Koniec ideologii Złotego Cielca (2)

W Stanach Zjednoczonych, jak pisał już Igor Panarin, obserwowane były sprzeczności, występujące w elicie pomiędzy: nacjonalistami – entuzjastami hegemonii globalnej Stanów Zjednoczonych oraz internacjonalistami – entuzjastami rządu światowego. Sukces gospodarczy Chin podczas ostatniego kryzysu sprawił, że elity nacjonalistyczne poczuły się mocno zagrożone. Co więcej, w miejsce dążenia do hegemonii globalnej Stanów Zjednoczonych następował tradycyjny izolacjonizm. Trump w swym obłąkaniu i nieuctwie popełniał uczniowskie błędy, ale wynikały one z jego schizofrenicznego obrazu świata i o tym dokładnie wiedzieli internacjonalistyczni imperialiści. Jednakże jego sekciarski umysł przyciągał jak magnes inne sekciarskie umysły. Atoli sukces nie pozwolił mu dostrzec, iż już nie ma miejsca na amerykańską politykę imperialną, opartą na mniemaniu o własnej potędze, lecz obecnie jest miejsce na politykę układania się z innymi graczami na scenie światowej, aby zająć w nowym rozdaniu intratne miejsce. Teheran, Jałta i Poczdam definitywnie się skończyły.

Pierwotnie zasadnicza różnica między sekciarskim nurtem quasi-konserwatywnym i internacjonalistycznymi liberałami sprowadzała się do dwóch zagadnień. Pierwszym była bezprzykładna agresywność quasi-konserwatywnego nurtu sekciarskiego, przeciwstawna rozgrywce zakulisowej internacjonalistycznych liberałów i od tego odszedł Trump, lecz przed adwersarzami uginał się wielokrotnie. John Ehreman traktuje tę agresywność sekciarzy jako poważną ułomność psychiczną. Atoli sekciarzem jest łatwo manipulować, aby wypełniał nieznane mu zadania. Jedna z reguł leninowskich dotyczy użytecznego głupka. Czy Trump się takim okaże, pokażą to najbliższe godziny i dni. Mówią, że zmienił oblicze partii konserwatywnej. Jednak patrząc na jego wystąpienie w ONZ w roku 2019 – urojonych wrogów postrzegał jako wcielenie zła, które trzeba zniszczyć doszczętnie, jednym słowem wytępić – na wzór obecnego ludobójstwa na Bliskim Wschodzie. Przyjaciół postrzegał tylko w pozycji niewolnika. Niczego nie zmienił w polityce USA, chyba że w oglądzie sekciarza. Niczego nowego nie wypracował, działał bowiem w utartych schematach – według nowej doktryny wojennej USA, która zakładała eksterminację wielu populacji na świecie, w tym na Bliskim Wschodzie. W istocie USA rozpoczęły wojny między cywilizacjami. Dlatego jedynym warunkiem pokoju na świecie jest ich rozpad nazistowskiego reżimu USA humanistyczne  państwa.

W istocie rzeczy jego pseudo-konserwatyzm – podobnie jak innych partyjniaków – sprowadzał się do wybiórczego popierania tradycji, z silnym eksponowaniem liberalizmu ekonomicznego, skrajnie zaangażowanej postawy rasistowskiej w polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Inklinacje sekciarskie prowadzą tylko na manowce.

Powyższej przytoczone niektóre tylko cechy amerykańskiego hegemona doprowadziły do dyktatorskiej, terrorystycznej polityki wewnętrznej i zewnętrznej USA, którą Trump konsekwentnie prowadził. Skutki są odczuwalne do dnia dzisiejszego i stanowią jeden z głównych czynników rosnącej nienawiści do tego kraju. Dyktatowi towarzyszyło fanatyczne zamiłowanie do wojen, co spotykało się z krytyką ze strony drugiego nurtu, optującego za światowym rządem, który preferuje stare środki imperialnej ekspansji, czyli brytyjskie, jakie obecnie nazywane są przez ideologów wojną hybrydową, czyli propagandową. Wojną prowadzoną w białych rękawiczkach, w czym brytyjscy imperialiści są mistrzami. Pokazała to wojna azersko-ormiańska. Przechytrzyli tam nawet Rosję.

Obydwa nurty okazały się mało skuteczne w wojnie między cywilizacjami. Trzeba być faktycznie fanatykiem imperialnym, aby uwierzyć w swoje zwycięstwo. Wielka przewaga technologiczna i ilościowa doprowadziła do zajęcia ziem i okupacji, lecz nie zmieniła w niczym nastawienia, a wręcz przeciwnie ustanowione przez USA reżimy są tak chwiejne, jak listek na wietrze. Kolorowe rewolucje w ramach wojny propagandowej (hybrydowej) po spektakularnych sukcesach szybko rozwiały iluzje o zwycięstwie. Wręcz przeciwnie, polowanie na żołnierzy USA stało się na Bliskim Wschodzie narodowym sportem, który przynosi największy prestiż społeczny. Wojna stała się doświadczalnym poligonem dla armii mocarstw, które z daleka trzymają się od konfliktu, jednakże na Amerykanach mogą testować swoją nową broń w warunkach wojennych. Stąd wypływa narastająca wyrwa między siłami USA a innych mocarstw. Wiadomo już, że armia rosyjska jest jedyną armią, z którą trzeba się bardzo poważnie liczyć.

Rosja za cara Włodzimierza Putina przyjęła model cywilizacji turańskiej, który okazał się efektywny w porównaniu do cywilizacyjnego modelu północnoatlantyckiego w amerykańskim wydaniu, albowiem drugim konkurencyjnym ośrodkiem tejże cywilizacji są Niemcy. Bankructwo działań hegemonistycznych na Bliskim Wschodzie przejawiło się w zbrodniach wojennych. Taki sam los czeka zbrodniarzy. Spójrzmy na zniszczone kraje, które kiedyś kwitły. Teoria permanentnej rewolucji Trockiego, wedle której Atlanci postępowali na Bliskim Wschodzie, Afryce, Ameryce Południowej okazała się totalnym  bankructwem. Dojrzał to po swojemu Trump i… niczego zrobił.

Historia zatoczyła koło i tak musi być. Jest to proces nieodwracalny. Nie jest to żadne fatum, tylko obiektywne prawo. Dyskutować z nim może tylko głupek lub fanatyk pokroju wampira Lenina.

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*