Jarosław Kaczyński chce wojny z Rosją!

Na Węgrzech na początku kwietnia tego, jakże gorącego okresu wojennego, odbędą się wybory parlamentarne. Dwa bloki: konserwatywny i liberalny konkurować będą o głosy obywateli, ale również nakreślą nowy porządek, jakim kroczyć będzie ten kraj przez kolejne lata już po wyborach. Konserwatyści Viktora Orbána są antywojenni, o silnej tendencji do myślenia i decydowania o losie swego kraju autonomicznie. „Rosja patrzy na rosyjskie interesy, podczas gdy Ukraina patrzy na ukraińskie interesy… Musimy bronić naszych własnych interesów” – powiedział premier Węgier Viktor Orbán na wielkim Marszu Pokoju w Budapeszcie. „Musimy trzymać się z dala od tej wojny… dlatego nie wyślemy żadnych żołnierzy ani broni na pola bitew”. Nie pozwolimy, by lewica wciągnęła nas w wojnę, która toczy się na Ukrainie. To nie „pora na amatorów”, „nie czas na dyletantów” – zaznaczył premier, podkreślając: „My nie jesteśmy początkujący”. „Europa Środkowa jest tylko szachownicą dla mocarstw światowych, a Węgry tylko jedną z figur. Jeśli ich cele będą tego wymagać, poświęcą nas”. Według Orbána przedstawiciele zjednoczonej opozycji „w krańcowej rozpaczy” zaprosili Tuska, „Polaka, którego wstydzą się nawet w jego własnym kraju, który najpierw rozbił w Polsce swoją partię, a potem Europejską Partię Ludową w Brukseli”. Jak ocenił, Tusk to „czarny kot, który tylko przynosi nieszczęście”. Orbán podkreślił, że jego partia, od 12 lat rządząca w koalicji z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP), musi wygrać wybory parlamentarne 3. kwietnia 2022 roku, bo wtedy na Węgrzech będzie „pokój, bezpieczeństwo i spokój”. Wizja partii prawicowo-chrześcijańskich, zjednoczonych w duchu odbudowy tradycyjnej Europy, najlepiej pod przewodnictwem Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, w obliczu wojny na Ukrainie pomału staje się tylko czczym marzeniem samego zainteresowanego. Narodowcy europejscy wobec Putina są powściągliwi i pragmatyczni, Kaczyński odsłania twarz korporacji amerykańskich i wielkich pieniędzy i już dalej nie jest w stanie nosić dobrotliwej maski tego, który łączy. Nie będzie już nawet starania o powołanie frakcji prawicowej w Parlamencie Europejskim, powstać ma jedynie biuro koordynacyjne, aby lepiej uzgadniać stanowiska przed głosowaniami w PE. Zjednoczenie Narodowe, AfD, Vox będą musiały zmienić optykę i inaczej patrzeć na obecne działania Kaczyńskiego. Na Twitterze Marie Le Pen pojawiły się nagrania z wydarzenia SIA 2022 – Paris International Agricultural Show, czyli Międzynarodowych Targów Rolniczych w Paryżu. Opinia publiczna zawyła z oburzenia, ponieważ skrajnie prawicowa polityk dobrze się tam bawiła, a przecież… trwa wojna! Nie zapominajmy – to nie francuska wojna! „Jestem przeciwna jakiemukolwiek rozszerzaniu Unii Europejskiej. To po prostu niemożliwe, bo przystąpienie do samego procesu integracji trwa długie lata, następnie konieczne są długotrwałe negocjacje i dopiero po nich możliwe jest wejście do grona krajów członkowskich UE” – stanowisko wobec szybkiej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej jest już chyba jasne. Przewodniczący hiszpańskiego Voxu, Santiago Abascal, wypowiada się wobec agresji Rosji na Ukrainę w stonowany sposób.

Hiszpańska partia polityczna Vox potępiła atak militarny Rosji na Ukrainę. W tym kontekście wskazała też na „porażkę i nieodpowiedzialność Komisji Europejskiej”. „Teraz musimy potępić brutalny atak na suwerenność Ukrainy i wymagać od Władimira Putina, żeby zrobił krok w tył”. Ostatnie spotkanie europejskich partii skrajnie prawicowych miało miejsce pod koniec ubiegłego roku (31.01.2022) w Madrycie. Z ramienia Polski uczestniczył w nim Mateusz Morawiecki i to on chciał uczestnikom narzucić ton antyrosyjski. „Albo zatrzymamy imperialny sen Putina, albo będzie to koszmar dla UE”. „Victor Orbán był powściągliwy i wskazał tylko, że chodzi o »bardzo skomplikowaną sytuację; szef węgierskiego rządu udaje się w tym tygodniu do Putina do Moskwy«. „Marine Le Pen wyraźnie oświadczyła na konferencji prasowej, że nie poparła fragmentu, dotyczącego Rosji i Ukrainy w deklaracji końcowej, aby nie wywierać wpływu na negocjacje francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona z Putinem. We francuskim tekście komunikatu, który później opublikowała delegacja Le Pen, nie ma paragrafu z krytycznym zdaniem o Rosji, chociaż potem natychmiast zawarta była krytyka ‘nieskuteczności dyplomacji UE’ i podkreślenie, że każdy naród ‘powinien poprzez swój silny i solidarny głos przyczyniać się do zachowania pokoju, integralności terytorialnej oraz nienaruszalności granic”. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

16.03.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*