Japonia – upadek psychiczny w cieniu pandemii (2)

Jednym z pierwszych uderzeń w obostrzeniach pandemicznych było uderzenie w kraje Azji Wschodniej, czyli bezpośrednich sąsiadów feralnych Chin. Recesja, spadek dochodów, odbiły się negatywnie na japońskiej gospodarce. O pierwszym przypadku wystąpienia Covid-19 w Japonii rząd informował już 16. stycznia 2020, wiec jeszcze przed światową histerią.

Z powodu ograniczeń, związanych z pandemią koronawirusa, gospodarka Japonii skurczyła się w II kwartale roku 2021 o prawie 28 proc., co jest największym spadkiem od 40 lat. Jeszcze przed wybuchem pandemii japońska gospodarka zmniejszała się w związku z amerykańsko-chińską wojną handlową (Japonia uczestniczy w łańcuchu dostaw z Chin) i podniesieniem w 2019 roku podatku konsumpcyjnego o 2 punkty procentowe. Co i rusz wprowadzany stan wyjątkowy doprowadził do znacznego zmniejszenia konsumpcji prywatnej, a wywołany pandemią paraliż gospodarczy na świecie przełożył się na spadek zapotrzebowania na japońskie towary eksportowe, w tym samochody. Rząd Japonii ratował gospodarkę kwotą 2 bilionów dolarów i dodrukowanej własnej waluty oraz wypuszczaniem rządowych obligacji. Pozwoliło to uniknąć fali bankructw spółek oraz utrzymać bezrobocie na dość niskim poziomie. W czerwcu stopa bezrobocia wynosiła 2,8 proc., gdy w grudniu 2019 r. 2 proc.

Zapomnieliśmy dopisać, że Japonia od końca XX wieku prowadzi u siebie „stymulację gospodarki” przed dodruk jenów i obniżanie stóp procentowych, czyli dokładnie te same narzędzia, które teraz postanowił wprowadzić u nas NBP na spółkę z Radą Polityki Pieniężnej. Ponoć Einstein powiedział: „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Co się tyczy azjatyckich cudów gospodarczych to i takie były w regionie. Wietnam (zamerykanizowany), gdzie liczbę infekcji ograniczono do mniej niż 1 tys., a zgonów do 24, wypracował wzrost PKB, wynoszący 0,4 proc. Drugi kwartał roku 2020 był też wzrostowy w Chinach. PKB zwiększył się, jeśli wierzyć oficjalnym chińskim danym, o 3,2 proc., po spadku o 6,8 proc. w pierwszym kwartale tego samego roku.

 

***

Jisatsu to japońskie określenie na samobójstwo, ale to nie to samo co honorowe seppuku, godna tradycji śmierć samurajów czy kamikadze – ratujący swą krwią cesarza i ojczyznę podczas II wojny światowej. Jisatsu jest konsekwencją depresji i wypalenia zawodowego. Korporacyjny pracownik włączony był w swoisty schemat funkcjonowania korporacji. Często w ogóle nie jechał w tygodniu do domu, czas po kilkunastogodzinnej zmianie w pracy gasząc alkoholem i narkotykami w objęciu kumpli, śpiąc potem w kafejkach internetowych czy hotelach kapsułowych.

Japonia to kraj, gdzie z powodu ekstremalnej etyki zawodowej corocznie samobójstwo popełnia kilka tysięcy osób. Od wielu miesięcy naukowcy donoszą o wpływie koronawirusa na biologię mózgu. Podobnie dramatyczny dla zdrowia psychicznego jest wpływ przymusowego reżimu sanitarnego, szczególnie zaś wynikającej z niego izolacji.

Sytuacja, z którą się dziś mierzymy, prowadzi do stanów stresowych, lękowych czy obawy przed infekcją. Stałym problemem jest depresja i bezsenność. U osób szczególnego ryzyka, z istniejącymi już zaburzeniami psychicznymi, pojawia się tendencja do nadużywania alkoholu czy narkotyków, także tendencje samobójcze. W Japonii, tak jak i w innych miejscach na Ziemi, ludzie tracą pracę i nie mają z czego płacić rachunków. Starzejące się japońskie społeczeństwo jest skrajnie przemęczone. Dorośli nie radzą sobie ze stresem w pracy i długimi godzinami spędzonymi poza domem, młodzież nie daje rady z presją, stawianą na maksymalne wyniki, panującą w szkołach (stąd m.in. fenomen futōkō, czyli całego pokolenia odrzucającego zinstytucjonalizowaną edukację, negującego naukę).  Nie pomaga fakt, iż w Japonii osoby z problemami psychicznymi są stygmatyzowane i z obawy przed reakcją otoczenia często nie chcą szukać pomocy specjalistów. 

Kobiety okazują się szczególnie mocno cierpieć w przymusowej izolacji. Najnowsze oficjalne statystyki pokazują, że tylko w październiku roku 2020 więcej osób popełniło samobójstwo niż zmarło z powodu infekcji koronawirusem w całym 2020. Choć fala infekcji SARS-CoV-2 zatrzymała, a następnie odwróciła zniżkowy do niedawna trend samobójstw (20 tys. zgonów samobójczych w 2019 r.), to wśród kobiet wzrost nastąpił aż o 83 proc. (22 proc. dla mężczyzn), z czego 74 proc. w grupie wiekowej 20-39 lat.

Firmy muszą walczyć z plagą przepracowania. Wprowadzono przymusowe wyłączanie światła w godzinach nocnych czy nakaz regularnego korzystania z urlopów. Ma to zapobiec kolejnym zgonom z przepracowania. Szkoleni są w korporacjach tzw. inochi no monban, czyli w wolnym tłumaczeniu strażnicy życia. Mogą to być pracownicy biurowi, bankierzy czy prawnicy, którzy zostają wyposażeni w instrukcję rozpoznania problemów i postępowania z potencjalnymi samobójcami. Strażnicy mają służyć radą i odwodzić od samobójstwa. W planach jest również monitorowanie Internetu, a zwłaszcza stron i znajdujących się na nich forów, dotyczących samobójstwa. Jak pokazują badania, ok. 70 proc. Japończyków przed targnięciem się na życie szukało pomocy w różnych organizacjach, także w Sieci. Bezskutecznie.

Rząd zamierza zmniejszyć w ciągu dekady liczbę samobójstw. Pomóc ma w tym budżet o równowartości 220 mln dolarów. Zaczęto tworzyć sieć punktów pomocy psychologicznej, gdzie mogą zwracać się osoby z problemami i samobójczymi skłonnościami. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

wrzesień 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*