Jimmy Carter i koniec demokratycznego kapitalizmu

Z okazji Dnia Prezydenta dzielę się z wami kilkoma przemyśleniami na temat Jimmy’ego Cartera, który obecnie przebywa w hospicjum. Administracja Cartera oznaczała koniec 45 lat demokratycznego kapitalizmu, którego celem było zaprzęgnięcie sektora prywatnego dla wspólnego dobra. Ważne jest, aby zrozumieć, co się stało i dlaczego. Przez lata rapowano o prezydencie Carterze, że jego prezydentura się nie powiodła, ale jego okres po prezydencji był najlepszy we współczesnej historii. To jest zbyt uproszczone. Życie Cartera po jego prezydenturze było wzorowe z tego samego powodu, dla którego został wybrany na prezydenta po katastrofach Richarda Nixona i wiceprezydenta Nixona, Geralda Forda (który bezwarunkowo ułaskawił Nixona za wszelkie zbrodnie, które mógł popełnić): skromność, przyzwoitość i człowieczeństwo Cartera. Te cechy nie tylko były przeciwieństwem Nixona, ale 40 lat później zabłysnęły jeszcze jaśniej, w przeciwieństwie do odrażającego Donalda Trumpa.

Prezydenci jednej kadencji są zawsze uznawani za nieudaczników, ponieważ wyborcy nie wybrali ich ponownie. Ale Carter przegrał kandydaturę na reelekcję (podobnie jak George HW Bush 12 lat później) nie dlatego, że jego prezydentura się nie powiodła, ale dlatego, iż Rada Rezerwy Federalnej podniosła stopy procentowe tak wysoko, że wywołała recesję. Recesje nie tylko tłumią inflację; dławią też prezydencje.

Podczas kadencji Cartera kartel naftowy OPEC podniósł ceny ropy z 13 USD za baryłkę do ponad 34 USD, co spowodowało dwucyfrowy wzrost cen w całej gospodarce. Paul Volcker, nominowany przez Cartera na stanowisko przewodniczącego FED, był zdeterminowany, by „przełamać inflację” poprzez podniesienie stóp procentowych o prawie 20 procent do roku 1981, wywołując głęboką recesję i powodując utratę miejsc pracy przez miliony ludzi – w tym Cartera. To nie wina Cartera, że wraz z nim skończył się demokratyczny kapitalizm. Wręcz przeciwnie, powołał do swojej administracji wielu rzeczników konsumentów, pracowników i środowiska etniczne.

Pełne ujawnienie: byłem nominowany przez Cartera, ale spotkałem go tylko dwa razy, raz na ceremonii w Ogrodzie Różanym i wiele lat później na przyjęciu w domu senator Dianne Feinstein. (Nietypowo spóźnił się na obiad, ale zrobił niespodziewane wejście, schodząc po schodach z sypialni, w której się zdrzemnął. Przeprosił wylewnie, robiąc dwa ustępstwa niepodobne do Trumpa w jednym zdaniu: „Starzeję się i potrzebuję drzemki — powiedział z powściągliwym uśmiechem — ale powinienem był komuś powiedzieć, że idę na górę”).

Wiele z jego inicjatyw – zakończenie finansowania bombowca B-1, poszukiwanie kompleksowego projektu ustawy o ochronie konsumentów, proponowanie szeroko zakrojonej reformy podatkowej, sprzeciwianie się tradycyjnym wydatkom na „beczki wieprzowe”, ustanowienie „superfunduszu” na rzecz oczyszczania toksycznych składowisk odpadów oraz deregulacja branży lotniczej, transportowej i kolejowej (skutkująca niższymi kosztami transportu dla przemysłu i konsumentów) – były godne pochwały.

Ale wiele z tego, co zrobił, zdawało się usprawiedliwiać ostrzeżenie Lewisa Powella, skierowane do korporacyjnej Izby Handlowej Stanów Zjednoczonych Ameryki Pn. w notatce z 1971 r., że korporacje albo zwiększą siłę lobbingu w Washingtonie, albo poniosą klęskę polityczną.

Utajniona historia prezydencji Cartera to ogromny wzrost siły politycznej korporacji podczas jego kadencji. Stowarzyszenia handlowe, kancelarie prawne, firmy lobbingowe, politycy i specjaliści od public relations roili się w Washingtonie, oferując kierownictwu tyle pieniędzy, że większość emerytowanych członków Kongresu również stała lobbystami.

Miasto Washington z sennego, jeśli nie obskurnego, zaścianka zmieniło się w centrum politycznego bogactwa Ameryki – pełne eleganckich restauracji, ekskluzywnych hoteli, drogich bistro i rezydencji z 25 sypialniami (jedna z nich jest teraz własnością Jeffa Bezosa) i graniczy z dwoma jednych z najbogatszych hrabstw (odpowiednik polskich powiatów – AF) w kraju.

Po klęsce projektu legislacyjnego Cartera, dotyczącego ochrony konsumentów w 1978 roku, spowodowanego przez korporacyjnych lobbystów, Richard Lesher, ówczesny prezes Izby Handlowej Stanów Zjednoczonych, przechwalał się, że: „Za 30 do 40 lat ludzie spojrzą wstecz i powiedzą: „To były lata, kiedy nastąpiła radykalna przemiana.”… Budzimy się, a wielki biznes jest na czele tej jazdy.

Być może Carter mógłby to powstrzymać, gdyby był bardziej przebiegły politycznie, ale wątpię w to. Po 45 latach gry w obronie przeciętnego Amerykanina korporacyjna USA była głodna odzyskania władzy. Pomimo swoich najlepszych wysiłków, Carter utorował drogę Ronaldowi Reaganowi, a wraz z nim nastąpił powrót USA do korporacyjnego kapitalizmu, który dominował w naszym kraju przed Wielkim Kryzysem i Franklinem D. Rooseveltem.

 

Napisał Robert Reich

Opr. Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*