Karnawał dykty albo wybory

19Nie mamy tym razem zamiaru anarchistycznym wzorcem namawiać do bojkotu wyborów. Wszak i bez tego jest to zadanie skazane na sukces – bez wątpienia Polska zajmie czołowe, jeśli nie pierwsze miejsce w Europie pod względem absencji wyborczej, dorównując w tym jedynie terenom południowo-wschodniej Ukrainy podczas ostatniej elekcji! Fakt ten nie zawstydzi jednak polskiej klasy politycznej, która w zgodny sposób ignoruje oczywisty już fakt, że jej legitymacja społeczna jest nikła i więcej niż wątpliwa.

Nie ma też sensu zajmować się programami – i tak nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, choć wedle nich – pobożnych życzeń i obiecanek nigdy dość! Jednak dla zasady przyjrzyjmy się, kto kandyduje na takiego np. prezydenta Częstochowy Na wstępie ujawnię niedyskretnie moje osobiste preferencje wyborcze: otoż chciałbym, by głoszącymi redystrybucję i opiekę społeczną, by zapewnić minimalny rynek na swoje produkty. Któż bowiem będzie chodził w owych, sprzedawanych przez Kokota butach? W mieście, gdzie furorę robią sklepy typu „Wszystko po 2,50” a także te z rzeczami używanymi..? Likwidacja „socjalu” obrotów mu nie zwiększy. Następny kandydat to Tomasz Jaskóła. Popiera go częstochowski Ruch Wolności, z którym związani są m.in. członkowie Stowarzyszenia Republikanie, Kongresu Nowej Prawicy, Polski Razem Jarosława Gowina, Ruchu Narodowego, reprezentanci Klubu Najwyższego Czasu, Klubu Frondy, Godzin dla Polski, Zmielonych.pl Pawła Kukiza, Ruchu na Rzecz JOW – jednomandatowych okręgów wyborczych, czyli kandydat „bis” i jak wyżej. Jego jedyną bronią są bajki o nowoczesnych technologiach, dzięki którym zbuduje pod Jasną Górą Dolinę Krzemową (nie mówi, za co). No, niezły odjazd. Balcerowicz już taką Dolinę obiecywał w Wałbrzychu…

Andrzej Szewiński – PO. Na szczęście jego szanse są nikłe a poparcie znikome. Widać, iż partia rządząca nie ma w mieście wielkiego uznania.

Artur Warzocha – PiS. To samo dotyczy i tego kandydata – raczej nie poszaleje…:) Całkiem słusznie: obie partie są siebie warte i wspólnie ponoszą odpowiedzialność za cyrk, w jakim żyjemy. W interesie wszystkich ludzi, żyjących w tym RP jest minimalizowanie wpływów tych koterii politycznych.

Marcin Maranda, który wedle sondaży cieszy się sporym poparciem, mogącym zagrozić Matyjaszczykowi, reprezentuje tak naprawdę po-Wronie towarzystwo. Wrona, co to przynajmniej charakteryzował się pragmatyzmem i dzięki długotrwałości swych rządów, wykazujących się już pewną „patriarchalną” dbałością o miasto, mógłby z pewnością pełnić tę funkcję z powodzeniem w Austrii, we Francji czy innym w miarę zamożnym kraju. Odwołano go nie tyle z powodu osobistych wad, ile za całokształt ostatnich 25 lat, z którym był kojarzony. Nie tyle też za swoje winy, ile za ogólną sytuację w kraju. Całkiem słusznie to, co może być dobre przy spokojnych i zamożnych czasach dla statecznych mieszczan, nie nadaje się do sytuacji, kiedy to mieszkańcy ubożeją. Tak więc ewentualne zwycięstwo Marandy będzie raczej świadectwem tego, iż ludzie mają dość Matyjaszczyka – jak mieli dość Wrony, że głosują (polskim zwyczajem) przede wszystkim przeciw – a nie za. Co da wymiana miejsc na tej karuzeli? Ano niewiele – wymianę pracowników samorządowych, w dłuższej zaś perspektywie zmianę firm obsługujących, miast krewnych i powinowatych królika itd… Powrót starego.

