Jedwabne i nie tylko. Kto stoi za festiwalem oszczerstw? (5)

 

Ekshumacje w Jedwabnem – dlaczego śp. Lech Kaczyński przerwał festiwal nienawiści do Polaków?

Pracom ekshumacyjnym szefował archeolog, prof. Andrzej Kola – który prowadził m.in. ekshumacje ciał polskich żołnierzy w Charkowie czy Bykowni pod Kijowem i uchodzi za wybitnego specjalistę w tej dziedzinie. „Liczba ofiar może być znacznie mniejsza od wszelkich dostępnych szacunków, po drugie – że sposób, w jaki ofiary mordu zginęły, nie jest do końca jasny, co może rzucić światło na udział etnicznych Polaków w wydarzeniu. Jeśli bowiem okazałoby się, że ofiary zostały przed spaleniem rozstrzelane, to wtedy wyszłoby na jaw, że cała „sprawa Jedwabnego” jest jedynie propagandowym wymysłem, bo w takim wypadku miejscowa ludność mogła w niej brać udział co najwyżej na wstępnym etapie wydarzeń”. „To, co działo się między 30. maja a 4. czerwca 2001 roku, było raczej parodią ekshumacji. Przeprowadzeniu rzetelnych prac sprzeciwili się bowiem rabini, argumentując, że wykopywanie zwłok jest sprzeczne z religią żydowską”.

Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, zawyrokował: „Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak”. Ekshumacja dowiodła, że w stodole zginęło 150-250 Żydów, a nie 1 600. Znaleziono prawie 100 łusek (po wnikliwych ekspertyzach ustalono, iż pochodzą one z karabinu Mauser, który od 1941 roku był na wyposażeniu armii niemieckiej. Odnaleziono także pocisk pistoletowy kaliber 9 milimetrów z wybitą na spłonce datą 1939), co dowodziło strzelania do Żydów, próbujących uciec ze stodoły. W tym czasie broń palną mieli tylko Niemcy, wszak Polakom groziła śmierć nie tylko za posiadanie broni, ale nawet za posiadanie radioodbiorników.

Znaleziono też w mogile wiele wartościowych przedmiotów, monet i biżuterii. Łącznie wydobyto ponad 600 przedmiotów. W roku 2017 do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry trafił wniosek o wznowienie ekshumacji Żydów, zamordowanych w Jedwabnem latem 1941 roku. Poparcie inicjatywy podpisami blisko 12 tysięcy osób to efekt prowadzonej w medialnym „drugim obiegu” społecznej akcji, na czele której stoi historyk dr Ewa Kurek. Zablokowanie ekshumacji wiązało się ze złamaniem kilku punktów polskiej Konstytucji, trzech artykułów Kodeksu Postępowania Karnego (209, 210, 540), a także prawa żydowskiego. Lech Kaczyński na prośbę diaspory żydowskiej zakończył ekshumacje w Jedwabnem. Dziś na fali żydowskiej nagonki na Polskę Kornel Morawiecki (ojciec polskiego premiera) stwierdził, że jego zdaniem kolejne ekshumacje powinny zostać przeprowadzone.

 

Proces

8. stycznia 1949 – UB aresztuje 15 osób podejrzanych o udział w pogromie. 16.-17. maja 1949 – w Łomży proces 21 oskarżonych o udział w pogromie. 9 uniewinniono, 11 skazano na 8-15 lat więzienia. Proces prowadził Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Łomży, tzw. bezpieka, w czasach, w których UBP od góry do dołu sterowane oraz kontrolowane było przez funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego. Na karę śmierci, której zresztą nie wykonano, w związku z bierutowskim aktem łaski zmieniającym karę śmieci na 15 lat więzienia, skazano Karola Bardonia. W aktach sprawy znajdują się cytowane w uzasadnieniu wyroku zeznania:

„W dniu krytycznym był zaopatrzony w karabin na zbiórce (św. Józef Grądowski). Bardoń tegoż dnia zajęty był cały czas (św. Sokołowska). Bardoń zażądał od Niebrzydowskiego [nafty?] do podpalenia stodoły Śleszyńskiego i takową otrzymał, a  więc użył do podpalenia stodoły. Zauważyć trzeba, że oskarżenia i kary uniknął właściwy winny i wspólnik Niemców, kolaborant Marian Karolak, który z Jedwabnem wspólnego miał tylko tyle, że zaraz po zajęciu przez Niemców Jedwabnego został przywieziony ze Śląska i mianowany niemieckim burmistrzem, skupiając podobnych mu ludzi w podlegającym administracji niemieckiej Zarządzie Miasta. On poszedł na pełną współpracę, będąc głównym wykonawcą niemieckiego planu zagłady jedwabińskich żydów. Zbrodniarz, kolaborant, nie został odnaleziony.”

