Katastrofa ekologiczna w Zgierzu – czy ludzie już wam przeszkadzają?

25. maja przed godz. 23:00 podłódzki Zgierz był świadkiem wielkiego pożaru. Na terenie byłych zakładów Boruta firma Green-Tec Solutions zamierzała przetworzyć śmieci z większości krajów UE. Występując o zezwolenie, firma planowała przyjąć 20 tysięcy ton odpadów. Według strażaków na składowisku było jednak ponad 50 tysięcy ton odpadów, w dodatku toksycznych. Firma w kwietniu tego roku straciła koncesję na przyjmowanie śmieci, a co ciekawe wyszło na jaw, że wydajna podobno linia technologiczna, mająca utylizować hałdę nieczystości, nigdy nie rozpoczęła swojej pracy!

Na terenie zakładu nie było monitoringu, nie ma więc możliwości weryfikacji, co się tam naprawdę stało. Wysypisko sprawiało wrażenie prowadzonego w sposób niechlujny i prymitywny. Niewystarczająca do rozmiarów działalności ilość zatrudnionych osób, próbowała układać śmieci. Kontrola, zlecona przez Inspektorat Ochrony Środowiska – m.in. z drona – stwierdziła, że odpady są układane na placu magazynowym pionowo w górę, tworząc ogromne hałdy bez zabezpieczenia. Butelki, folie, kubki po jogurtach, kable, jak również cieknące odpady miejskie zalegały luzem na placu. Na miejscu swobodnie żyły stada tłustych szczurów, latały też chmary much. 21-letnia Alicja Sukiennik – właścicielka oraz prezes Artur Kurzyk twierdzą, że stracili majątek życia i również są poszkodowani tym zdarzeniem. Zaproponowali również nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych dla wszystkich, mających informacje, dotyczące pożaru.

Polskie prawo swe regulacje ustawiło tak, iż nasz kraj stał się śmietniskiem Europy. Po roku 1989 zamknięto wiele państwowych fabryk, kopalni, hut, itp. Do dziś ich tereny niszczeją i czekają na inwestora. Wiele z nich gminy wydzierżawiają pod działalność gospodarczą, tworzy się na tych terenach składowiska, bądź pod pozorem rekultywacji – odpady się zakopuje. Odpady muszą przynosić zyski tym, którzy są zamieszani w orbitę intratnego biznesu; gminy zyskują na comiesięcznych opłatach obywatelskich za śmieci – wszyscy są zadowoleni. Kraje UE jak Austria, Belgia, Dania, Niemcy, Holandia, Norwegia, Szwecja i Szwajcaria chronią swoich obywateli dzięki bardzo restrykcyjnym przepisom ochrony środowiska. Zresztą w tych państwach sami włodarze gmin boją się stracić etaty, dane przez wyborców. Kraje zachodnie deponują u siebie na wysypiskach śmieci poniżej 5% odpadów komunalnych. Dochodzimy do smutnego wniosku, że temat płonących odpadów w krajach Unii Europejskiej nie występuje. Polska została przyjęta do tej grupy między innymi po to, by stać się obok Bułgarii, Rumunii i Ukrainy (która dopiero do EU aspiruje) europejskim śmietnikiem. Do tego wszystkiego dochodzi świat przestępczy w postaci włoskiej mafii, która jak pisał w swej książce Watykan zdemaskowany Paul L. Williams, dzięki polskiemu papieżowi Janowi Pawłowi II, dziś polskiej hierarchii kościelnej, oddziałującej na lokalne władze, korumpuje polityków i urzędników dla osiągania swych celów. Ręka rękę myje, dzięki czemu do Polski swobodnie tysiącami ton przyjeżdżają odpady niebezpieczne, nigdzie nie ewidencjonowane, przywożone autami bez odpowiednich oznakowań.

Problem Europy, czyli grupy odpadów medycznych i sanitarnych, toksycznych substancji z fabryk chemicznych i promieniotwórczych odpadów z elektrowni atomowych  – staje się problemem niczego nieświadomych Polaków, których się truje w majestacie prawa! Główny Inspektor Ochrony Środowiska podał, że od 2013 roku do 2015 roku sprowadzono legalnie z zagranicy śmieci na stałym poziomie niespełna 400 tys. ton, od roku 2015 roku wielkość sprowadzonych odpadów zaczęła gwałtowanie rosnąć i w 2016 roku była na poziomie 700 tys. ton, a w 2017 – 750 tys. ton. Zaciera ręce mafia śmieciowa, bowiem do Polski wkrótce trafi jeszcze więcej śmieci. Chiny zamieniają się z państwa traktującego politykę ochrony środowiska jako zło konieczne w państwo, które ściśle będzie jej przestrzegało i inwestowało w zdrowie swoich przyszłych pokoleń. Dla takich trucicieli jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Australia, Europa, Azja – to dramat! W 2017 roku, jeszcze przed wejściem zakazu w życie, chińskie władze odebrały licencje na import odpadów 960 firmom i zamknęły kolejne 8,8 tys. przedsiębiorstw za łamanie przepisów, dotyczących odpadów papierowych i plastikowych. W roku 2018 chińskie ministerstwo ekologii i środowiska opublikowało 16 kategorii odpadów, których import zostanie zakazany z końcem 2019 roku. Na tej liście są m.in. odpady drewniane oraz złom stali nierdzewnej, tytanu, cynku i magnezu. Śmieci jednak cały czas są produkowane w stałym tempie, więc ktoś je musi przyjąć. Polska? Tak – nasz kraj, kraj ludzi spolegliwych, ugodowych, patrzących (zwłaszcza wieloletni czytelnicy Gazety Wyborczej) na Europę z pobożną czcią – zniesie wiele! (Cdn.)

Roman Boryczko,

czerwiec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*