Krzysztofa Matyjaszczyka wyniosła do władzy specyficzna, dominująca w Częstochowie niechęć dla dominujących sił politycznych I już nie tylko rozczarowanie – ale silna frustracja z powodu sytuacji ekonomicznej. Jakie osiągnięcia ma nowy prezydent? Na jednym polu oczywiste – w propagandzie!!! Darmowa gazetka, gdzie wypisują peany na cześć jego rządów, wręcz urzeka swym oślim zapatrzeniem w świetlane rządy! Rzadko się czyta tak nachalną propagandę. Poza tym nic. Można wręcz odnieść wrażenie, że Matyjaszczyk panicznie boi się jakiejkolwiek decyzji. Miasto jest rozkopane – niektóre ulice są przebudowywane po raz któryś z rzędu. Jednak w cyklu inwestycyjnym jest to większości zasługa jego poprzednika. Brak wizji, co zrobić z alejami (gdyż komuś można by się narazić), z komunikacją. Kpina z budżetu partycypacyjnego, ponoć realizowanego przez miasto. Program ów jest robiony „na odknaj”, ze śmiesznie niskim budżetem i na niereprezentatywnych środowiskach. W sposób, jaki kompromituje całkiem interesującą ideę. Tak przy okazji – odsyłamy włodarzy miasta do lektury na temat budżetu partycypacyjnego naszego nieżyjącego już kolegi Rafała Górskiego:   http://otworzksiazke.pl/images/ksiazki/bez_panstwa/bez_panstwa.pdf

Pomimo deklarowanej lewicowości, opieka społeczna niczym nie różni się od poprzedników. Nasępiła jedynie wymienia synekur w wydziale i tyle. Wszak każda władza musi nagradzać swoich zauszników. Może nawet obecna jest bardziej represyjna i neoliberalna w duchu. Ot, np. jako że Częstochowa przoduje w ilości gapowiczów MPK, do tej pory sprzedawano owe „długi” na rynku. Dane gapowiczów są teraz podawane na policję, oni sami ścigani i sądzeni. Jeśli lewicowość w mniemaniu SLD polega na penalizacji wszystkich wykroczeń – to gratuluję takiego rozumienia lewicowości. O innych zarzutach: korupcji itd. nie warto tu pisać. Robią to bowiem z powodzeniem inni kandydaci do koryta.

Kolejny kandydat to Armand Ryfiński, szerzej znany jako poseł Palikotowej partii. Jako że jego szanse są także nie za wielkie, mogłyby jedynie zagwarantować, że byłoby w Częstochowie weselej, gdyby został wybrany. Jego domniemana lewicowość jest też co najmniej wątpliwa. Rzut oka na program Ryfińskiego wystarczył, by natknąć się na bzdurę o stwarzaniu warunków dla przedsiębiorców – wszak w tym kraju niczego innego nie robiono od 25 lat – i krytykę zbyt dużych wydatków na opieką socjalną dotychczasowych rządzących! Poseł Armand twierdzi (pozornie słusznie i zgodnie z neoliberalnym duchem), że trzeba tworzyć warunki do przedsiębiorczości. Tak jak wszyscy inni – z każdej kanapowej partyjki – obiecuje ściągnąć pod Jasną Górę owych mistycznych inwestorów, których wszyscy od lat ściągają i wciąż ściągnąć nie mogą. Jak widać owa „lewicowość” – to jedynie liberalizm obyczajowy i nic więcej.

14

Co tedy należałoby uczynić? Stworzyć i odbudować szeroki sektor komunalny, wszystko to bowiem dziś jest teoretycznie wolnorynkowe (ze szkodą dla pracowników), a i kto wie, czy w konsekwencji działalność komunalnych przedsiębiorstw nie okazała by się tańsza – zieleń, oczyszczanie miasta… W myśl jakiś europejskich wytycznych czy dyrektyw Ratusz Częstochowy inspiruje dziś powstawanie spółdzielni socjalnych. Jednak realnie to kolejna strefa patologii, gdzie zarabiają wyłącznie ci, którzy je zakładają, a są powiązani z pracownikami opieki społecznej. Ci zaś, co są w nich prawdziwymi robotnikami, odpracowując np. nieopłacony czynsz, egzystują tam wręcz na zasadach pół-niewolniczych. To patologia, z jaką należałoby walczyć, jednak alternatywa, jaką się tym ludziom proponuje (eksmisja) – jest jeszcze gorsza!

