Leokadii Komaiszko wiersze wigilijne

Listy1Od redakcji www.siemysli…: Jako poetka Leokadia Komaiszko proponuje nam dzisiaj swoje wiersze. Jako naczelna Listów z daleka – składa życzenia Czytelnikom swego miesięcznika i tym, którym nieobce już jest siemysli… Mamy cichutką nadzieję, iż niektórzy przynajmniej odbiorcy Listów… zajrzą niekiedy do tekstów, publikowanych przez nasz portal i na odwrót – Czytelnicy siemysli… docenią propozycje pisma, edytowanego w  Liège.

 

Język polski w Wigilię

Rodzinie Komaiszków i Suswiłłów

Język polski, czymże jest dla mnie?

Majestatem nasielańskiej niedzieli.

Listem od cioci, wyczekiwanym latami.

Spojrzeniem ojca naszklonym tęsknotą.

 

Rodzina się rozsiewała zawsze daleko.

Ułomna niekorzyść to, czy też może siła?

By stać się drzewem na przybranej ziemi

Jakiejż witalności przecież potrzeba!

 

Kto familijne dzieje nam poukładał? I po co?

Bezkresy Wschodu przodkowie zaludniali.

Mało cywilizowane porządkowali strefy.

Język polski w sercach honorowo nieśli.

 

Nas porozsypał już los po Zachodzie.

Rodowe perły przez Emigrację transportujemy.

Język polski jest dla nas chlebem. I czymś lepszym.

Wigilijnej Wieczerzy uśmiechem ciepłym.

2013, Liège, Belgia

 

Kazachstańcy w Hamburgu

 

Śnią Kazachstan. Śnią stepy. Śnią zimno. I konie o sierści

zjeżonej. I płaskość przestrzeni po kres horyzontów.

Robotę ciężką, co zamiast wyzwalać – zniewala. Wykrzywia

plecy i duszę dławi. Śnią starą modlitwę, co moc dawała.

 

Budzą się w ciepłym wieżowcu. Za oknami widzą okna. Geometryczne

skrawki zieleni. Ścięte po korzeń, posłuszne. I oni w ułożonej linii wstają.

Biorą prysznic, jedzą śniadanie, idą na spacer. W Boże Narodzenie.

Między wieżowce. Świerki i brzozy. I… odartych z rodziny ludzi.

 

 

Wciskają swe dusze w ramy. Za wygody dziękują. Wybrańcy losu.

Lecz wiatr czują – ciągle obcy. I myślą:- Kazachstan. Tam rozwalają

domy. Tam brak ogrzewania. Tam z niedożywienia się puchnie.

Tam… dzieci nasze ! – I przeklinają cywilizację, którą poznali.

Grudzień 2001, Hamburg, Niemcy

Grudzien 2013 Liege 007

Boże Narodzenie w Belgii

 

Czas tu obecny jest nienawykły.

Czas rześkością ostrą oddycha.

Przyszły mrozy. I grudniowe

południe oczy wytrzeszcza jak na Wschodzie.

W kuluarach wilgotnych Leodium –

czekoladowymi papierkami szeleszczą Święta.

 

Stawiam w oknach choinki i bombki.

Wystrojone klasycznie sroki w koronie

starego drzewa mi koncertują. Płoną

ostatnim oranżem spóźnione nagietki.

Śnieżna puszystość opada wokoło i skrzypi.

Mam… żywy ogień w piecu przodków.

 

Biały opłatek na lnianym obrusie.

Rozmaryn i ryby pachnące dzieciństwem.

Obce wino. Nad tym co było, nie chcę płakać.

Ani zżymać się przed tym co będzie.

Kontempluję czas istniejący.

Dopływ każdej jego chwili namiętnie chłonę.

 

W barwach królewskiego błękitu

schodzi niebem – mój czas Bożego Narodzenia.

Grudzień 2008

  Listy2

Śnieg

 

Śnieg, kołdra puszysta, na me okna miękko opadła.

Na walońskich błękitnych kamieniach zaspy.

I na drewnianych parapetach litewskich.

Wiatr z bielą ruchliwą dyskretnie tańczy.

Firanami śnieżynek ciekawość okien przykrywa.

Niosę chleba dla ptaków, śnieg pod butami skrzypi.

Jak wtedy, gdy po choinkę, biegła za ojcem rodzeństwa trójka…

10.01.2010, Belgia

Leokadia Komaiszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*