Przeprowadzone w latach 1948-1949 postępowanie w ewidentny sposób wskazuje na to, że jego celem było uzasadnienie tego, iż to Polacy byli sprawcami zbrodni w Jedwabnem, bez względu na wymowę faktów. Widać wyraźnie, że nie podjęto skutecznych starań, by wyjaśnić sprawstwo niemieckie, znaleźć i ustalić odpowiedzialnych po tej stronie, mimo iż niezaprzeczalnym faktem jest, iż była to zbrodnia, dokonana przez Niemców na polskich obywatelach narodowości żydowskiej, nie zapominając o kilku Polakach, którzy spaleni zostali również w stodole Śleszyńskiego. Polacy, uznani „na siłę” winnymi zbrodni, zostali skazani. Spośród kilkuset przynajmniej Niemców, którzy zaplanowali, zorganizowali i zrealizowali ten bestialski mord, do dzisiejszego dnia nie został oskarżony i skazany żaden z tych Niemców. 1967 – Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku rozpoczyna powtórne śledztwo w sprawie Jedwabnego.

„W początkach lipca 1941 ze składu [niemieckich] batalionów policyjnych 309. i 316. wydzielono 200 funkcjonariuszy, tworząc specjalny oddział, nazywany Komando Białystok, dowodzony przez Wolfganga Birknera, oddelegowanego z warszawskiego gestapo. Oddział ten 10. lipca przybył samochodami ciężarowymi do Jedwabnego. Do akcji podjętej przeciw Żydom zaangażowano również żandarmerię i policję pomocniczą. Ta ostatnia uczestniczyła jedynie w przyprowadzeniu ofiar na rynek i ich konwojowaniu poza miasto. Tam hitlerowcy dopuścili się niesamowitego okrucieństwa, wpędzając około 900 osób do stodoły, którą następnie zamknięto, oblano ściany benzyną i podpalono, powodując męczeńską śmierć znajdujących się wewnątrz mężczyzn, kobiet i dzieci”. Lato 2000 – Instytut Pamięci Narodowej rozpoczyna ponowne śledztwo w sprawie zbrodni w Jedwabnem.

 

Kłamstwo w Jedwabnem potępiają Żydzi!

Prof. Norman Finkelstein napisał artykuł, potępiający antypolską wymowę książki J. T. Grossa na łamach Rzeczpospolitej z 20. czerwca pt. Goldhagen dla początkujących. Finkelstein ogromnie krytycznie ocenił Sąsiadów Grossa, zarzucając im, że „pełne są rażących (…) sprzeczności’ i „sformułowań absurdalnych”. Finkelstein zarzucił Grossowi, że jego książka wyraźnie służy „Przedsiębiorstwu Holocaust”, to jest osobom i instytucjom, które wykorzystują dla celów politycznych i finansowych ludobójstwo, dokonane na Żydach w czasie drugiej wojny światowej. Według Finkelsteina, Sąsiedzi Grossa „stali się kolejną bronią „Przedsiębiorstwa Holocaust” w wymuszaniu od Polski pieniędzy”. Jak pisał Finkelstein: „Przedsiębiorstwo Holocaust rości sobie pretensje do setek tysięcy parceli na polskiej ziemi, wartych dziesiątki miliardów dolarów. (…) Jest to próba wymuszenia skryta pod płaszczykiem żydowskiego cierpienia”. Komentując naciski „Przedsiębiorstwa Holocaust” na Polskę, prof. Finkelstein pisze, że wspiera ono „taktykę silnej pięści, by zmusić Polskę do uległości”. Według prof. Finkelsteina: „Tak naprawdę to mamy do czynienia z – mówiąc krótko – chuligaństwem Przedsiębiorstwa Holocaust”.

Smutna prawda…

„Nigdy nie widziałem by jakiś Izraelczyk lub Żyd usiłował zrozumieć sytuację, która doprowadziła do widocznej niechęci Europejczyków wobec ich żydowskich sąsiadów w latach 1920-1940”. „W celu ocalenia się od fatalnego losu Izrael potrzebowałby spojrzeć na siebie w lustrze. Ale tak się nie stanie. Kiedy to zrobi, już będzie się sam nienawidził” – Gilad Atzmon.

Roman Boryczko,

luty 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*