Jak z szaraka zwyczajnego zrobić reklamówkę (2)

Czasem dajemy drugie życie ubraniom. Po to przecież wymyślono sklepy z towarami z drugiej ręki. Moda zatacza koła, więc i powroty do używanych rzeczy wydają się sensowne. Najlepiej byłoby zwyczajnie nie pozbywać się ubrań, bo niewątpliwie za kilka lat wrócą do łask poprzez ręce projektantów. To bardzo proste, szczególnie, kiedy jest się na przykład zakapiorem bieszczadzkim, albo chociaż zwykłym, szarym wyrobnikiem i posiada się garderobę w nieludzkiej ilości: strój roboczy, strój wyjściowy i jakiś dres-podomka. Ale będąc współczesnym człowiekiem kariery, aspirującym do miana domorosłego celebryty, to w ten sposób się nie uda obejść świadomości zbiorowej. Nie sposób w takim przypadku wygrzebać z szafy  czegokolwiek, bo szafa musiałaby mieć trzysta metrów kwadratowych, aby pomieścić cały niezbędny majdan błyskotek, plus dodatki, też odbijające światło. Na każdy dzień inny but i w butonierce drogocenny sworzeń. Wygrzebanie tam czegokolwiek trwałoby dobę lub dwie, moglibyśmy wypaść w tym czasie z obiegu. Pamiętać należy przy tym o ważnym aspekcie – przez trzy dni nie oglądasz TikTok’ów i już nigdy nie starczy ci życia, aby to nadrobić.

Mogłoby się wydawać, że życie szaraka modowego powinno być łatwe. Mam na myśli człowieka zupełnie bez pojęcia o poczynaniach szafiarek modowych oraz innych podpicowanych influencerek. Nic z tych rzeczy. Kiedy taki osobnik, nieświadomy odcieni czerwieni faluńskiej, pozbawiony kontaktu z osobowościami internetowymi, pójdzie raz do roku na najbliższy bazar, wyjątkowo nie po marchew i ziemniaki, natychmiast wpadnie w pułapkę zastawioną przez producentów odzieży. Tego nieszczęsnego dnia okaże się bowiem, że 95% dostępnego towaru nosi na sobie jakieś dziwne oznakowania, czasem napisy, czasem piktogramy, a czasem obrazki. To logotypy producentów, we wszystkich możliwych kombinacjach graficznych. Tu coś nadrukują, tu naszyją, tu doczepią, a tu wyhaftują. Wszystko po to, aby z naszego szaraka zwyczajnego zrobić chodzącą, przestrzenną powierzchnię reklamową dla swojej firmy. Przecież pragniemy, aby inni widzieli, że jesteśmy członkami tego światowego imperium, które jest bardzo dobrze notowane na giełdzie, a nas na to stać! Kosmicznym paradoksem tej sytuacji jest okoliczność, iż to nie firma płaci za powierzchnię reklamową, ale powierzchnia reklamowa płaci firmie za możliwość jej reklamowania! To trochę tak, jakbyśmy zrobili następujący zabieg. Kupujemy nowy telewizor. Wykupujemy abonament na dostęp do programów, w którym jeszcze mamy ukrytą cenę dekodera i być może nagrywarki – jeśli akurat jesteśmy bardziej majętni od sąsiadów, albo przynajmniej chcemy za takich uchodzić. A efektem tych naszych wydatków jest oglądanie jedynie kanału z Telezakupami, czyli niekończącego się bloku reklamowego, którego treść wprost uwłacza naszej inteligencji i otwarcie neguje posiadane przez nas możliwości poznawcze. Analogiczną sytuację serwują nam przy kasach w marketach, gdzie możemy kupić torby zakupowe z nazwą sklepu – jakie nie bez podstawy nazywane są reklamówkami. Tym mało wyszukanym sposobem sami stajemy się reklamówkami, samoistnie sponsorującymi wielkie koncerny.

Mało tego. Nasze ubrania, kupione za nasze własne pieniądze, mogą zawierać groźne chemikalia, psujące zdrowie – eufemistycznie podchodząc do toksycznych i rakotwórczych substancji, które wyśmienicie zakłócają gospodarkę hormonalną człowieka, nawet już po jednym założeniu na siebie takiego ciuszka-śmierciuszka. Swoją drogą, kiedyś trzeba było być kimś, aby ktoś inny próbował nas zabić za pomocą zdobnej szaty, zmyślnie nasączonej trucizną. A teraz… A teraz, aby owe ciuszki powstały, cierpią wykorzystywani ludzie, zatruwane jest środowisko i umiera fauna i flora. Dla niezorientowanych nie-wykształciuchów zaznaczam, że MY też jesteśmy fauną, jedynie mniej wyszukaną, dlatego musimy się wymyślnie przebierać.

Na koniec jeszcze sprostowanie rozumowe. Szafiarek modowych proszę nie mylić z szafarkami domowymi, a utrwalacza puszystości nie mącić myślą o typowej ludzkiej przypadłości, polegającej na przybieraniu na wadze. Ubrania wyszczuplające, to nie w tej alejce. To jest dział z odzieżą ekskluzywną, bo się trochę mieni od zawartości jadu. Na tym polega ekspansywność luksusu. Jak by jednak nie było, dziękujemy ci, boże kapitalizmu, za twoje logo na naszych marnych obwolutach. Moje nawet trochę labradoryzuje!

Piotr Kasperowicz

 

2 komentarze do “Jak z szaraka zwyczajnego zrobić reklamówkę (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*