złote na fryzjera. Od Buszmenów uczymy się więc miłości do zwierzyny, a także jak zbierać jeżyny, hodować karpie na drzewach i jęczmień uprawiać w ideologicznych chlewach. Ta wiedza pomaga nam sięgać gwiazd i wywozić śmiecie z miast, a nade wszystko kochać się z chopinowską pianistką i dla kurażu na czczo ejakulować w garażu.
  7. Choreografia tańca św. Wita – Ten taniec nauczany jest w szkołach europejskich przez pasterzy z Białowieży i ojców Bonifratrów, specjalistów od róży analnych wiatrów. Choreografię tańca opracowała św. Hildegarda z Bingen podczas nocnego czuwania na progu mieszkania Juranda ze Spychowa, co pochwalił Jehowa. Sekwencja kroków tak spodobała się św. Witowi, że kupił prawa autorskie od Hildegardy za słoik egipskiej musztardy. Nauczanie tańca św. Wita za serca nas chwyta, bo dzieci od przedszkola do Torunia wykonują takie ruchy, które zabijają muchy i straszą bociany, które niecnie zapładniają mamy. Dlatego dyplom tego tańca posiadał Mojżesz, Jano Starszi i Zbyszko z Bogdańca, a była w nim też biegła matka królów pik i szamotowa cegła.
  8. Wychowanie hydrauliczne – Znakomicie przygotowujący do życia w domu i kościele przedmiot praktyczny, pozbawiony wielkiej buty i prestiżu, ale znany też w Paryżu. Kto bowiem zrobi sam kolanko lub pokręci francuzem, a jeszcze lepiej założy uszczelkę na wapienną muszelkę, ten dostąpi radości prostej, a skromnej, lecz o twarzy czerstwej i ogromnej. Dyplomowany hydraulik znajdzie pracę na Alasce i w Birmie, zaś profesor fizyki teoretycznej często musi uprawiać seks oralny z zespołem „Ich Troje”, aby wyjść na swoje. Dlatego niech będzie pochwalony teraz i wszędzie hydraulik po kolędzie w Białowieży, Szwarcwaldzie i bez zbędnej odzieży, zawsze podniecający żołnierzy.
  9. Język koptyjski – Trudny przedmiot filologiczny, chociaż z wierzchu nieco liturgiczny, a od tyłu pełen wulkanicznych pyłów. Nauczanie języka koptyjskiego jest obowiązkowe w Laosie i na Litwie, a nawet prezydent Bush wolał go od pustynnych burz, zaś Obama – od kurnika do rana. Nikt na świcie nie wie, że Kopt kocha się w Ewie, bowiem od lat oralnie zamiata jeno sypialnię. Wymaga on od uczniów skupienia i oddania sprawie, nawet, gdy ksiądz piszczy w trawie. Szczególnie uzdolnieni lingwistycznie Koptowie mogą pieścić wymię krowie i po godzinach wiosłować pod prąd stały w Chinach. Posiadając zdolność operowania językiem koptyjskim można wykonać operację ślepej kiszki, zapładniać białe myszki, a patrząc z wiatraka – dostrzec sromotę Kiszczaka.
  10. Biologia skrzypłocza — Arcyważny dział biologii, skierowanej na wschodnie rubieże wybrzeża atlantyckiego i plaże okolicy Cape Cod, gdzie grasuje rekin młot. Badacze skrzypłoczy orzekli, że staroraki budowały wiatraki i kopalnie miedzi nawet przy spowiedzi. Stwierdzili także, że Rosjanie chowają w tapczanie mumię Putina, nawet co godzina! Wiedza o zachowaniach przy stole tych archaicznych zwierząt może podnieść nas na wyższy poziom wtajemniczenia w życie nawet, kiedy nie mamy pozwolenia od mamy na kontakty z wulkanem albo wiejskim tumanem. Tradycyjnie badacze skrzypłoczy używają powiedzenia o głębokim przesłaniu etycznym: Jak skrzypłocz bogu, tak bóg zwala wnet wielbłąda z nóg, albo: Skrzypłocz to brzmi dumnie, zwłaszcza w azbestowej trumnie. Nic dodać, a ująć jedynie można – kaczkę z rożna. Amon Ra, resztę z nieskończoności chętnie mumii krakowiaka da, da naaaaa…

                                                                        *

  AntoniK

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*