Nasŧępna rzecz miastu konieczna, to bezpłatny transport. Częstochowa jest biedna – nie tylko dlatego, iż tylko wtedy będzie się opłacała rezygnacja z własnego samochodu, czyli w mieście zmniejszą się lub przestaną (poza drogami krajowymi) istnieć korki, ale i z powodów społecznych. Płace i dochody są śmiesznie niskie; wciąż rośnie liczba ludzi biednych i niezamożnych; koszty komunikacji to spory wydatek (a i ta minimalna praca staje się dobrem luksusowym). Oczywiście, należało by podnieść płace (ale to akurat jest poza kompetencjami samorządu), tym niemniej póki to na razie nie następuje, darmowa komunikacja to konkretny sposób na poprawę warunków życia najuboższych – i nie tylko ich.

Opieka społeczna to niechciane dziecko miejskich samorządów, które dla władz miasta ma jedynie tę wartość, że dostarcza sporo synekur dla krewnych, pociotków i powinowatych. Jej działalność powinna ulec całkowitej przemianie. Od 25 lat panuje w tej dziedzinie specyficzna spychologia: miasto płaci rożnym fundacjom i organizacjom dobroczynnym, by to one działały i nie przejmuje się już dalej problemem. Dlatego też, pomimo sporych wydatków, pełno głodnych i bezdomnych. Problem nie maleje a rośnie!!! Władze miasta powinny same zająć się rozwiązaniem owych problemów i wziąć wreszcie za nie odpowiedzialność. Powinna wreszcie zostać otwarta darmowa (świecka) kuchnia socjalna. Do tej pory pieniądze miasta finansują działalność instytucji charytatywnych. Wydaje się, iż nie są to najbardziej efektywnie użytkowane pieniądze. To samo dotyczy noclegowni – także tu jest wiele patologii. Miasto powinno preferować przedsiębiorstwa komunalne i spółdzielnie socjalne – bowiem tzw. wolny rynek zawsze będzie promował te firmy, których koszty są niskie, bo oszczędzają na zarobkach i formach zatrudnienia pracowników. Potrzebny jest też program taniego budownictwa komunalnego. Pomimo tego, że Częstochowa dosłownie wymiera, iż coraz więcej jest pustych mieszkań, że ceny wynajmu są nawet znośne, że pełno jest ofert sprzedaży – to koszty eksploatacji (czynsz to spora kwota, na jaką nie stać młodych ludzi) dołują ruch w tej branży. Istnieje wszak możliwość, by budować tanio, ekologicznie, w oparciu o takie kierunki w budownictwie jak domy pasywne energetycznie, domy autonomiczne czy budownictwo alternatywne i naturalne. To właśnie mogłoby obniżyć koszty życia mieszkańców, czyli na początek spowodować, by mniej ludzi decydowało się na emigrację spod Jasnej Góry. Oczywiście jest wiele innych spraw – związanych z infrastrukturą, terenami zielonymi, itd… jednak są to tematy w obecnych warunkach drugo- i trzeciorzędne. Powinno się realnie a nie fasadowo rozwijać budżet partycypacyjny i demokrację uczestniczącą tak, by powstały oddolne mechanizmy kontroli społecznej nad funkcjonowaniem władz samorządowych. Czego, jak dotąd, upartyjnione po uszy samorządy boją się, niczym ognia. Albo święconej wody…

To, co potrzebne Częstochowie (jak też innym polskim miastom, szczególnie tym prowincjonalnym), to konsekwentna polityka pro-społeczna, socjalna i lewicowa w rozumieniu jak najbardziej klasycznym, której należałoby się dziś uczyć w krajach Ameryki Łacińskiej, od pewnego czasu dość skutecznie niwelujących biedę i cierpienie społeczne. Cóż, na to jednak nadzieje są nikłe.

Skoro więc między kandydatami (nie tylko w Częstochowie, wszędzie w RP) nie można dostrzec zasadniczej różnicy, to po co wybierać???

 

Artur Kielasiak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*